Słowa Chrystusa "Misereor super turbam" dla bp. Kubiny były nie
tylko ozdobą jego herbu, i treścią naukowej refleksji, ale przede
wszystkim pasterską troską o codzienne sprawy, zwłaszcza najbiedniejszych,
których wówczas było wielu. Jako kapłan stanął wśród ludzkiej biedy
podczas pierwszej wojny światowej. Jako biskup zetknął się z nędzą
w czasie kryzysu gospodarczego, w tragicznych czasach okupacji i
pierwszych latach po wojnie.
Już sam wybór biskupiego zawołania wskazywał na to, co mu
leżało najbardziej na sercu. W pierwszym liście pasterskim wydał
rozporządzenie, aby w każdej parafii powstały konferencje św. Wincentego á
Paulo, których celem była opieka nad ubogimi w parafii. List pasterski
z 20 grudnia 1929 r. wzywał wiernych do współpracy w różnych formach
akcji dobroczynnej. W 1931 r. zatwierdza "Związek Caritas Diecezji
Częstochowskiej". Coroczne tygodnie miłosierdzia, urządzane od 1936
r. w parafiach całej diecezji, miały przede wszystkim na celu szukanie
coraz skuteczniejszych sposobów pomocy najbardziej potrzebującym.
Pewien procent od dochodów parafialnych miał być przeznaczony na
rzecz bezrobotnych. Zarządził w diecezji zbiórkę na urządzenie świąt
wielkanocnych dla bezrobotnych i ich rodzin w 1936 r. Wtedy z inspiracji
Biskupa powstają tanie kuchnie, domy noclegowe i sierocińce. Parafie
organizują kolonie letnie dla dzieci najbiedniejszych. Bp Kubina
inspirował, ale wykonawcami mieli być ludzie świeccy zorganizowani
w ramach Akcji Katolickiej, którym obok rozszerzania ducha Ewangelii
w świecie, towarzyszyć powinna akcja miłości chrześcijańskiej i dobroczynności.
"To jest nasz święty obowiązek katolicki, tym świętszy,
im większa jest dziś bieda w świecie. Kto tego obowiązku miłości
bliźniego nie odczuwa w swoim sercu i nie czyni, co w jego mocy dla
biednych, ten nie posiada w sobie światłości Chrystusowej, a parafia,
która nie zorganizowała pomocy dla swych biednych, nie jest żywym
członkiem Ciała Chrystusowego".1
Kiedy wezbrała nędza, powinna wezbrać także miłość chrześcijańska.
Gorąco nawoływał wszystkich wiernych, a szczególnie z warstw zamożnych,
by w tym trudnym czasie nie urządzali wystawnych zabaw, nie prowadzili
wystawnego życia. "W czasie, kiedy niezliczone rzesze naszych braci
żyje w ostatniej nędzy i walczy z czarną rozpaczą, nie wolno nam
lekkomyślnie trwonić pieniędzy, nie wolno prowadzić życia bezmyślnego
i gorszącego".2
Nie ulega wątpliwości, że miłość bliźniego, objawiająca
się w uczynkach miłosierdzia, należy do samej istoty chrześcijaństwa.
Jest duszą naszej wiary. Gdzie jej nie ma, tam wiara jest martwa.
Gdzie nie ma miłości, tam nie może być mowy o zbawieniu. Sprawę biednych
Chrystus uważa za swoją własną sprawę. To każdy chrześcijanin musi
sobie uświadomić, bo "nie ma w diecezji parafii tak zamożnej, w której
nie byłoby biednych potrzebujących naszej pomocy. Nie ma w diecezji
parafii tak biednej, w której nie znaleźliby się ludzie, mogący wspólnym
wysiłkiem przyjść z pomocą biednym znajdującym się pośród nich. Nie
ma w diecezji parafii tak upadłej na duchu, w której nie odezwałby
się głos miłosierdzia i nie znalazła się dusza gotowa do czynnej
pomocy i współpracy (...) w służbie miłosierdzia chrześcijańskiego"
.3
Z chwilą wybuchu drugiej wojny światowej wytworzyły się
w diecezji częstochowskiej szczególne warunki. Diecezja została podzielona
na trzy części. W ziemi wieluńskiej kościoły zostały pozamykane,
księża wywiezieni do obozów.
W tej sytuacji zwracał się Biskup do diecezjan w komunikacie,
wydanym w październiku 1939 r., o zachowanie rozwagi, ufności w Opatrzność
Bożą, pogłębiania wiary i życia religijnego, zwłaszcza młodzieży.
Zachęcał do niesienia pomocy wzajemnej nie tylko jałmużną,
ale i pracą (brak był rąk do pracy i narzędzi pracy, zwłaszcza na
wsi). Sytuacja materialna bardzo wielu ludzi była trudna. Bp Kubina
w 1940 r. zwracał się do księży, aby z racji kolędy nie brali ofiar
ani na potrzeby własne, ani na kościół. Jeżeli ktoś może złożyć taką
ofiarę, to niech ją złoży w kościele osobiście apelował Biskup. Wśród
ludzi był niedostatek.
W Częstochowie powstał Polski Komitet Opiekuńczy, który
zajmował się ratowaniem wysiedlonej ludności od rozpaczliwej nędzy
przez organizowanie kuchni i dożywianie, zwłaszcza dzieci. Z inicjatywy
Biskupa jedna taca w miesiącu w kościołach Częstochowy przeznaczona
była na rzecz Komitetu.
30 listopada 1942 r., kiedy już czwarty raz Polacy mieli
obchodzić Boże Narodzenie w czasie wojny, zwracał się do wiernych,
aby nie zapominali, że święta te nie przestały być świętami największej
miłości. Tym prędzej, tym pewniej ta miłość zwycięży, im więcej tej
miłości będzie w duszach ludzi i im więcej jej będziemy nieśli w
świat przez uczynki miłosierdzia.
Świat potrzebował tej miłości Bożej i ludzkiej. "Potrzebują
tej miłości przede wszystkim te niezliczone tysiące braci naszych,
dzieci Bożych, jak my, którzy biedniejsi od nas, żyją wśród nas we
wprost rozpaczliwej nędzy, nie mając ani kawałka chleba, ani czym
się przyodziać, często nawet bez dachu nad głową".4
W komunikacie do diecezjan z 7 października 1944 r. powiadamia,
że przestała istnieć Warszawa, stolica naszego kraju.
"Milionowa jej ludność po przeżyciu nieopisanych cierpień
musi opuścić gruzy, na jakie to miasto zostało zamienione, aby gdzie
indziej znaleźć możliwość dalszego życia. Tysięczne rzesze jej mieszkańców
zostały lub same się skierowały do naszego grodu w gorącej nadziei,
że tu, u stóp Najświętszej Maryi Panny, tej serdecznej Matki naszego
narodu, znajdą przytułek... Ale równocześnie ta ciężka chwila jest
może dla nas najświętszą w tej wojnie, naprawdę wielką i błogosławioną.
Przynajmniej taką może i powinna się stać. A stanie się nią, jeżeli
spełnimy ten nakaz, jaki z woli Bożej ta chwila nam narzuca, to jest,
jeżeli z naszymi nieszczęśliwymi braćmi dzielić się będziemy wszystkim,
co sami jeszcze posiadamy".5
W odpowiedzi na apel Arcypasterza nastąpiło nasilenie akcji
opiekuńczej w Częstochowie dla tysięcy mieszkańców Warszawy i innych
potrzebujących.
Po zakończeniu działań wojennych bp Kubina przypomni o obowiązku
działalności charytatywnej w każdej parafii i będzie wymagał składania
sprawozdań z tej dziedziny pracy. Dotyczyć one będą: opieki nad chorymi,
odwiedzania i pomocy ubogim, opieki nad upośledzonymi, repatriantami
i emigrantami, opieki nad matką i dzieckiem, działalności przytułków
dla starców, kalek i biednych oraz opieki nad więźniami.
Za jedno z najważniejszych zadań uważał roztoczenie opieki
i pomoc materialną dla rodzin wielodzietnych.
Podjęto się trudnej - zwłaszcza w Częstochowie - akcji likwidowania
żebractwa i włóczęgostwa.
Właściciele sklepów w Częstochowie składali ofiary na Caritas
i w dowód spełnionego już obowiązku miłosierdzia umieszczali w sklepach
wywieszkę: "Wspomagam biednych przez Caritas".
Ubodzy w Częstochowie, dla powstrzymania ich od żebractwa,
otrzymywali codziennie obiad, pewną ilość suchego prowiantu, oraz
odzież i obuwie.
Tak więc hasło Biskupa Częstochowskiego - "Misereor super
turbam" - "Żal mi ludu" było nie tylko zawołaniem, ale treścią życia
pierwszego Biskupa Częstochowskiego i bodźcem do naśladowania przez
duchownych i świeckich. Res sacra miser.
KONIEC
Pomóż w rozwoju naszego portalu