Reklama

Edycja przemyska - Przemyskie plurimos annos

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Drogi Księże Redaktorze!
Siedemdziesiąta piąta rocznica Tygodnika „Niedziela” to szczególna okazja do wyrażenia wdzięczności Panu Bogu i ludziom za to dzieło. Zrodzone z troski o formację wiary i sumień, rozeznaje czasy i ludzi oraz uczy, na czym polega właściwie rozumiana, pozytywna i twórcza odpowiedzialność za obecność Ewangelii w świecie.
„Niedziela” jest tygodnikiem katolickim i strzeże swego charyzmatu wiary, czuwając nad poprawnym zrozumieniem ducha Kościoła i zdynamizowaniem inspiracji płynących z II Soboru Watykańskiego. Ten ogólnopolski tygodnik dociera także do Polaków przebywających poza granicami kraju, włączając ich w krwiobieg życia Kościoła w Polsce. Dzięki Waszej pracy i łasce Pana rośnie świadomość żywego Kościoła, związanego umysłem i sercem z Ojcem Świętym, z misjami i z najbiedniejszymi, często prześladowanymi ludźmi naszego globu.
Europa i świat szukają dziś sensu swego istnienia. Szuka go nieustannie każdy człowiek. Droga do prawdy i dobra bywa niekiedy trudna. Pomagajcie nam w pokornym i odważnym rozeznawaniu prawdziwych i fałszywych proroków, których tylu snuje się po polskich gazetach i rynkach księgarskich. Struktury kłamstwa lubią uchodzić za wszechmocne, szukają wspólników, ale przecież wystarczy jeden człowiek do głoszenia prawdy. I to jest jasna perspektywa uczciwego katolickiego pisma, otwierającego swe łamy dla ludzi pióra. Niech towarzyszy Redakcji, Autorom i każdemu z Czytelników nieustanne przekonanie o mocy słowa nie podległego żadnym interesom.
Współczesne wyzwania tworzą potrzebę nowej myśli i czynu. Zawłaszczanie polskiej historii, kultury i sumień, którego jesteśmy świadkami, budzi potrzebę ożywiania inicjatyw i otwierania nowych perspektyw przed ludźmi świadomymi odpowiedzialności za godne życie na naszej ziemi i życie wieczne. Człowiek i Naród potrzebuje dobrych wzorców, niekiedy nawet motywów do zachowań bohaterskich, zrodzonych z wierności zasadom prawdy, piękna i dobra.
Żaden z promowanych ideałów nie może zapominać o integralnym, czyli pełnym, rozwoju „Człowieka w człowieku”, który rośnie w nim przez integrację z Transcendencją, przez zjednoczenie z Bogiem.
Współczesny polski liberalizm związał się z nową lewicą i próbuje promować sobie właściwe „ideały”. Nowa Europa, świat i Polska nie potrzebują nauczycieli relatywizmu prawdy ontologicznej i siewców moralnych wątpliwości wobec sprawdzonych zasad, ale wzrostu w miłości Boga i każdego człowieka.
Duże ożywienie w duszpasterski rytm naszych diecezji wniosły miejscowe edycje „Niedzieli”, przynoszące cotygodniową porcję wiadomości, które oby się mogły stawać wiedzą i mądrością Kościoła lokalnego.
Rozwój Tygodnika związany jest z solidnością ofiarnej pracy i duchem jedności, jaka charakteryzować powinna Redaktorów i Współpracowników - niech jej nigdy nie zabraknie i niech leży ona u podstaw poszukiwania nowych form przekazu. System komunikacji osobowej rządzi się swymi prawami i niełatwe stawia wymagania, ale i nieprzeciętne ofiaruje satysfakcje. Nie brak dziś szerokiej życzliwości i przywiązania do „Niedzieli”. Niech świadomość tego faktu pomaga w codziennej pracy Księdza Redaktora Naczelnego i całej Redakcji, a uroczystości jubileuszowe niech staną się natchnieniem do nowych inicjatyw i drogą do sukcesów niewidzialnych, bo dokonujących się w sercach i sumieniach Czytelników.
Wiele satysfakcji z codziennej pracy i darów Bożych życzę -

Arcybiskup Metropolita Przemyski
Józef Michalik
Przemyska przygoda z „Niedzielą” liczy sobie biblijne, doskonałe siedem lat. Uchwyceni za rękę przez starszą siostrę Jubilatkę w świąteczny poranek Zmartwychwstania w 1994 r., ruszyliśmy na drogi diecezji, pukając do domów naszych czytelników. Od tego momentu zaczęła się „redaktorska” przygoda księży, którzy zaangażowani są w tworzenie edycji, a także wielu czytelników, którzy zdecydowali się dzielić z innymi swoimi przeżyciami, radościami z wydarzeń we wspólnotach parafialnych itp. Życzliwe łamy „Niedzieli” przyjmowały też słowa niepokoju i smutku.
Przemyska edycja „Niedzieli”, tak zresztą, jak wiele innych, wkroczyła na rynek prasowy w okresie postępującego kryzysu czytelnictwa. Czasy komunizmu z cenzurą i zakazem drukowania sprowokowały głód słowa pisanego. Studenci, inteligencja wypożyczali sobie wydawane nielegalnie, zakazane gazetki i książki i dosłownie pożerali je przez jedną noc, bo często na tyle mogły być wypożyczone. Nie inaczej było z prasą katolicką. Jedynie dostępne „Za i przeciw” czy „ Zorza” kupowane były przez księży nieraz w kilku egzemplarzach. Rozdawano je na spotkaniach oazowych, wycinano fotografie do parafialnych gazetek. „Niedziela” w tym okresie także była zakazana. Najpierw nie można jej było drukować, a potem wychodziła w nakładzie tak małym, że nie wszędzie docierała. Katolickie domy w większości wypadków pozbawione były prasy katolickiej. Piszę o tym, by ukazać, jak wielkim darem było wprowadzenie na rynek dodatków diecezjalnych.
Pomysł powołania przemyskiej edycji „Niedzieli” narodził się na jednym z zebrań Konferencji Episkopatu Polski, kiedy to ks. Ireneusz Skubiś zaproponował diecezjom wydawanie dodatku w ramach prowadzonej przez siebie ogólnopolskiej „Niedzieli”. Potem, przynajmniej w naszym przypadku, poszło już bardzo szybko. Ksiądz Arcybiskup któregoś - pamiętam: słotnego - wieczoru zawezwał do swego domu czterech księży. Spotkali się przy katedrze i rozważali, jaki jest powód wezwania. Szybko się wyjaśniło. Na stole leżał list Redaktora Naczelnego „Niedzieli” ze wspomnianą propozycją.
- Zdecydowałem - powiedział krótko Metropolita - że jest to dobry pomysł i trzeba zacząć najwcześniej, jak to możliwe, wydawać przemyską część „Niedzieli”.
Łatwo powiedzieć, gorzej zrealizować. Potencjalni redaktorzy nie z lenistwa, ale z lęku zaczęli szukać kogoś, kto wziąłby „to” na siebie. Ksiądz Arcybiskup i tutaj okazał się przewidujący.
- Na razie redakcja będzie kolegialna. Czas pokaże, jak podzielą się funkcje - powiedział.
Po godzinnej rozmowie „wolni strzelcy” medialni wychodzili już z redaktorskimi buławami w ręku. Dla potomności uwiecznijmy ich nazwiska: ks. Tadeusz Biały, ks. Marek Kowalik, ks. Adam Szal i ks. Zbigniew Suchy.
Podczas pierwszego spotkania w centrali „Niedzieli” w Częstochowie rozwiały się nasze marzenia, że zostanie nam dany czas na oswojenie się z nową rolą.
Z czterech „nominowanych” pojechali wówczas do Częstochowy ks. Adam Szal i ks. Zbigniew Suchy. Wielekroć potem wspominaliśmy z obecnym księdzem biskupem Adamem Szalem klimat tego wieczoru. Ciasnota przeogromna. Pierwsze powitania, prezentacje. Z podziwem i szacunkiem patrzyliśmy na obeznanych z terenem redaktorów z Łodzi, Lublina, Częstochowy. Jednak decyzja zapadła - od Wielkanocy 3 kwietnia ruszamy z edycją przemyską. „Na początek dwie strony, potem może ich być więcej” - usłyszeliśmy. Powrót to jedna wielka debata taktyczna. Błogosławiony był pomysł tej kolegialności. Ks. Marek rozpoczął kreślenie kolporterskich szlaków, ks. Adam, który od początku „obdarowany” został funkcją diecezjalnego „naczelnego”, począł szukać współpracowników i materiałów do pierwszego numeru.
Trudno dziś wrócić do nastroju, jaki pojawił się przy świątecznym, prymicyjnym numerze, który dziś wydaje się maleńki w swej zawartości, wtedy jednak przekładaliśmy go ze strony na stronę, a artykułów nauczyliśmy się prawie na pamięć. Mieliśmy jeszcze piątego, najważniejszego redaktora, a był nim Ksiądz Arcybiskup. Każda jego wizyta w parafii połączona była z zachętą do czytania „Niedzieli”. Był czas, że kiedy któraś z parafii prosiła redakcję o podniesienie nakładu, śmialiśmy się, że pewnie wkrótce będzie gościł w niej Ksiądz Arcybiskup. Często tak było. Ciekawość, trochę poczucie dumy parafialnej powodowały, że nakład wzrastał w oczach. Wkrótce okazało się, że chluba ks. Marka, czyli polonez truck, nie mógł już pełnić swojej roli. Trzeba było rozglądać się za czymś większym. Z czasem i „lublinek” poszedł na zasłużoną emeryturę. Wzrastał nakład, wzrastała liczba stron. Kiedy zaproponowano nam osiem kolumn, jęk rzewny wydali z siebie redaktorzy. Tego już nie udźwigniemy. Udźwignęli. Tylko czytelnicy na spotkaniach z Księdzem Arcybiskupem, chwaląc „Niedzielę”, mieli jedną prośbę: „Niech już nie dodają stron, bo nie ma tyle czasu, by wszystko przeczytać”. Radość tworzenia możliwa była dzięki radości wspólnoty. Przybywało diecezji, zatem ks. inf. I. Skubiś zaproponował spotkania w stolicach diecezji, które wydają edycje. Niezapomniane to były chwile. Redaktorzy przywozili z Częstochowy „notesik”, w którym notowali co zabawniejsze sformułowania wyłapane w edycjach. Płakaliśmy wszyscy ze śmiechu. Stanowiło to dobry wstęp do rozmów, wykładów, których celem było pogłębienie naszej wątłej wiedzy o zasadach edytorstwa, opracowywania tekstów. Powroty - to długie narady redakcyjne w samochodzie, które zrodziły potem wiele pomysłów do naszej pracy. Historia tych siedmiu lat, to także dzieje technicznego „postępu”. Najłatwiej było na początku. Zebrane teksty przekazywaliśmy tradycyjną drogą pocztową cierpliwej Margicie Kotas, która trudziła się nad nimi niezmiernie, by utrzymać wymagany poziom. Dopełniła się jednak miara jej cierpliwości i przyszedł czas, że to my musieliśmy je przepisywać i faksować do Częstochowy. Wkrótce rozpoczęła się kolejna przygoda - komputery. Starsi panowie zaczęli jak uczniowie znosić katorgi edukacji. A bezduszne maszyny płatały nam stale figle. Jak nocne koszmary straszyły pytania z ekranu komputera: „Czy zachować zmiany?” Jakie zmiany? - denerwowali się „genialni” redaktorzy. Bez namysłu klikaliśmy więc „nie”. Pyzaty komputer dusił się ze śmiechu, pokazując nam z ekranu figę, czyli widok pustego monitora. Nie wiedzieliśmy, że owo „nie” oznacza skasowanie gotowego już tekstu. W ten sposób załatwiliśmy sobie kolejne godziny ponownego pisania. W końcu komputerowy żartowniś został ujarzmiony.
Radość nie trwała długo. Na którymś spotkaniu w Częstochowie pojawiły się magiczne słowa: „Internet”, „poczta elektroniczna”. Z ks. Adamem robiliśmy miny, świadczące, że to dla nas błahostka, a potem w samochodzie próbowaliśmy przypasowywać te magiczne słowa do bliżej nieznanych dziedzin życia.
Przyszedł wreszcie czas „trzęsienia ziemi” na redakcyjnej planecie. 25 czerwca 2000 r. w przemyskim lesie ks. Marek i ks. Adam zatrzymali karawanę i poszliśmy na spacer do lasu. Ledwie otuliły nas drzewa swoim szumem, padła informa- cja: obaj idą „w urzędy”. Ks. Adam na rektora Seminarium, a ks. Marek na jego zastępcę. A „Niedziela”? - wyjąkałem. „Będzie się jakoś kręcić” - odpowiedzieli. Aż wreszcie przyszedł dzień, jak dotąd najradośniejszy w curriculum vitae edycji. Niech przemówi tekst pisany atramentem emocji: „«Niedziela» gratuluje, pozdrawia i obiecuje deszcz modlitwy «swojemu» Biskupowi”. Pierwsza strona edycji, zawsze nobliwa, poważna, w tamtym tygodniu z trudem starała się zachować strzępy rozsądku. Ale niech nam wybaczą czytelnicy! Prawie dokładnie w sześć lat od czasu, kiedy do Redakcji zawitał skromny, nieco nieśmiały, a setnie małomówny ks. Adam Szal, wówczas jeszcze doktor, by podjąć obowiązki redaktora odpowiedzialnego za przemyską edycję „Niedzieli,” oszaleliśmy ze szczęścia, gdyż Watykan ogłosił, że ów zawsze dyskretnie uśmiechnięty kapłan włączony został w szeregi dostojnego grona polskiego Episkopatu. „Niedziela” ma „swojego Biskupa”. Po latach trudnych, latach milczenia, jakże musi cieszyć się biskup Bareła, restaurator zniewolonej, ale nigdy nie zniszczonej „Niedzieli”. Szczególny wymiar przemyskiej mutacji stanowi dar piszących. Z każdym tygodniem poszerza się grono tych, którzy sięgają po pióro czy siadają do komputera. Piszą głównie młodzi, ale najbardziej wzruszają teksty ludzi starszych, którzy w słowach chcą zatrzymać czas biegnący w tym wieku szczególnie szybko.
Składając najserdeczniejsze życzenia Redakcji macierzystej, dziękujemy za dar przemyskiego pisma. Na trwałe zapisaliśmy dzięki temu historie wielkie i małe. Dziękujemy szczególnie za te małe, które, gdyby nie edycje diecezjalne, uleciałyby w niebyt. A tak trwają i kiedyś będą perłami pamięci, która ubogaci historię przyszłych pokoleń.
Słowa podziękowania kierujemy w stronę Księdza Infułata za tamten pomysł sprzed siedmiu lat, za życzliwość. Dziękujemy naszemu „cicerone” - Margicie Kotas, która przez pełnioną funkcję stała się jakby mieszkańcem diecezji przemyskiej. Szczególnie dziękujemy za telefony, a w nich tradycyjne „no i co z tekstami?”, co powoduje natychmiastową mobilizację sił i dzięki którym kontynuowane są kolejne cykle w edycji. „No i co?” - No i dobrze - odpowiadamy i dziękujemy całemu Zespołowi. Mam osobisty dług wdzięczności dla Księdza Redaktora. To dla mnie ważna sprawa. Niech szczegóły zostaną w sercu, ale bardzo, bardzo dziękuję. Wszystkim!

Tekst opublikowany w albumie "Czas milczenia i czas mówienia", przygotowanym na jubileusz 75-lecia „Niedzieli”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Poszukiwał piękna Pana Boga - pogrzeb księdza prałata Mirosława Ratajczaka

2024-05-27 12:54

ks. Łukasz Romańczuk

Licznie zgromadzeni kapłani i wierni uczestniczyli w ostatnim pożegnaniu księdza prałata Mirosława Ratajczaka. Eucharystii sprawowanej w kościele św Henryka we Wrocławiu przewodniczył arcybiskup Józef Kupny metropolita wrocławski, a homilie wygłosił ksiądz Piotr Wawrzynek, biskup pomocniczy diecezji legnickiej i wychowanek zmarłego kapłana.

Eucharystii uczestniczył także biskup Ignacy Dec, biskup senior diecezji świdnickiej, który będzie przewodniczył ceremonii pogrzebowej na cmentarzu przy ul. Bardzkiej.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo Anny i Adama Stachowiaków: życie w czystości ma sens

On jest wokalistą, niegdyś otwarcie mówiącym o sobie: agnostyk. Ona – pisarką, która wierzy w Boga i Jego plan na życie. Spotkali się, by założyć rodzinę i swoim świadectwem udowodnić młodym ludziom, że życie w czystości ma sens. Są po ślubie cywilnym, mają dwie córeczki, teraz przygotowują się do zawarcia sakramentu małżeństwa i zdecydowali się na zachowanie czystości. Jaką to ma dla nich wartość, skąd ta decyzja i dlaczego w tekstach swoich piosenek i w swoich książkach stawiają na ewangelizację? O to Annę i Adama Stachowiaków pyta Angelika Kawecka.

Wierzycie, że Pan Bóg posługuje się ludzkimi więzami miłości, aby nawrócić człowieka?

CZYTAJ DALEJ

Opactwo Benedyktynów zaprasza do Tyńca!

2024-05-27 17:33

[ TEMATY ]

rekolekcje

Tyniec

benedyktyni

mat. prasowy

Od niemalże 1000 lat w podkrakowskim Tyńcu żyją ludzie szukający Boga. Wedle woli założyciela zakonu, św. Benedykta z Nursji, klasztor ma być także miejscem gościny dla poszukujących ciszy, doświadczenia Boga, chcących poznać życie mnichów.

Służą temu wznoszone w obrębie klasztornych murów domy dla gości. Taki też jest zamysł „Domu Gości” tynieckiego opactwa. Pragnący poznać życie benedyktyńskich mnichów mogą włączyć się w rytm ich pracy i modlitwy. W razie potrzeby mogą też skorzystać z rozmowy indywidualnej z którymś z Ojców.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję