Reklama

Polska

Prymas Polski wzywa kapłanów do budowania w społeczeństwie jedności i zgody

Do zasypywania podziałów i budowania w społeczeństwie jedności i zgody wezwał kapłanów w Wielki Czwartek prymas Polski abp Wojciech Polak. „Właśnie my, duchowni, musimy się okazać taką otwartością i gotowością, które zdolne są budować a nie niszczyć, jednoczyć a nie czynić jeszcze głębszych rozdarć i podziałów” – mówił.

[ TEMATY ]

prymas Polski

Mazur/Episkopat.pl

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Publikujemy treść homilii abp. Wojciecha Polaka

Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Osoby Życia Konsekrowanego,

Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!

Bardzo się cieszę, że jesteśmy znów razem. Msza święta krzyżma – jak przypomina nam Kościół – to znak jedności prezbiterów z własnym biskupem. Dziękuję więc Wam wszystkim, Umiłowani Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie, Biskupi i Prezbiterzy, za to, że przybyliście dziś, tego wielkoczwartkowego poranka właśnie tutaj do naszej katedry, aby w tym Wieczerniku Kapłaństwa większości z nas, w Wieczerniku naszych święceń, po raz kolejny mógł zajaśnieć i ukazać się ten znak jedności prezbiterów z własnym biskupem. Jego zasadniczą treścią nie jest bowiem tylko, istniejące pomiędzy nami, jakieś zewnętrzne związanie czy zobowiązanie. Nie jest nią wyłącznie kanoniczne posłuszeństwo. Zasadniczą treść tego znaku jedności wyraża nade wszystko święte namaszczenie, które przez sakrament święceń stało się udziałem nas wszystkich. Nosimy je w sobie i za psalmistą dziś powtarzamy: na wieki będę sławił łaski Pana. W tajemnicy naszego kapłańskiego powołania ukazał się bowiem szczególny dar i przeogromna łaska Pana. On nas wybrał, namaścił i posłał. Namaściłem go moim świętym olejem, by ręka moja zawsze przy nim była i umacniało go moje ramię. Namaścił nas, abyśmy jak Jezus w Nazarecie mogli dziś wszyscy wyznać: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski Pana. Powtarzamy te Chrystusowe słowa, bo jest w nas Jego namaszczenie. Powtarzamy te słowa z drżeniem naszych słabych ludzkich serc, bo to przecież On sam nas wybrał, obdarował swoją łaską i miłosierdziem, i posłał nas do swojej Winnicy. On sam wyprawił nas na żniwo swoje. Nie idziemy więc własną mocą i w swoim własnym imieniu. Nie siebie samych też głosimy, lecz Chrystusa. Namaszczeni przez Niego, idziemy mocą Chrystusa i w Jego imię. Dlatego nazywają nas kapłanami Pana, sługami Boga naszego. Dlatego tak bardzo liczą na nasze kapłańskie posługiwanie i na naszą odwagę. Dlatego pragną widzieć w nas sługi Chrystusa i szafarzy Bożych tajemnic. Dlatego tak wiele od nas oczekują, i często tak wiele nam również wypominają. Dlatego modlą się za nas i proszą, byśmy i o nich w naszych modlitwach nie zapominali i pamiętali.

Reklama

Drodzy Bracia!

Przed dwoma laty, gdy po raz pierwszy spotkałem się z Wami jako wasz biskup, w naszym wielkoczwartkowym rozważaniu, starałem się wówczas przypomnieć nam wszystkim tutaj zgromadzonym do czego, do jakich konkretnych postaw, zobowiązuje nas święte namaszczenie. Nie jest ono bowiem po to – jak mówił nam papież Franciszek - aby skrapiać nas samych, a tym mniej, abyśmy je zamykali we flakoniku, ponieważ olej mógłby zjełczeć … a serce zgorzknieć. Namaszczając nas, sam Jezus zapragnął i postawił nas na drodze innych i to właśnie po to, aby nami się posługiwać, aby posługiwać się naszym życiem i naszym powołaniem, naszym namaszczeniem dla zbawienia naszych sióstr i braci, abyśmy ich uświęcali. W minionym roku, przeżywając z kolei 1050. rocznicę Chrztu Polski i Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia, staraliśmy sobie przypomnieć, że jesteśmy dla naszych sióstr i braci apostołami i sługami Bożego Miłosierdzia. Zwróciliśmy przy tym uwagę, jak ważne są – jak uczy nas papież Franciszek – bardzo proste, codzienne, zwyczajne gesty solidarności wobec bardzo konkretnych form nędzy, z jaką się spotykamy. Dziś, natomiast, chciałbym, Drodzy Bracia, zatrzymać się właśnie nad jednością naszej kapłańskiej posługi. W Mszy świętej z poświęceniem krzyżma jej widomym znakiem jest zarówno to święte kapłańskie zgromadzenie, które stanowimy, jak i poświęcone w czasie liturgii święte oleje, które zabieracie ze sobą do waszych parafii.

Reklama

Umiłowani!

Przed laty, w uroczystym dniu sakramentu waszych święceń, w wygłoszonym do was wówczas pouczeniu biskupa usłyszeliście, że jesteście jego współpracownikami i że pełnić będziecie urząd posługiwania kapłańskiego złączeni z biskupem jako gorliwi współpracownicy w kierowaniu ludem Bożym pod przewodnictwem Ducha Świętego. Przypominając dziś, sobie i Wam, te słowa, chciałbym najpierw podziękować wszystkim za Waszą kapłańską gorliwość i współpracę w naszym świętowojciechowym Kościele. Pragnę serdecznie podziękować za Waszą jedność i współodpowiedzialność. W świecie, w którym żyjemy i w naszym społeczeństwie – jak sami dobrze wiecie i przecież niejednokrotnie odczuwacie - tak wielorako podzielonym i skłóconym, nasza kapłańska jedność i współpraca, pomimo istniejących różnic, ukazuje, że wspólnota jest możliwa i że jedność – jak przypomniał nam w Evangelii gaudium papież Franciszek – jest ważniejsza niż konflikt. W czysto ludzkim rozumieniu – wyjaśniał papież – mogą jej sprzyjać tylko te szlachetne osoby, które mają odwagę w życiu wznieść się ponad powierzchnię konfliktu i dostrzegają najgłębszą godność innych. Dla nas zaś Chrystus jest naszym pokojem. To w Jego imię i Jego mocą możemy pokonywać wszelkie pokusy podziału i zgorzknienia, szemrań i wzajemnych oskarżeń, wątpliwości i niezgody, będąc nie tylko dla siebie nawzajem, ale i dla całego Kościoła oraz ludzkiej społeczności, a nade wszystko dla współczesnych Polaków, oczekiwanym zaczynem jedności i pojednania. Skoro bowiem – jak wskazywał nam papież - do wznoszenia się ponad powierzchnię konfliktu i do budowania jedności i zgody zdolne są tak naprawdę jedynie szlachetne osoby, właśnie my, duchowni, musimy się okazywać taką szlachetnością serca, taką wiarą i nadzieją, taką otwartością i gotowością, które zdolne są budować a nie niszczyć, jednoczyć a nie czynić jeszcze głębszych rozdarć i podziałów, leczyć i uzdrawiać, niosąc ludziom, tak bardzo zaślepionym dziś nienawiścią i złością, uzdrawiającą moc Chrystusa i Jego Ewangelii, wolność i prawdziwe przejrzenie. Czy nie powinna to być dziś właśnie nasza szczególna misja? Czyż nie jest to właśnie nasza pierwszorzędna posługa, posługa jednania, skoro Kościół – jak uczy nas Sobór Watykański II – jest w Chrystusie jakby sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego. I czyż właśnie dopiero wtedy – jak czytaliśmy dziś w Księdze proroka Izajasza – nie zacznie się spełniać to, co sam prorok zapowiadał, że wszyscy, co nas zobaczą, wszyscy, którzy to w nas dostrzegą, tego doświadczą i doznają, uznają, żeśmy prawdziwe błogosławionym szczepem Pana. Proszę więc Was, Bracia, o taką jedność i solidarność, o ducha pojednania i braterskiej miłości, o ten duchowy wysiłek zasypywania ludzkich podziałów i nakłanianie ludzkich serc do współpracy i do zgody, bo czyż Ten, o którym mówi nam dziś Księga Apokalipsy Świętego Jana Apostoła, który nas miłuje i który przez krew swoją uwolnił nas od naszych grzechów, nie po to właśnie uczynił nas kapłanami dla Boga i Ojca swojego i wobec tych, którym w Jego imię i Jego mocą posługujemy, by nieść i głosić dobrą nowinę?

Reklama

Drodzy Siostry i Bracia!

Widomym znakiem jedności są także pobłogosławione dziś oleje święte. W jednej ze swoich wielkoczwartkowych homilii ówczesny biskup Monachium kardynał Joseph Ratzinger zwracał uwagę, że zabranie ze sobą z katedry poświęconych olejów jest czymś więcej niż zewnętrznym transportem, który w dzisiejszych czasach można z pewnością byłoby również rozwiązać inaczej. Odczytując ten zwykły gest w kluczu głębokiej jedności i komunii, jaka istnieje w Kościele, także pośród parafii całej diecezji, podkreślał, że wyraża on wewnętrzny proces, w którym stajemy się sługami życia, współtworzymy owo wypływanie dającego życie oleju na całe ciało Kościoła i w ten sposób służymy braterskiej jedności Kościoła, który został założony od głowy i żyje siłą wychodzącą z niej. Biskup Monachium wskazywał, że w tym, zdawałoby się, tak zwyczajnym geście, przemawia do nas prawda, że w naszym kapłańskim życiu i posługiwaniu wychodzimy niejako wciąż od centrum, z którego pochodzi cała nasza siła i nasze posłannictwo. Tym centrum jest On, Jezus Chrystus, Alfa i Omega, Pan Bóg, Który jest, Który był i Który przychodzi, Wszechmogący. Zaczynamy znowu od Pana – dodawał więc kardynał Ratzinger – aby olej na nowo dający życie pokonał suszę codzienności i ożywił w nas radość ze zwycięstwa Chrystusa. On jest bowiem źródłem radości i jedności. On żyje i mieszka w nas – jak wskazywał w czasie jednej ze swych ostatnich katechez o nadziei papież Franciszek – mieszka w naszych sercach, stąd musimy również pozwolić, aby stawał się widzialnym, aby w nas i przez nas działał.

Reklama

Umiłowani!

Widzialnym przejawem naszej jedności i współodpowiedzialności za Kościół jest również nasza, to znaczy, nas biskupów i prezbiterów, troska o powołania kapłańskie. Idąc za słowami tegorocznego Listu do Kapłanów, który dziś, Drodzy Bracia, otrzymaliście, pragnę najpierw wyrazić serdeczną wdzięczność Wam wszystkim, którzy z oddaniem podejmujecie troskę o towarzyszenie ludziom młodym w naszych wspólnotach parafialnych, w szkole na katechezie, w grupach młodzieżowych czy formacyjnych. Świadomi trudności, które przeżywamy, pragnę Was jednocześnie zachęcić do jeszcze większej otwartości na ludzi młodych, i serdecznie prosić, byście odważnie towarzyszyli im i jasno ukazywali drogę kapłańskiego powołania. W czasie swego krakowskiego spotkania z kapłanami, osobami życia konsekrowanego i seminarzystami, papież Franciszek zauważył, że często w naszym kapłańskim życiu może pojawić się pokusa, by ze strachu lub wygody pozostać trochę zamkniętymi w nas samych i w naszych środowiskach. Pojawia się pokusa, by pozostawić propozycję kapłaństwa bez jasnego ukazywania jej innym. Potrzeba nam dziś zaangażowania. Potrzeba współpracy nas wszystkich. Potrzeba wrażliwości i odwagi, by wskazywać młodym, że tylko w odkryciu Bożego powołania i w posłuszeństwie temu wezwaniu, Bóg czyni nas naprawdę szczęśliwymi. Szczęśliwy w swym powołaniu i wierny swej kapłańskiej drodze ksiądz będzie najlepszym zwiastunem tej drogi dla ludzi młodych. Odnawiając zatem teraz nasze kapłańskie przyrzeczenia, powracając do tego centrum naszego życia i powołania, którym jest Jezus Chrystus, w duchu braterskiej jedności i odpowiedzialności, módlmy się także za siebie nawzajem. Niech Dobry Bóg, który rozpoczął w nas dobre dzieło, sam go dokona. Amen.

2017-04-13 12:14

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zawsze kochałem Polskę

Dobiega powoli końca Rok Prymasa Augusta Hlonda, ogłoszony przez Sejmik Województwa Śląskiego z okazji powołania ks. Hlonda w 1922 r. na pierwszego administratora apostolskiego Górnego Śląska, a także przypadającej w tym roku, 22 października, 65. rocznicy jego śmierci.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

XV Jubileuszowy Konkurs Artystyczny im. Włodzimierza Pietrzaka rozstrzygnięty

2024-04-24 13:04

[ TEMATY ]

konkurs

konkurs plastyczny

konkurs literacki

konkurs fotograficzny

Szymon Ratajczyk/ mat. prasowy

XV Jubileuszowy Konkurs Artystyczny im. Włodzimierza Pietrzaka rozstrzygnięty. Laura Królak z I Liceum Ogólnokształcącego w Kaliszu z nagrodą Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Andrzeja Dudy.

Do historii przeszedł już XV Jubileuszowy Międzynarodowy Konkurs Artystyczny im. Włodzimierza Pietrzaka pt. Całej ziemi jednym objąć nie można uściskiem. Liczba uczestników pokazuje, że konkurs wciąż się cieszy dużym zainteresowaniem. Przez XV lat w konkursie wzięło udział 15 tysięcy 739 uczestników z Polski, Australii, Austrii, Belgii, Białorusi, Chin, Czech, Hiszpanii, Holandii, Grecji, Kazachstanu, Libanu, Litwy, Mołdawii, Niemiec, Norwegii, RPA, Stanów Zjednoczonych, Ukrainy, Wielkiej Brytanii i Włoch. Honorowy Patronat nad konkursem objął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Andrzej Duda. Organizowany przez Fundację Pro Arte Christiana konkurs skierowany jest do dzieci i młodzieży od 3 do 20 lat i podzielony na trzy edycje artystyczne: plastyka, fotografia i recytacja wierszy Włodzimierza Pietrzaka. Konkurs w tym roku zgromadził 673 uczestników z Polski, Belgii, Hiszpanii, Holandii, Litwy, Mołdawii, Ukrainy i Stanów Zjednoczonych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję