Lubelski oddział Katolickiego Stowarzyszenia Farmaceutów Polskich
za jedną z form działalności przyjął spotkania mające charakter pielgrzymek
połączonych z częścią towarzysko integracyjną. W tym roku organizatorami
i sponsorami pielgrzymki farmaceutów byli Państwo Zofia i Stanisław
Chmurowie, a trasa wiodła po ich rodzinnym Podlasiu.
Wyruszyliśmy z Lublina wczesnym majowym rankiem, nie sposób
było patrząc na zielone pola i ukwiecone łąki powstrzymać się od
rozpoczęcia nabożeństwa majowego. Chwalcie łąki umajone - śpiewało
się samo. Śpiewom i porannej modlitwie przewodniczył duszpasterz
farmaceutów ks. Mirosław Bielecki. Z ogromnym wdziękiem i profesjonalizmem
pełnił funkcję pilota pielgrzymki, w doskonałych proporcjach dozując
czas na modlitwę, informacje turystyczne, luźne pogawędki i relaks.
Podlasie to ziemia pogranicza dwu wyznań: katolicyzmu i
prawosławia. Jest to święta ziemia nasiąknięta krwią męczenników
za wiarę. Tutaj dopełniły się tragiczne losy Unitów. Unici byli to
wyznawcy prawosławia, którzy na mocy unii brzeskiej w 1596 r. przyjęli
zwierzchnictwo papieża, zachowując przy tym prawosławną liturgię.
Przez kościół prawosławny i władze carskie traktowani byli jako odszczepieńcy
i z tego tytułu zostali ogarnięci prześladowaniem. Miejscem męczeństwa
jest wioska Pratulin, w której w 1874 r. Unici nie chcąc oddać swojej
świątyni, wyszli z krzyżami naprzeciw oddziału carskiego wojska.
Trzynastu z nich zginęło od kozackich kul. W kościele w Pratulinie
znajduje się jeden z tych krzyży i szczątki męczenników przeniesione
przed ich beatyfikacją w 1996 r. Znani są w Kościele Katolickim jako
męczennicy podlascy - Wincenty Lewoniuk i dwunastu towarzyszy. Obok
pratulińskiego sanktuarium umieszczono przeniesiony z Siedlec ołtarz
papieski, jego charakterystycznym elementem są stylizowane kłosy
zbóż. Ziemia podlaska słynie z manifestowania swojej wiary poprzez
przydrożne krzyże i kapliczki. Na przestrzeni przejechanych kilkudziesięciu
kilometrów można ich policzyć dosłownie tyle samo. Pochodzą z różnych
epok, są kamienne drewniane, metalowe. Krzyże katolickie sąsiadują
bezpośrednio z prawosławnymi. Widzi się bardzo dużo najnowszych figur
ustawionych w ogrodach przydomowych.
Na tej ziemi mają swój dom zakonny Ojcowie Paulini z Jasnej
Góry, opiekują się sanktuarium w Leśnej Podlaskiej. Znajduje się
w nim obraz, który w 1683 r. zauważyli na polnej gruszy trzej chłopcy.
Po zdjęciu z drzewa utracił swój niezwykły blask i piękność, umieszczono
go w zbudowanym obok miejsca objawienia kościele. Obraz ma wyjątkową
postać, jest kamiennym blokiem o wymiarach 20 na 30 cm, przedstawia
Matkę Bożą z Dzieciątkiem na ręku, oblicze Matki promienieje "uśmiechem
z nieba". Sanktuarium w Leśnej Podlaskiej jest też miejscem pamięci
Armii Krajowej, znajdują się w nim pamiątkowe tablice, corocznie
odbywają się tu uroczystości z udziałem żołnierzy AK.
Perłą wśród podlaskich sanktuariów maryjnych jest Kodeń,
słynący z wydarzeń opisanych przez Z. Kossak - Szczucką w książce
Błogosławiona wina. W 1630 r. Mikołaj Sapieha pielgrzymując do Rzymu
w nadziei uzdrowienia dostąpił go podczas Mszy św. odprawianej w
prywatnej kaplicy papieża Urbana VIII przed wizerunkiem Matki Bożej.
Zapragnął go mieć za wszelką cenę, gdy jednak starania nie dały rezultatu,
przekupił zakrystiana, który dla niego ukradł ten obraz. Za ten czyn
został ekskomunikowany, po kilku latach papież cofnął karę i oficjalnie
podarował Mikołajowi obraz. W Kodniu obraz zasłynął cudami i łaskami,
w 1723 r. otrzymał złote korony papieskie. Barokową bazyliką ufundowaną
przez Sapiehów opiekują się obecnie ojcowie ze Zgromadzenia Misyjnego
Oblatów Maryi Niepokalanej. Dzięki nim powstało Muzeum Misyjno -Ornitologiczne,
w którym można obejrzeć egzotyczne eksponaty oraz kolekcję jaj i
gniazd ptasich. Do Kodnia warto wybrać się na dłużej, bazylika i
muzeum nie są jedynymi obiektami godnymi zainteresowania.
Niedaleko Kodnia leży Jabłeczna, gdzie znajduje się cerkiew
i prawosławny klasztor św. Onufrego. Jeden z klasztornych budynków
to typowy rosyjski dom ozdobiony koronkami z drewna, a sama cerkiew
to piękna świątynia, jarząca się od cieniutkich, płonących świec,
ze wspaniałymi ikonami, przed którymi bili pokłony i pobożnie żegnali
się prawosławni pielgrzymi.
Zwiedziliśmy jeszcze muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego
w Romanowie i pojechaliśmy na zakończenie dnia do rodzinnego domu
pana Stanisława Chmury w Opolu koło Parczewa. Doświadczyliśmy wielkiej
gościnności i życzliwości, czuliśmy się jak w swoim rodzinnym domu,
niedzielny wieczór tam spędzony przywołał wspomnienia z młodości
i dzieciństwa wielu z nas. Z całego serca podziękowaliśmy gospodarzom
wspólną modlitwą, a w drodze powrotnej odmówiliśmy w ich intencji
różaniec.
Gdy słońce zachodziło, nadając zieloności pól złocisty
koloryt, a zaoranym ziemiom odcień lawendy, przyszła pora na wieczorną
majówkę, litanię do Matki Bożej i najpiękniejsze pieśni maryjne.
To był wspaniały dzień, wśród świetnych ludzi, pięknej przyrody i
przenikającej wszystko Bożej obecności. Już wprosiłem się na następny
wyjazd, do sanktuariów i cerkwi Chełmszczyzny i Roztocza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu