Reklama

Irytacje na czasie

Alicja w krainie „komórkowców”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To nie będzie wykład miłośniczki nauk biologicznych, reklama zupy instant czy też proszku do prania. Nie będzie to również bajka, bo historii tej nie mogę, niestety, zacząć od słów „za górami, za lasami, w dalekiej, nieznanej krainie...”. Rzecz bowiem dzieje się tu i teraz. Czego zatem tym razem zamierzam się „czepiać”? Może najpierw posłużę się kilkoma obrazkami z naszej polskiej codzienności, które najlepiej zilustrują problem skłaniający mnie do tych literackich irytacji.
Autobus MPK, tłok, ludzie ściśnięci jak sardynki w puszce i nagle nad uchem ryk osobnika, niechybnie płci męskiej, usiłującego porozumieć się z osobą, zapewne nieobojętną mu uczuciowo: „Hej, laska, może wyskoczysz ze mną na imprę, namierzyłem zarąbisty lokal!”. Dalszej części tej „rozmowy” przez przyzwoitość nie przytoczę. Inny obrazek. Jestem w studenckim barze. Umówiłam się z koleżankami na pogaduszki w przerwie między wykładami. Wchodzę, witam się i... zero reakcji. Kochane papużki w świecie wirtualnym. Trzeci wymiar. SMS za SMS-em. Aż klawiatury pojękują w wyniku zmasowanego ataku manualnego. No to sobie pogadałam... W autokarze relacji Zamość - Kraków. Prawie zasypiam znużona przedłużającą się podróżą. Moja pszenicznowłosa sąsiadka uprzyjemnia sobie czas, rozwiązując gigantyczną krzyżówkę. Nie było by w tym nic złego, gdyby co chwilę nie sięgała po gadżet w fikuśnej różowej obudowie i nie wrzeszczała doń, przekrzykując warkot silnika: „Mycha... jak się nazywał ten od dynamitu? Na pięć liter... Mycha... ja pytałam się o imię...”. Mycha, jak się okazało, dorównywała w potędze operacji myślowych mojej nieocenionej towarzyszce podróży, bo dialog ciągnął się jak rozwiązana sznurówka w trampku, a ja... cierpiałam.
Po takiej prezentacji, Drogi Czytelniku, chyba nie masz wątpliwości, co tym razem jest głównym tematem mojej rozprawy. Nie, żebym była osobą nietolerancyjną i zamkniętą na nowoczesność. Staram się iść z duchem czasu, zdając sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach pewna wiedza, operatywność i obycie ze zdobyczami współczesnej techniki są nieodzowne, ale chyba są w tym wszystkim jakieś granice, a przynajmniej powinny być. Wszystko jest dla ludzi, nawet alkohol, jeżeli człowiek oczywiście zachowuje rozsądek. W innym wypadku sprawa kończy się co najmniej na izbie wytrzeźwień. Telefon komórkowy nie wiedzie wprawdzie w takie rejony, ale czy ja jako - Bogu ducha winna - pasażerka autobusu muszę poznawać szczegóły czyjegoś życia intymnego? Czy muszę bulwersować się, nie będąc w stanie nawiązać bezpośredniego kontaktu werbalnego z osobami, które bądź co bądź same zapragnęły go ze mną uskuteczniać? Czy muszę zgłębiać problemy stawiane w krzyżówkach, szaradach i rebusach poczytnych, kobiecych tygodników? Czy naprawdę muszę znosić z jednej strony brak kultury, skądinąd wykształconych osób, namiętnie pokrzykujących do słuchawki lub ćwiczących SMS-owe „palcówki” i to bez większego skrępowania wypływającego z obecności innych, bardzo często nieznanych osób, z drugiej zaś trudności w porozumieniu, spowodowane niemożnością znalezienia czasu na wymianę myśli, wrażeń, bo ten czas jest nieustannie wchłaniany przez „rozprawy” wirtualne?
Zastanawiam się, skąd ta mania i przychodzą mi do głowy niepokojące wnioski. Czyżby ludzie XXI wieku woleli unikać spotkań i rozmów bezpośrednich, twarzą w twarz? W sumie da się zrozumieć. Telefon zawsze można wyłączyć, gdy ma się dość danej osoby. Przez telefon nie trzeba się wysilać. „Zasuniesz” slangiem użytkownika komórki i albo koleś „kuma bazę”, albo nie i do widzenia. Czy w związku z powyższym niedługo dojdzie do tego, że będziemy musieli wyrażać uczucia przez komórki, bo nie znajdziemy dla siebie chwili? Marnie to widzę, a tym marniej, że obserwuję prawidłowość wkładania komórek w ręce naszych milusińskich przez samych kochających (?) rodziców. Czyżby nowy symbol kapitalizmu? Za Gierka dzieciaki nosiły na szyi klucze do mieszkania, bo rodzice byli zajęci pracą, ku chwale partii i wspomnianego towarzysza Gierka, a obecnie przerzuciliśmy się na polifoniczny złom. Nie wiem, co jest bardziej niebezpiecznym pomysłem na życie. Konsekwencje w każdym razie zbliżone. Niż demograficzny, młodzież wymagająca resocjalizacji i dorośli mający problemy z komunikatywnością. Ładny obrazek, nieprawdaż?
Wyobrażam sobie, że tymi słowami przysparzam sobie wielu oponentów. Spieszę zatem, aby jeszcze raz zapewnić ich i tym samym uprzedzić wybuchy zdegustowania moimi niepostępowymi teoriami, że naprawdę nie mam nic przeciwko korzystaniu z komórek. Jedyne, czego się domagam, jak mi się zdaje nie tylko w swoim imieniu, to odrobiny kultury i wyczucia, w myśl słów: „Żyj i pozwól żyć innym”. To chyba niewiele - Szanowny Użytkowniku komórki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

8 lat temu zmarł ks. Jan Kaczkowski

2024-03-27 22:11

[ TEMATY ]

Ks. Jan Kaczkowski

Piotr Drzewiecki

Ks. dr Jan Kaczkowski

 Ks. dr Jan Kaczkowski

28 marca 2016 r. w wieku 38 lat zmarł ks. Jan Kaczkowski, charyzmatyczny duszpasterz, twórca Hospicjum św. o. Pio w Pucku, autor i współautor popularnych książek. Chorował na glejaka - nowotwór ośrodka układu nerwowego. Sam będąc chory, pokazywał, jak przeżywać chorobę i cierpienie - uczył pogody, humory i dystansu.

Ks. Jan Kaczkowski urodził się 19 lipca 1977 r. w Gdyni. Był bioetykiem, organizatorem i dyrektorem Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. W ciągu dwóch lat wykryto u niego dwa nowotwory – najpierw nerki, którego udało się zaleczyć, a później glejaka mózgu czwartego stopnia. Po operacjach poddawany kolejnym chemioterapiom, nadal pracował na rzecz hospicjum i służy jego pacjentom. W BoskiejTV prowadził swój vlog „Smak Życia”.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

Historia według Kossaka

2024-03-28 10:54

[ TEMATY ]

Materiał sponsorowany

fot. Armando Alvarado

Mało która postać historyczna odcisnęła tak mocno swój ślad w dziejach świata, i tak bardzo wpływa na wyobraźnię współczesnych ludzi, jak Napoleon. Pisano o nim książki, wiersze, kręcono filmy, ale bodaj żadne z tych dzieł nie jest tak wymowne jak obraz Wojciecha Kossaka poświęcone temu geniuszowi wojny.

Mowa, oczywiście, o powstałym w 1900 r. dziele „Bitwa pod piramidami”. Obraz mimo upływu lat nadal wywiera ogromne wrażenie na widzach, pobudzając nie tylko ich „estetyczne synapsy”, ale i zmuszając do głębszej refleksji nad dziejami okresu, który został przedstawiony na płótnie i tego, jak wpłynął Napoleon na ukształtowanie się świata. Malowidło Kossaka intryguje nie tylko widzów, ale i ekspertów, od dawna jest obiektem wnikliwych analiz wielu badaczy. Bank Pekao S.A. zaprasza do obejrzenia krótkiego filmu pt. „Okiem liryka”, który przybliża fascynującą historię tego monumentalnego płótna.

CZYTAJ DALEJ

Papież Franciszek skierował przesłanie do księży Kościoła radomskiego

2024-03-28 17:05

[ TEMATY ]

Bp Marek Solarczyk

papież Franciszek

diecezja radomska

PAP/GIUSEPPE LAMI

- Przezwyciężajcie ludzkie podziały, aby pracować razem w Winnicy Pańskiej - tymi słowami papież Franciszek zwrócił się do kapłanów diecezji radomskiej. Papieskie przesłanie zostało odczytane w trakcie Mszy Krzyżma w katedrze Opieki Najświętszej Maryi Panny w Radomiu. Liturgii przewodniczył biskup Marek Solarczyk. W koncelebrze uczestniczył bp Piotr Turzyński i ok. 300 księży.

Papieskie przesłanie, które odczytał ks. Marcin Zieliński, pracownik Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej, zostało skierowano w okazji rozpoczynającego się Roku Modlitwy o świętość Kapłanów Diecezji Radomskiej. Papież Franciszek wyraził podziękowanie kapłanom za kapłańskie świadectwo i za wielkie ukryte dobro, które czynią w pracy duszpasterskiej, za „codzienne sprawowanie Eucharystii i miłosierne udzielanie rozgrzeszenia w sakramencie pojednania, za wierność wobec podjętych zobowiązań”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję