Czy istnieje poezja kapłańska? Odpowiedź na tak postawione pytanie wydaje się zrazu oczywista. Skoro są kapłani poeci, to jest też poezja kapłańska. Aby jednak poezja stała się poezją kapłańską, nie wystarczy
tylko, by jej autorem był ksiądz. Chodzi przecież o coś więcej, chodzi o kapłańskie spojrzenie na świat. Wiersze ks. Jerzego Hajdugi, kanonika regularnego laterańskiego z Drezdenka, każą na postawione
na wstępie pytanie odpowiedzieć twierdząco.
Ostatni, niewielki tomik wierszy zatytułowany jest Spoglądając. I jest to tytuł wielce wymowny. Wiersze w nim pomieszczone są świadectwem spoglądania, spoglądania uważnego i niezwykle troskliwego
zarazem. Autor z dystansu czasu i miejsca spogląda więc najpierw na siebie: „coraz częściej rozmawiam/ ze sobą osiemnastoletnim chłopcem, na rzeczy dookolne:/ księżyc w oknie za kratami/ czy nie
głuptas/ wplątał się w firankę/ na mijanych ludzi: odważnie spojrzałem prosto/ w oczy kobiecie mężczyźnie, w końcu na Boga:/ głosy do Ciebie jakże podobne/ wypadaniu mlecznych zębów”.
Świat, który się z tego spoglądania wyłania, rozpada się jednak na dwie części: świat z tej i z tamtej strony klasztornego muru. Ale to nie jest podział na świat dobry i zły, lepszy i gorszy. Hajduga
nie ocenia światów, on je opisuje. Co więcej, nie uzurpuje sobie nawet prawa, by stwierdzić, po której stronie staje Bóg: zastanawiam się/ z której strony/ Bóg go ogląda”.
Poezja Hajdugi jest nieustannym dialogiem z jakimś „ty”. Próżno doszukiwać się, kim jest odbiorca pisanych wierszy, jedno jest jednak pewne, autor jest ciągle w nieustannym kontakcie z
ludźmi, stąd reminiscencje rozmów, powrotów, rozstań. Nie dziwi więc zakończenie wiersza Wzdłuż muru, gdzie poeta deklaruje wprost: „Nie jestem samotny”.
Hajduga jest oszczędny w swoich wierszach. Większość z nich to krótkie formy zbliżające się wręcz do haiku, często oparte na jednej trafnej metaforze, nieoczekiwanym doborze słów, paradoksach. Są
tu frazy, które urzekają trafnością obserwacji i trafnością słów, jak choćby ta o łzach: „Pod oczami łzy rozciągają się jak przecinki/ gramatyczny oddech naszych ciał”. Metaforyczny język
pozwolił Hajdudze znaleźć sposób, by mówić o rzeczach intymnych bez zbędnego ekshibicjonizmu. Intymność tych wierszy jest ciepła, choć przecież dotyka także chwil smutnych, samotnych.
Wiersze z tomiku Spoglądając nie mówią wprost o kapłańskich czynnościach. Nie ma tu odwołań do Eucharystii czy powołania, tematów jakże częstych u kapłanów-poetów. Dlaczego więc napisałem, iż jest
to poezja kapłańska? Jest tu bowiem coś na wskroś kapłańskiego - nieustanne bycie pomiędzy człowiekiem a Bogiem, jak w tym - najpiękniejszym chyba w tym tomiku wierszu:
spacerując późnym wieczorem
odważnie spojrzałem prosto
w oczy kobiecie mężczyźnie
z drżeniem pomyślałem
o nocnych skłonnościach
do Boga
Jerzy Hajduga, „Spoglądając”, Poznań 2003, ss. 16
Pomóż w rozwoju naszego portalu