Miejsce pod Łysicą w pobliżu źródełka św. Franciszka, przytulone do pachnącej żywicą ściany Puszczy Jodłowej. Turyści i pielgrzymi wchodzą tędy na owiany tajemnicą Łysiec w Górach Świętokrzyskich. Święta Katarzyna –to miejsce wybrały sobie ponad 200 lat temu bernardynki klauzurowe. A może legendarne uroczysko wybrało sobie mniszki za osadniczki?
16 kwietnia br. już po raz 22. obchodzony jest Światowy Dzień Walki z Niewolnictwem Dzieci. Na świecie żyją miliony dzieci niewolników. Handel dziećmi, zmuszanie ich do pracy lub żebractwa czy wykorzystywanie seksualne dotyczy wielu krajów na świecie, również w Europie.
Według danych UNICEF nawet 150 mln dzieci na świecie w wieku od 5 do 14 lat jest zmuszona do pracy. To zjawisko jest najpowszechniejsze w państwach Afryki Subsaharyjskiej, gdzie niemal 1 na 4 dzieci pracuje w warunkach wpływających na jego zdrowie i rozwój fizyczny, psychiczny i społeczny. W Azji Południowej jest to 12% dzieci, a w Europie Środkowej i Wschodniej – 5%.
Pracujące dzieci nie chodzą do szkoły, nie bawią się, nie są też objęte odpowiednią opieką. Pracują w warunkach, które szkodzą ich zdrowiu i życiu. Ponad połowa z nich przez długie godziny wykonuje najgorsze formy pracy, często przy użyciu niebezpiecznego sprzętu i dużych ciężarów. Pracują w kopalniach, gospodarstwach domowych, zakładach przemysłowych, a także w rolnictwie. Dziewczynki są często sprzedawane do domów publicznych, a chłopcy rekrutowani do sił zbrojnych. Służą jako przemytnicy, a nierzadko – niewolnicy. Szacuje się, że 11,3 mln dziewcząt na świecie jest zmuszanych do niewolniczej służby w gospodarstwach domowych.
Dzieci są tanimi i łatwymi do kontrolowania pracownikami. Nie sprzeciwiają się, nie umieją walczyć o swoje prawa. W wielu miejscach na świecie praca dzieci jest społecznie akceptowana. Pracodawcy chętnie zatrudniają dzieci, wykorzystując ich umiejętności i płacąc dużo niższe stawki niż osobom dorosłym. Dzieje się tak na przykład w Azji, gdzie zdolności manualne najmłodszych są często wykorzystywane np. przy szyciu ubrań.
Reklama
Blisko dwa miliony dzieci w różnych krajach zmuszanych jest do prostytucji i pornografii. Według ONZ do najbardziej niebezpiecznych miejsc na świecie należą: Sudan, w którym głównymi zagrożeniami dla dzieci są: gwałty, prostytucja oraz zaciąg do armii; Uganda, w której dzieci najczęściej doświadczają bezdomności oraz porwań; Kongo, gdzie dzieci umierają z powodu głodu, chorób, są werbowane do armii, gwałcone oraz zmuszane do prostytucji; Irak, gdzie dzieci najczęściej umierają z powodu głodu i chorób oraz cierpią z powodu przemocy; Somalia - tutaj dzieci doświadczają bezdomności, gwałtów, prostytucji, są także werbowane do armii; Indie, gdzie dzieci zmuszane są do niewolniczej pracy, umierają z powodu głodu i chorób; Afganistan - to kraj, w którym dziewczynki nie mogą podjąć nauki i zmuszane są przed ukończeniem 16. roku życia do zamążpójścia, panuje praca niewolnicza oraz zaciąg do armii. Na terytoriach Palestyny zaś wobec dzieci stosuje się głównie przemoc, w Czeczenii najmłodsi doznają bezdomności, a w Birmie - zamykającej tę dramatyczną listę - dzieci na siłę werbuje się do wojska.
Kilka milionów dzieci wykorzystywanych jest jako niewolnicy zaciągani przymusem do wojska. Raporty organizacji humanitarnych podkreślają, że dzieci-żołnierze do walki przeważnie zmuszani są przemocą i torturami. Dzieci te przewozi się przeważnie do specjalnych obozów, gdzie nie tylko muszą żyć w prymitywnych warunkach, ale również uczy się je zabijać i zmusza do prostytucji. Dlatego zanim trafią na wojenny front, wiele z nich zostaje tam okaleczonych lub ginie.
W ostatnim piętnastoleciu w różnego rodzaju konfliktach zbrojnych zginęło ponad 2,5 miliona dzieci, ponad sześć milionów zostało trwale okaleczonych. Każdego roku ponad dziesięć tysięcy młodocianych żołnierzy ginie lub zostaje okaleczonych przez miny przeciwpiechotne.
Na świecie jest obecnie ponad 40 mln osób, w tym coraz więcej kobiet i dzieci – ofiar różnego rodzaju zniewolenia i wykorzystywania, zwłaszcza prostytucji i pracy przymusowej. Można ich uznać za niewidzialnych niewolników naszych czasów. Okazją do przypomnienia tej wielkiej tragedii XXI wieku jest przypadający 8 lutego w Kościele katolickim Międzynarodowy Dzień Modlitwy i Refleksji nt. Walki z Handlem Ludźmi, obchodzony w tym roku już po raz czwarty, tym razem pod hasłem „Migracja wolna od handlu ludźmi”.
źródło: miesięcznik "Egzorcysta"
Ustanowił go w 2015 r. papież Franciszek w celu zwrócenia szczególnej uwagi na tragedię migrantów, uchodźców i osób wysiedlonych, którzy coraz częściej stają się ofiarami handlu ludźmi.
W Polsce w tym roku w dniach 30 stycznia - 7 lutego, w ramach przygotowań do tego Dnia „Sieć Bakhita ds. Przeciwdziałania Handlowi Ludźmi i Pomocy Ofiarom Współczesnych Form Niewolnictwa”, działająca przy Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych, przeprowadziła nowennę do patronki tego wydarzenia – św. Józefiny Bakhity. Według organizatorek jest to „sposobność, aby przez modlitwę w konkretnych intencjach wyrazić naszą troskę i przejęcie się losem milionów dzieci, kobiet i mężczyzn wykorzystywanych do niewolniczej pracy, prostytucji, zmuszanych do żebrania i przestępstw, pozbawianych prawa do normalnego, szczęśliwego życia”.
Ta akcja modlitewna odbywała się i nadal trwa indywidualnie, w parafiach i we wspólnotach. „Rozszerzajmy ten krąg modlitwy i bliskości, przekazujmy zachętę do modlitwy w naszych środowiskach” – zachęcają inicjatorzy modlitwy.
Wprowadzając ten ogólnoświatowy dzień do kalendarza Kościoła w 2015 r., papież wyznaczył jednocześnie na to liturgiczne wspomnienie sudańskiej niewolnicy, późniejszej świętej Józefiny Bakhity (1869-1947). Arabscy handlarze porwali ją już w wieku 7 lat i sprzedali w niewolę. Trafiła najpierw do miejscowego urzędnika kolonialnego, który był dla niej wyjątkowo okrutny (na swym ciele do końca życia miała 144 blizny z tamtego okresu), po czym wykupiła ją włoska rodzina katolicka, dzięki której młoda niewolnica przyjęła chrzest, a następnie wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Córek Miłości Służebnic Ubogich św. Magdaleny z Canossy (kanosjanek). Beatyfikował i kanonizował ją Jan Paweł II odpowiednio 17 maja 1992 i 1 października 2000.
W przededniu Dnia Papieski Instytut Misji Zagranicznych (PIME), włoskie stowarzyszenie pomocy Mani Tese (Wyciągnięte Dłonie) i Caritas archidiecezji mediolańskiej organizują dzisiaj w Mediolanie konferencję nt. „Handel i ciężkie przypadki łamania praw człowieka: nowi niewolnicy XXI wieku”. Zdaniem inicjatorów ma to być okazja do zastanowienia się nad wypaczeniami systemu gospodarczego, który „pogłębia nierówności i sprzyja powstawaniu sytuacji, w których miliony ludzi na świecie trafiają do sieci grup przestępczych, które nimi handlują i sprowadzają ich do stanu prawdziwego niewolnictwa”.
W samych Włoszech różne formy wykorzystywania, m.in. na rynku pracy, dotykają blisko 150 tys. ludzi, w zdecydowanej większości młodych migrantów, a przymusowa prostytucja obejmuje 50-70 tys. kobiet, nie licząc nieletnich, też nierzadko wykorzystywanych seksualnie, choć nie zawsze jest to dostrzegalne.
Dzień, ustanowiony przez papieża, nie jest ani jedyną, ani pierwszą inicjatywą w zakresie działań na rzecz walki z tym procederem. W 2013 Organizacja Narodów Zjednoczonych ustanowiła Światowy Dzień Walki z Handlem Ludźmi, wyznaczając go na 30 lipca. A od 2007 jest obchodzony 18 października Europejski Dzień Walki z Handlem Ludźmi. W tym roku odbędzie on już po raz XII. W tym dniu w sposób szczególny organy ścigania z policją na czele oraz różne organizacje rządowe i pozarządowe starają się uświadomić społeczeństwu, czym jest handel ludźmi i co robić, aby nie paść ofiarą tego przestępstwa.
W dniach 8-9 lutego odbędzie się w Watykanie V konferencja międzynarodowa tzw. Grupy św. Marty, która rozpoczęła swą działalność 10 kwietnia 2014, na zakończenie pierwszego takiego spotkania. Odbyło się ono w watykańskim Domu św. Marty i od niego cały ten ruch wziął swoją nazwę. Skupia on ludzi i organizacje Kościoła, prawników, przedstawicieli organów ścigania i inne instytucje w Kościele i na całym świecie, zainteresowane walką z handlem ludźmi i współczesnym niewolnictwem.
Jakich opinii potrzebują posłowie, aby przestać zabijać dzieci? - z takim pytaniem Kaja Godek zwróciła sie do szefowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
Magdalena Kowalewska
Od kilku miesięcy projekt ustawy zakazującej aborcji eugenicznej czeka na rozpatrzenie przez sejmową Komisję Polityki Społecznej i Rodziny. Podczas ostatniego posiedzenia odrzucono wniosek o dopisanie #ZatrzymajAborcję do harmonogramu prac. Jednocześnie przewodnicząca komisji Bożena Borys-Szopa stwierdza w mediach, że prezydium komisji pracuje już nad ustawą zbierając na jej temat opinie.
Z drugiej strony rzecznik prasowy Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek mówi, że prace nad #ZatrzymajAborcję nie są prowadzone. Aby rozwiać wątpliwości, co dzieje się z projektem obywatelskim, komitet #ZatrzymajAborcję postanowił zwrócić się z zapytaniem w trybie dostępu do informacji publicznej. - Mamy więc sprzeczne informacje o tym, co dzieje się z naszym projektem. Musimy wyjaśnić, kto mówi prawdę, a kto kłamie - mówi "Niedzieli" Kaja Godek. - Przecież jedna pani poseł mówi, że komisja pracuje nad wnioskiem, a druga pani mówi dokładnie coś innego. Gdy będziemy mieli wszystko na papierze, to dowiemy się prawdy.
Komitet inicjatywy ustawodawczej prosi o wskazanie do jakich podmiotów poza sejmową Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka zwróciło się prezydium Komisji Polityki Społecznej i Rodziny o zaopiniowanie obywatelskiego projektu ustawy „Zatrzymaj aborcję” oraz przesłanie kserokopii ww. wniosków o opinie.
Obrońcy nienarodzonych dzieci pytają też treść tych opinii oraz proszą o wskazanie w jakim terminie prezydium Komisji Polityki Społecznej i Rodziny zamierza skierować obywatelski projekt ustawy „Zatrzymaj Aborcję” do pracy w komisji.
Pan Kazimierz Szałata odwiedził Wybrzeże Kości Słoniowej i spotkał się 21 kwietnia br. w miejscowości Divo z dziećmi chorymi na najbardziej zjadliwą postać trądu "ulcère de Buruli".
Z dziećmi, które pragną uwagi i ciepła, spędził cały dzień. – Warto było spędzić 14 godzin w samolocie do Abidżanu, a później jeszcze kilka godzin w samochodzie po bezdrożach Afryki - pisze p. Kazimierz Szałata.
Wiele stron internetowych, wykorzystuje pliki cookies (ciasteczka). Służą one m.in. do tego, by zagłosować w sondzie. Nowe przepisy zobowiązują nas do poinformowania o tym. Dalsze korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki będzie oznaczało, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
Aby dowiedzieć się więcej, przeczytaj o Polityce plików cookies.