Rozpoczęła się wspaniała wakacyjna przygoda. Gdy przyjechaliśmy do Wisconsen, oczarował mnie widok tego miejsca. Dookoła lasy, jezioro z plażą, ogromne boisko do gry w piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę. Na górce mała kaplica, z której co godzinę rozbrzmiewała inna melodia.
Kiedy już każdy wiedział, w jakiej jest grupie, kto jest jego opiekunem - rozeszliśmy się do swoich domków. Wieczorem zjedliśmy nasz pierwszy wspólny posiłek, przygotowany przez nasze wspaniałe kucharki - Agatkę i Paulinkę. Posiłki rozpoczynaliśmy modlitwą: „Pobłogosław, Panie Boże, nas, pobłogosław ten posiłek, tych, którzy go przygotowali, i naucz nas dzielić się chlebem i radością ze wszystkimi. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen”.
Całe dni dzieci miały wypełnione różnymi zajęciami, tak że nie miały czasu się nudzić. Po śniadaniu spotykaliśmy się w kaplicy, aby omówić każdy dzień, a następnie śpiewaliśmy pieśni i piosenki, których uczyła nas pani Asia i pan Janusz ze Studio 5. Potem rozchodziliśmy się na swoje zajęcia, np.: łowienie ryb, spacer dookoła jeziora, ognisko, spotkanie biblijne, wykonywanie wisiorków, czego uczyła wszystkich pani Ela, i wiele innych, których nie sposób wymienić. Ogromną atrakcją kolonii było pływanie na kajakach i łódkach po jeziorze, skoki, budowanie zamków z piasku (nie brakowało przy tym wspaniałej dziecięcej wyobraźni). Pod bacznym okiem ratownika Jacka każdy czuł się tam bezpiecznie. Kto chciał, mógł nagrać swoją płytę CD z piosenką, której nauczył się w czasie kolonii.
Wspólnie spędzony czas był nie tylko dla nas wypoczynkiem. Wszyscy byliśmy odpowiedzialni za to miejsce, dlatego każdego dnia jedna z grup miała za zadanie posprzątać kuchnię oraz inne używane przez nas miejsca. Wieczorem graliśmy w piłkę nożną. Mecze sędziował, oczywiście, pan Andrzej („szef” kolonii z Biura św. Bernarda). Znaleźli się też amatorzy siatkówki, koszykówki i innych gier na świeżym powietrzu.
Po zabawach spotykaliśmy się w kaplicy na wspólnym śpiewaniu. Ściany aż drżały od radosnych głosów dzieci i opiekunów. Przebojem kolonii była piosenka Jak mi dobrze, że jesteś tu, Panie..., bo wszystkim nam było „taaak” dobrze na koloniach. Wakacje to przecież czas radości, wypoczynku, nawiązywania nowych przyjaźni...
Gdy wyjeżdżaliśmy, nie obyło się bez łez z powodu rozstania. Bo nie tylko byliśmy tu razem, ale przeżyliśmy wspaniałą wakacyjną przygodę. Każdy pytał kolegę czy koleżankę: „Czy przyjedziesz tu na następny turnus? Czy spotkamy się za rok?”.
Po powrocie do domu bardzo często myślami wracałam do tego miejsca. Dlaczego? Bo tak bardzo przypominało mi oazę w Polsce. W Ojczyźnie byłam animatorką. Przez wiele lat co roku wyjeżdżałam na spotkania wakacyjne. Już długo mieszkam w USA, ale nigdy nie zapomnę tych pięknych chwil spędzonych na oazach w górach, gdzie łączyliśmy się we wspólnych modlitwach, śpiewach, zabawach, a jednocześnie uczyliśmy się życia, które zawsze było związane z Jezusem i Maryją.
Dziękuję Bogu za ten czas wakacji i za dni spędzone na koloniach, które pozwolę sobie nazwać „małą oazą”, bo przypomniały mi one moje najpiękniejsze lata młodości.
Pozdrawiam wszystkich, którzy byli na koloniach (szczególnie dziewczyny z moich grup). Życzę Wam udanego roku szkolnego. Niech Duch Święty obdarza Was swymi darami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu