Ks. Janusz Pasierb to osobistość jakby z epoki renesansu, swobodnie funkcjonująca w obecnych czasach. Spełniał się w dwóch miejscach i środowiskach: katedralnym i uniwersyteckim. A czynił to w stylu i
języku niekonwencjonalnym: oratorów i poetów. Był wybitnym głosicielem słowa Bożego. Ks. Leszek Kuc, homileta, jego przyjaciel, zachęcał studentów homiletyki, aby zobaczyli i posłuchali ks. Pasierba,
głoszącego kazania w kościołach Warszawy. Na wykładach ks. Kuc analizował jego przekaz homiletyczny. Jego postawę oratora, kunszt słowa, trafne wejścia w egzystencję współczesnego słuchacza, przywoływanie
myśli wielkich twórców kultury, a w tym przekazie kerygmatycznym zjawiało się słowo Boga, podnoszące człowieka ze słabości, przywołujące zagubionych, budzące nadzieję we własną mądrość i moc.
Mogliśmy przekonać się, jak rodzi się przeżycie religijne - prorockie u głoszącego i słuchających. Byliśmy oczarowani bogactwem stylu, poetyką słowa, znajomością problemu zawartego w Biblii,
teologii i egzystencji ludzkiej. On mówił jak świadek o słowach i faktach zinterpretowanych przez Boga. Szukał dróg i form współpracy ludzi z Bogiem. Jak stwierdza to także o. Jacek Salij: „Czuło
się, że ludzie słuchają go z wielką uwagą, i że słuchają w sposób religijny”.
Przez studentów homiletyki ks. Pasierb przyrównywany był do proroka Eliasza w żarze obrony spraw Boga i godności człowieka, także do proroka Jeremiasza w poetyce i obronie ludzi dotkniętych cierpieniem
ciała i ducha. Bliski był prorokowi Izajaszowi: prezentował moc, stanowczość, dostojeństwo wysłannika Boga, aby wieścić wielkim i małym tego świata „magna opera Dei”. Profesora słuchali biskupi,
uczeni, świat kultury i studenci ze światem pracy. Początkowo budziło nasze zdziwienie to, że nie ukrywał swojej małej ojczyzny - pochodzenia, wykształcenia, pracy dydaktycznej - Pelplina.
Stwierdzał, że mała ojczyzna kształtowała jego umysł i serce. Tam bowiem usłyszał głos powołania, które z oddaniem urzeczywistniał w następnych latach, także w metropoliach wielkiej swojej ojczyzny -
Europy. Prawie z synowską miłością wyrażał się o swoim profesorze, historyku sztuki Antonim Liedtke, a przecież miał w czasie studiów uniwersyteckich w kraju i za granicą wielu wybitnych uczonych. Teraz,
gdy czytamy jego dzieła i poezję, rozumiemy lepiej intencje Księdza Profesora. Czynił to zapewne, aby spłacić dług za otrzymane bogactwo i wskazać nam podobną postawę względem naszych ojczyzn własnych
oraz aby inne wspólnoty wzbogacać wianem ze stron rodzinnych...
Szczególnym światłem w jego życiu była katedra pelplińska, wybitne dzieło Zakonu Cystersów. Wyposażona m.in. w majestatyczne obrazy gdańszczanina, Hermana Hana, o którym napisał pracę na początku
swojej twórczości, katedra była miejscem jego płomiennych kazań i liturgii, sprawowanej przy ołtarzu Pańskim. Napisał o niej: „Żadna z katedr świata nie przesłoniła w moim sercu katedry w Pelplinie.
Zawsze wydawała mi się jakąś lekcją życia, mater et magistra”. Znaczącą pozycję w relacjach o małej ojczyźnie miała Biblia Guttenberga z Biblioteki Diecezjalnej. Ksiądz Profesor podkreślał, że owa
Biblia miała dla niego szczególny urok, była natchnieniem i miłością do objawionego słowa Bożego.
Ksiądz Profesor odszedł do Boga 15 grudnia 1993 r., jednak nadal żyje w świadomości bardzo wielu ludzi. Wielu obdarzył wiedzą, serdecznością, niektórych przyjaźnią. Rektor pelplińskiego Wyższego
Seminarium Duchownego - ks. Wiesław Mering, obecnie biskup włocławski, zwie go „swoim mistrzem”. Jego studenci mogą być wdzięczni za wszelkie dobro, jakie wniósł w ich wiedzę i formację,
także moralną. Za prof. Aleksandrem Gieysztorem możemy powiedzieć: „Sam dźwigał wiele i zapisał wyraziście naszą pamięć o sobie”.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Marii Wilczek pt. Wstępujący na wzgórze, Pelplin 2000.
Pomóż w rozwoju naszego portalu