Gorliwość duszpasterska ks. Metlera szczególnie ukazała się w
czasie panującej w tych okolicach epidemii grypy, zwanej hiszpanką,
która wiosną 1920 r. zbierała obfite żniwo wśród miejscowej ludności.
Władze państwowe zakazały wszelkiego kontaktowania się z chorymi.
Mimo to ks. Metler nie wahał się spieszyć z posługą religijną do
chorych i umierających. Czynił to przeważnie nocami. Podczas tych
dojazdów sam zapadł na hiszpankę, do tego dołączyło się jeszcze zapalenie
płuc. Lekarze określili jego stan jako beznadziejny. W tych okolicznościach
ks. Metler udał się do Lourdes, które już wcześniej odwiedzał, mając
wielkie nabożeństwo do Matki Bożej Niepokalanie Poczętej. Odzyskał
zdrowie, na rekonwalescencję udał się do sanatorium w okolicach Bordeaux,
a potem powrócił do swojej parafii w Kruszynie. Doświadczył tu jednak
wielkich trudności i przykrości ze strony kilku parafian. W niepodległej
Polsce, w warunkach powszechnego w wielu regionach ubóstwa bardzo
łatwo znajdowali uznanie i poklask działacze różnych orientacji politycznych,
krytykujący postępowanie władz państwowych. Działający w zakładach
przemysłowych w Radomsku przedstawiciele ugrupowań socjalistycznych
podburzali ludność robotniczą oraz wiejską zarówno przeciwko właścicielom
przedsiębiorstw, właścicielom okolicznych dworów, jak i duchowieństwu
parafialnemu. Agitatorzy socjalistyczni występując przeciwko Lubomirskim,
atakowali także ks. Metlera. Tymczasem proboszcz, znając doskonale
ideologię komunistyczną w Rosji oraz realia porewolucyjne, wykazywał
w swoich kazaniach błędy tego systemu i wpływy agitacji bolszewickiej.
Stąd przeciwko niemu zostało zwrócone główne ostrze zwolenników Stanisława
Traugutta, działających w okolicach Radomska. Agitatorzy potrafili
wykorzystać każde niezadowolenie i każde trudności w parafii przeciwko
proboszczowi. Powody zawsze się znalazły, wszak proboszcz działał
aktywnie w dziedzinie duszpasterskiej i prowadził liczne prace remontowe.
Przedstawiciele wrogów proboszcza udali się do bp. Władysława Krynickiego
w Częstochowie, ale biskup znał doskonale sposoby działania ludzi,
którzy chcieli ustanawiać w parafiach swoich duchownych i zarządzać
sprawami parafialnymi. Ks. Metler pracował nadal do "ostatka sił",
ale te siły ustawicznie się pomniejszały. Atmosfera panująca wokół
jego osoby przyczyniła się do pesymistycznej oceny własnej działalności
i sytuacji życiowej. Ks. Metler pisał do bp. Krynickiego w Częstochowie: "
Nie dla wsi widać Bóg mnie przeznaczył. Rozum tu nie popłaca, ale
brutalna siła głosu, uczucia, pięść nawet. Moje przyrodoznawstwo,
moje studia matematyczno-astronomiczne to fraszki na wsi".
Właśnie w tym czasie pożar zniszczył całą wieś Kruszyna.
Ci sami ludzie, którzy niedawno występowali przeciwko ks. Metlerowi,
teraz twierdzili, że pożar wsi był karą Bożą za niesprawiedliwe oskarżenia
wobec proboszcza.
CDN
Pomóż w rozwoju naszego portalu