Reklama

Kapłan wśród chorych

Niedziela łódzka 37/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kapelan szpitali, szczególna to funkcja i trudna posługa, ale dająca dużo satysfakcji i zadowolenia.
Magdalena Lenartowicz rozmawia z ks. Krzysztofem Kowalskim, kapelanem łódzkiego szpitala im. W. Biegańskiego.

Magdalena Lenartowicz: - Księże Kapelanie czy początki pracy z chorymi to był przypadek czy też świadomy wybór drogi?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Krzysztof Kowalski: - Dziś trudno to tak jednoznacznie powiedzieć, może było w tym trochę przypadku, ale zawsze lubiłem pracę z chorymi, cierpiącymi. Rozumiałem ich, współczułem, starałem się pomóc w potrzebie. Gdy po dziesięciu latach posługiwania w kościele pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła na Widzewie w kwietniu 2001 r. abp Władysław Ziółek zaproponował, żebym został kapelanem szpitala im. W. Biegańskiego w Łodzi zgodziłem się bez wahania i z radością.

- Początki były chyba bardzo trudne?

- Tak, to prawda. W szpitalu nie było żadnego zaplecza, obchodziłem z Eucharystią wszystkie oddziały, a potem odnosiłem Najświętszy Sakrament do tabernakulum w kościele. To nie zaspokajało potrzeb pacjentów ani szpitala, zacząłem się więc rozglądać za miejscem, gdzie można było urządzić kaplicę szpitalną. Dzięki pomocy i przychylności dyrektor szpitala Marii Szymborskiej-Owczarczyk znaleziono pomieszczenie gospodarcze o powierzchni ok. 70 m2. Bardzo zdewastowane i wymagające gruntownego remontu.

Reklama

- Skąd pochodziły fundusze na ten kosztowny remont?

- Muszę powiedzieć, że nie zabrakło ludzi o wielkim sercu, którzy pomogli. Był wśród nich ks. prał. Piotr Rycerski, proboszcz parafii Najświętszego Serca Jezusowego na Julianowie. Poza tym Witold Skrzydlewski, sfinansował remont, zorganizował grupę pracowników, założył oświetlenie kaplicy, posadzkę okna. On także był fundatorem ołtarza, tabernakulum i pulpitu. Naczynia liturgiczne, ornaty, alby zakupiliśmy sami. Kaplica zaczęła pełnić swoją funkcję. Nie były to już tylko rozmowy o Bogu przy łóżku chorego. 5 grudnia 2002 r. uroczystego poświęcenia kaplicy dokonał abp Władysław Ziółek.

- W lutym ubiegłego roku odbyła się w kaplicy szczególna uroczystość...

- Muszę się tutaj trochę pochwalić, 7 lutego 2003 r. z naszej kaplicy program III TVP transmitował bezpośrednio Mszę św. dla chorych na teren całej Polski. Dla personelu i pacjentów było to wielkie przeżycie. Chorzy, którzy nie opuszczali łóżek uczestniczyli w nabożeństwie oglądając telewizję w salach. Długo wspominano to wydarzenie. Lekarze, pielęgniarki i cały personel oraz chorzy byli dumni, że to właśnie z tej kaplicy popłynęły słowa Ewangelii do wszystkich Polaków.

- Czy wszyscy i zawsze mogą korzystać ze szpitalnej kaplicy?

- Kaplica otwarta jest codziennie od rana do późnych godzin popołudniowych i każdy z pacjentów lub pracowników może tu przyjść, aby się pomodlić i przedstawić Bogu swoje prośby, dziękczynienia. Msze św. są odprawiane dwa razy w tygodniu w niedzielę o godz. 7.30 i w środę o godz. 16.00 wraz z nowenną do św. Ojca Pio. Miejsc siedzących jest 30, ale często nie wszyscy się mieszczą. Chorzy przynoszą ze sobą krzesła, a i tak jest sporo osob stojących. Przychodzą także lekarze pielęgniarki i wiele osób personelu szpitalnego. Kaplica i drogi do niej prowadzące są dobrze oznakowane, budynek stoi prawie w środku kompleksu szpitalnego i trudno go nie zauważyć. Przed wejściem jest gablota informacyjna zrobiona przez pracowników szpitala, są tam oprócz informacji także różne krótkie modlitwy. W kaplicy jest wyłożony modlitewnik i różaniec oraz tekst, który może pomóc w rozmyślaniu. Najnowszy nabytek kaplicy to stacje drogi krzyżowej z której jesteśmy bardzo dumni. Pracownicy szpitala często przed rozpoczęciem pracy wstępują do kaplicy, aby pomodlić się przed Najświętszym Sakramentem.

- Dlaczego właśnie św. Ojca Pio stał się patronem szpitalnej świątyni?

- Jestem pod wielkim wrażeniem postaci św. Ojca Pio i jego działalności, to on utworzył szpital „Dom Ulgi w Cierpieniu”, to wzór jego działania nam posłużył. Muszę się pochwalić, że mamy tutaj obraz i relikwie Świętego - Ojcowie Kapucyni z Warszawy podarowali naszej kaplicy przepiękny relikwiarz, który jest tu od stycznia 2004 r. Pragnę zaznaczyć, że jest to drugi relikwiarz św. Ojca Pio w archidiecezji łódzkiej, a pierwszy w Łodzi. Ma on certyfikat oryginalności z pieczęciami i stosownymi podpisami. Gdy w szpitalu są trudne przypadki chorobowe, odprawiam nowennę do św. Ojca Pio. Często słyszę od chorych o łaskach, które za jego pośrednictwem otrzymują. To pomaga mi w pracy duszpasterskiej.

- Jak przebiega codzienna posługa kapelana szpitalnego?

- Mój dzień zaczynam od obchodu, udzielam sakramentu chorych, spowiadam, udzielam tygodniowo ok. 1000 Komunii św., przybliżam Boga ludziom cierpiącym, wspomagam radą potrzebujących, udzielam pomocy, służę odpowiednią lekturą.

- Jak układa się Księdzu Kapelanowi współpraca z personelem szpitala?

- Bardzo dobrze. Uczestniczę w różnych uroczystościach szpitalnych, chrzczę dzieci personelu medycznego, udzielam ślubów pracownikom, wspomagam w ciężkich chwilach np. gdy umrze bliska osoba lub jest ciężko chora. Organizuję pielgrzymki dla pracowników szpitala np. do Częstochowy czy Lichenia. Pracownicy sami przychodzą do mnie ze swoimi problemami rodzinnymi, czasem proszą o spowiedź. Często wspomagają kaplicę datkami lub ozdabiają jej wnętrze z okazji uroczystości np. Bożego Narodzenia. Mówią często o kaplicy, czują, że jest to ich świątynia. Są z nią związani i chciałbym, aby ta integracja była z każdym dniem silniejsza, bo to będzie z korzyścią dla nich i dla pacjentów.

- Czy dla pacjentów ta świątynia jest również tak ważnym miejscem?

- Tak, bardzo często przychodzą tutaj by pomodlić się lub pokontemplować. Pilnują Domu Bożego. Nie ma żadnego zniszczenia, żadnej dewastacji, żadnych aktów wandalizmu. Pacjenci wiedzą, że to dla nich jest ona zbudowana i doceniają to. Muszę dodać, że sam mam też dowody życzliwości i przyjaźni. Otrzymuję listy od pacjentów lub byłych pacjentów, telefony, kartki na imieniny. Bardzo to sobie cenię. Chciałbym, aby ta nasza kaplica była miejscem szczególnym zarówno dla pacjentów, jak i dla personelu szpitala.

- Dziękuję za rozmowę. Oby patron tej kaplicy - św. Ojciec Pio pomagał nadal Księdzu Kapelanowi i wypraszał łaski personelowi i chorym.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wytrwajcie w miłości mojej!

2024-05-03 22:24

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Agata Kowalska

Wytrwajcie w miłości mojej! – mówi jeszcze Jezus. O miłość czy przyjaźń trzeba zabiegać, a kiedy się je otrzymuje, trzeba starać się, by ich nie spłoszyć, nie zmarnować, nie zniszczyć. Trzeba podjąć wysiłek, by w nich wytrwać. Rzeczy cenne nie przychodzą łatwo. Pojawiają się też niezmiernie rzadko, dlatego cenić je trzeba, kiedy się wreszcie je osiągnie, trzeba podjąć starania, by w nich wytrwać.

Ewangelia (J 15, 9-17)

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Chcemy zobaczyć Jezusa

2024-05-04 17:55

[ TEMATY ]

ministranci

lektorzy

Służba Liturgiczna Ołtarza

Pielgrzymka służby liturgicznej

Rokitno sanktuarium

Katarzyna Krawcewicz

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

4 maja w Rokitnie modliła się służba liturgiczna z całej diecezji.

Pielgrzymka rozpoczęła się koncertem księdza – rapera Jakuba Bartczaka, który pokazywał młodzieży wartość powołania, szczególnie powołania do kapłaństwa. Po koncercie rozpoczęła się uroczysta Msza święta pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. Pasterz diecezji wręczył każdemu ministrantowi mały egzemplarz Ewangelii św. Łukasza. Gest ten nawiązał do tegorocznego hasła pielgrzymki „Chcemy zobaczyć Jezusa”. Młodzież sięgając do tekstu Pisma świętego, będzie mogła każdego dnia odkrywać Chrystusa.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję