Biało-czerwoni w siódmym meczu w ramach eliminacji do mistrzostw Europy wygrali 96:91 (16:24, 27:26, 26:22, 27:19). Dla Finów była to pierwsza porażka w tych kwalifikacjach. Polacy wygrali wszystkie cztery spotkania wyjazdowe, rewanżując się Belgom a także Finom za porażki na własnym parkiecie (57:64 i 79:81). Obecnie zajmujemy pierwsze miejsce w grupie E, które gwarantuje nam awans do turnieju finałowego w Słowenii. Do ciężko wywalczonego sukcesu poprowadził polską reprezentację Marcin Gortat, który uzyskał po raz piąty w eliminacjach double-double - tym razem 27 punktów i 21 zbiórek. Oprócz jedynaka w NBA dobrze w Helsinkach zagrali: Przemysław Zamojski i Łukasz Koszarek. Na początku Polacy przegrywali pojedynki jeden na jeden, słabo grając w obronie, co rywale wykorzystywali bezwzględnie. Choć pierwsze punkty w spotkaniu zdobył Przemysław Zamojski, to po pierwszej kwarcie gospodarze uzyskali wyraźną przewagę 24:16. Lepsza skuteczność w drugiej części i wprowadzenie rezerwowych sprawiło, że po akcjach Dardana Berishy Polska doprowadziła do pierwszego remisu 38:38, było to w siedemnastej minucie. Błąd tego rozgrywającego - faul ofensywny oraz skuteczne akcje Finów z dystansu dały im po 20 minutach prowadzenie 50:43. Początek trzeciej kwarty nie wskazywał na zmianę sytuacji na parkiecie. Finowie uzyskali najwyższą przewagę 57:45 po akcjach Geralda Lee i Shawna Huffa i kontrolowali sytuację. Dopiero w końcówce tej kwarty po mozolonym odrabianiu strat podopieczni trenera Alesa Pipana zbliżyli się do przeciwnika na trzy punkty (69:72). W ostatniej części Polacy zdominowali walkę na parkiecie. Bronili zespołowo, Koszarek i Skibniewski lepiej rozprowadzali ataki, a pod tablicami królował Gortat. To właśnie po akcji środkowego Phoenix Suns był drugi remis w spotkaniu 75:75 w trzydziestej czwartej minucie. Chwilę potem rzut Damian Kuliga zza linii 6,75 m dał pierwsze prowadzenie 78:77. Przeciwnicy nie poddawali się jednak, mimo słabszej postawy lidera Petteri Koponena. Na cztery minuty przed końcem prowadzili 84:80 po rzutach wolnych najstarszego w ekipie Hanno Mottoli. Przełomowym momentem okazała się akcja Zamojskiego, który trafił za trzy punkty i Polska po raz drugi objęła prowadzenie 85:84, którego nie oddała już do końca. W obronie pod koszami szalał Gortat, a przechwytami popisywali się Koszarek i Skibniewski. Gortat miał kolejne dwie zbiórki w obronie, zdobył też punkty spod kosza i było 89:84 na dziewięćdziesiąt sekund przed końcem. Gospodarze faulowali taktycznie, ale pewni na linii rzutów wolnych byli Berisha i Koszarek. Na piętnaście sekund przed końcem biało-czerwoni uzyskali najwyższe prowadzenie 94:88 i nic nie odebrało im już zasłużonej wygranej. Dzięki temu zwycięstwu zapewniliśmy sobie awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy, które odbędą się w Słowenii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu