Na „misje” na Ukrainę, wtedy jeszcze do Związku Radzieckiego, wyjeżdżałem dokładnie 15 sierpnia 1991 r. prosto z Częstochowy, ze Światowego Spotkania Ojca Świętego Jana Pawła II
z młodzieżą, niecałe 3 miesiące po przyjęciu święceń kapłańskich. Pierwszy rok pracowałem jako wikariusz w Sławucie, miasteczku położonym na północnym krańcu obwodu chmielnickiego. Moja praca polegała
przede wszystkim na obsłudze trzech dojazdowych parafii - wsi: Berezdowo, położonej 40 km od Sławuty, Korca, położonego 70 km od Sławuty i Sarn - 170 km od Sławuty. Do tych dalszych miasteczek
jeździłem na 2, 3 dni, mieszkałem u miejscowych parafian, którzy przyjmowali mnie bardzo gościnnie.
Z największym sentymentem wspominam pracę w Sarnach, gdzie parafia zaczęła się odradzać po latach niebytu w okresie komunizmu. W zrujnowanym kościele gromadziła się grupka około 30 osób. Duszpasterstwo
było pracą od podstaw, tzn. uczenie uczestnictwa we Mszy św., modlitw, katechizmu, przygotowanie do pierwszej spowiedzi osób dorosłych, błogosławienie sakramentalnego związku małżeńskiego parom, które
przeżyły razem kilkadziesiąt lat. W bibliotece miejskiej pokazywałem przychodzącym całymi klasami dzieciom filmy religijne.
Warunki pracy były dosyć trudne. Nie mając do dyspozycji żadnego środka transportu, dojeżdżałem, czym się dało, tzn. pociągami, autobusami, a był i taki czas, że do niektórych miejscowości można było
dojechać tylko okazją. Wyposażenie liturgiczne i odtwarzacz video musiałem wozić ze sobą w plecaku. Dojazd np. do Sarn zajmował mi z przesiadką cały dzień. Zimową porą w świątyniach było bardzo zimno,
szczególnie w Sarnach, gdzie dziurami w stropie i dachu oraz przez powybijane okna hulał wiatr. Muszę jednak przyznać, że choć te warunki były, obiektywnie sądząc, dość trudne, ja ich jednak tak nie odczuwałem.
Myślę, że Pan Bóg dawał szczególną swoją łaskę, a poza tym duża serdeczność ludzi, do których dojeżdżałem, otwartość ich serca, to, że faktycznie byłem im potrzebny, rekompensowały wszelkie trudy i niedogodności.
Jesienią 1992 r. bp Jan Olszański skierował mnie na samodzielną parafię do Izjasławia, miasteczka położonego 25 km od Sławuty. Na miejscu zastałem kościół w trakcie prac remontowych po latach
niszczenia i dewastacji. Został on oddany wiernym w 1990 r. Wnętrze kościoła było już prawie w całości otynkowane i do połowy zrobiona drewniana podłoga, pozbawione jednak było jakiegokolwiek wyposażenia,
brak było również zaplecza, tzn. zakrystii, sali katechetycznej i mieszkania dla księdza.
Wszystkie lata mojego pobytu w Izjasławiu (z wyjątkiem dwóch) były związane z pracami remontowymi kościoła i części pomieszczeń dawnego klasztoru, oddanymi na potrzeby zaplecza parafialnego. Udało
się w tym czasie we wnętrzu kościoła dokończyć tynki, drewnianą podłogę, polakierować ją i pomalować ściany. Kościół został wyposażony w ołtarz, ambonkę, konfesjonał, ławki, klęczniki, tabernakulum, obudowę
do niego, krzyż na ścianę ołtarzową z dwumetrową rzeźbą Chrystusa, dwa obrazy olejne na płótnie o wymiarach 2x3 m: jeden przedstawiający Matkę Bożą, drugi - św. Józefa, patrona kościoła i parafii;
mniejszej wielkości ikonę Matki Bożej Nieustającej Pomocy, krzyż - ikonę Jezusa Ukrzyżowanego, dwa obrazy na płótnie - jeden Chrystusa w cierniowej koronie, drugi Matki Najświętszej; stacje
drogi krzyżowej (odlewy gipsowe pomalowane przez malarza artystę), figury: Matki Bożej, św. Józefa, św. Antoniego i św. Teresy, elektroniczne organy z kolumną nagłaśniającą, nagłośnienie kościoła, wełniane
dywany. Urządzono i wyposażono w paramenty, księgi i szaty liturgiczne zakrystię. Zostało również wyremontowane i wyposażone pomieszczenie na salę katechetyczną. Wyremontowano również i urządzono pomieszczenia
na mieszkania dla księdza i sióstr zakonnych.
Z prac remontowych na zewnętrz kościoła zrobiono nowy dach nad nawą boczną oraz nad częścią klasztorną, nakrycia dwóch wież, wykonano rynny i tynki na części kościoła i klasztoru, pomalowano elewację
zewnętrzną, wyremontowano mur wzdłuż północnej ściany kościoła, uprzątnięto, ogrodzono i zagospodarowano plac przed kościołem. Obecnie ma się ku ukończeniu gazyfikacja części klasztornej, zostały też
rozpoczęte prace związane z kapitalnym remontem fasady kościoła, w skład którego mają wejść prace murarskie, tynkarskie, blacharskie i malarskie.
Z Izjasławia dojeżdżam do trzech wiosek. We wcześniejszych latach dojeżdżałem jeszcze do trzech innych miejscowości, które przejęli księża z nowo powstałych parafii. W Małej Radogoszczy udostępniono
nam pomieszczenie w budynku klubu, gdzie urządziliśmy kaplicę. Do Chotnia II mam około 30 km, tutaj również jest urządzona kaplica w budynku byłej szkoły. W trzeciej wiosce Msza św. odprawiana jest w
domach prywatnych.
Jeśli chodzi o pracę duszpasterską, jej trzon stanowi duszpasterstwo tradycyjne, tzn. Msza św., nabożeństwa liturgiczne, udzielanie sakramentów świętych, katechizacja dzieci i młodzieży. Do tego dochodzą
indywidualne rozmowy, nauka, pomoc w początkach drogi wiary ludzi dorosłych, którzy przez te lata dochodzili i dochodzą do wspólnoty parafialnej. Ten proces nawracania, rozpoczęcia praktykowania wiary
nie był w naszej parafii i nie jest czymś masowym, dlatego jest potrzeba indywidualnych spotkań.
Aby pomóc ludziom w otwarciu się na Słowo Boże, doświadczaniu Bożego działania w naszym codziennym życiu, prawie codziennie głoszę homilie w formie osobistego dzielenia się przeczytanym słowem z Liturgii
danego dnia. Od pięciu lat raz w tygodniu prowadzone są spotkania biblijne, podczas których jest wspólne rozważanie Słowa Bożego, modlitwa i katecheza. W ubiegłym roku szkolnym spotkania biblijne skoncentrowane
były na rozważaniu tajemnic Różańca, natomiast w tym roku poświęcamy je na rozważanie tekstów czytań mszalnych na przypadającą niedzielę i na katechezy liturgiczne, które mają pomóc w bardziej świadomym
przeżywaniu Liturgii niedzielnej. Oprócz tego raz w tygodniu odbywają się spotkania modlitewne prowadzone w nurcie Odnowy w Duchu Świętym. Kilka osób z parafii jeździ do Krasiłowa na kursy ewangelizacyjne
prowadzone przez Ojców Kapucynów.
Jestem mocno przekonany (i w tym przekonaniu nie jestem odosobniony), że bardzo ważna jest dla terenów Ukrainy formacja ludzi świeckich, którzy będą mogli dzielić się wiarą z innymi, pomóc ludziom
szukającym Boga w zdobywaniu wiary. W marcu tego roku zorganizowaliśmy spotkanie ewangelizacyjne w sali widowiskowej MDK. Oprawę muzyczną zapewnił nam zespół muzyczny kleryków WSD w Gródku, natomiast
świadectwa swojego nawrócenia głosili i pokazywali w pantomimach sami parafianie.
Nie mogę poszczycić się wielkimi osiągnięciami duszpasterskimi ani dużą liczbą nawróceń czy liczbą parafian, ale porównując świadomość religijną parafian w pierwszych latach mojej działalności z obecną,
widzę wielką różnicę. I dodałbym, że nasza (moja i parafian) droga wiary jest wspólna. To nie jest tak, że ja coś wiem, czegoś się nauczyłem, coś zdobyłem i teraz tylko przekazuję, ale bardzo mocno uświadomiłem
sobie kilka lat temu, że tak naprawdę to Pan Bóg prowadzi nas wspólnie - mnie prawdopodobnie trochę na czele jako pasterza - ale jest to wspólna droga, wspólny rozwój, wspólne doświadczanie
Boga, który prowadzi; prowadzi z miłością, w wolności, wytrwale, pomimo doświadczanych przez nas trudów, a nawet upadków.
Pomóż w rozwoju naszego portalu