Reklama

To nie jest typowa filharmonia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z Leszkiem Hadrianem - dyrektorem Filharmonii Częstochowskiej - rozmawia Katarzyna Woynarowska

Katarzyna Woynarowska: - Wielu częstochowian jest zdania, że miejscem, gdzie „dzieje się” kultura i gdzie wiele „dzieje się” w kulturze jest właśnie Filharmonia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Leszek Hadrian: - Miło słyszeć te słowa i wypada mi tylko w pełni się z nimi zgodzić (śmiech).

- Wyliczmy: scena muzyczna, teatralna, operowo-operetkowa i kinowa wreszcie. Wielka różnorodność...

- Jako dyrektorowi tej instytucji nie wypada się chwalić, ale zdanie, które pani przed chwilą powiedziała, dociera często także do mnie: gdyby nie Filharmonia, to niewiele by się w mieście działo... Zależało mi, aby ten chłodny gmach, który ożywa jedynie w trakcie piątkowych koncertów abonamentowych, i trochę w weekend, tętnił życiem przez cały tydzień. Marzenie, by Filharmonia stała się największym salonem Częstochowy, powoli się realizuje. Po pierwsze - wzrasta poziom naszej orkiestry, co jest niewątpliwą zasługą dyrektora artystycznego, dyrygenta Jerzego Swobody. Jakość orkiestry przekłada się proporcjonalnie na zainteresowanie koncertami symfonicznymi. Większe zainteresowanie tworzy „wyrobioną” muzycznie publiczność, która uczestniczy potem w festiwalach „Gaude Mater”, Hubermana, gitarowym czy jazzowym.

Reklama

- O jak dużej grupie melomanów mówimy?

- Zaczynamy się niepokoić, gdy na koncert abonamentowy, w piątek, przychodzi 300 osób. Liczymy na 500. Nasza sala jest drugą w Polsce, po sali Filharmonii Narodowej w Warszawie z 1200 miejscami. My mamy 900.

- Bywalców Filharmonii ponoć trzeba sobie wychować. I to bez względu na wiek...

- Są ludzie, którzy przychodzą do Filharmonii po rozrywkę, na gwiazdy, na wydarzenia estradowe, na kabarety. Są ludzie, którzy przychodzą na koncerty, uczestniczą w festiwalach muzyki poważnej, sakralnej... Naszym celem jest przyciągnięcie do Filharmonii osób, które w normalnych warunkach nie przyjdą na koncert symfoniczny. Chcemy ich oswoić z miejscem, pokazać, jakie jest eleganckie i przyjazne, jaka panuje tu atmosfera. Liczymy, że wrócą tu kolejny raz, że się zadomowią... Że najpierw przyjdą na operetkę, później na operę, wreszcie na koncert symfoniczny... To się sprawdza w działaniu.

- Wychowywanie publiczności to między innymi od lat prowadzone koncerty edukacyjne dla uczniów.

- To już tradycja, że raz w miesiącu dajemy koncert Filharmonia młodym melomanom. Bardzo poważnie traktujemy także edukowanie najmłodszych. Przygotowujemy rodzaj audycji dla dzieci, które prowadzi uwielbiana przez malców ciocia Małgosia. Na koncerty przedpołudniowe dla młodzieży przychodzą gimnazjaliści i licealiści. Repertuar jest niezwykle starannie dobierany, tak by młodych ludzi rozkochać w muzyce poważnej a nie zniechęcić. Koncerty dla młodzieży prowadzą młodzi dyrygenci, występują młodzi soliści. I muszę przyznać, że nastoletnia publiczność zachowuje się przyzwoicie, nie obrzucają się popcornem, nie hałasują, choć kilkanaście lat temu plagą sal filharmonicznych były walkmany na uszach większości młodych słuchaczy.
Kultura niesie z sobą element ryzyka. Kiedy organizowaliśmy pierwszy festiwal gitarowy, słyszałem głosy: kto przyjdzie słuchać Mozarta, Bacha, Vivaldiego granych na gitarze? Pierwsze dwie edycje szły średnio, aż nagle... Teraz mamy już piątą edycję festiwalu i sale pękają w szwach. Podobnie z koncertami jazzowymi - trzeba było ludzi oswoić i rozmiłować w muzyce. Jeszcze niedawno słyszało się opinie głoszące śmierć filharmoniom, bo jeśli ktoś ma w domu koncert w wykonaniu filharmoników nowojorskich, to nie przyjdzie wysłuchać tego samego koncertu do filharmonii w swoim mieście. Otóż nie! Znam takich melomanów, którzy najpierw słuchają owych filharmoników, a potem przychodzą do nas i porównują. Znawcy wiedzą, że na płytach jest materiał idealnie wyczyszczony przez komputer, a w sali koncertowej jest żywioł.

- Kiedy kilka lat temu tworzył Pan scenę operowo-operetkową, gratulowano pomysłu, ale gdy przyjął Pan pod dach Filharmonii kino, słyszało się głosy oburzenia.

- Do operetki trzeba jechać przynajmniej 100 km, jeszcze dalej jest do opery. Przykro mi to mówić, lecz choć publiczność zawsze dopisywała, zabrakło środków finansowych i dziś spektakle te to niezwykle rzadki u nas gość... A kino? Cóż, pojawiło się u nas trzy lata temu wśród głosów oburzenia, to fakt, ale faktem jest też, że gmach Filharmonii wybudowano z infrastrukturą kinową, miał tu być dom kultury „Filharmonia”. To nie jest typowa filharmonia, bo filharmonia powinna mieć estradę, natomiast u nas jest klasyczna scena obudowana muszlą akustyczną. Mamy kanał dla orkiestry, co pozwala na spektakle operetkowe, operowe i teatralne. Wiele przedsięwzięć jest kwestią organizacji. Wieczorem znikają kinowe reklamy i popcorn, a pojawiają się muzycy we frakach, panie w wieczorowych sukniach - i zaczyna się koncert symfoniczny z całą przynależną mu oprawą.

- Częstochowska Filharmonia chwalona jest przez kapłanów za kreatywność, gościnność i życzliwość wobec różnych kościelnych inicjatyw.

- Filharmonia jest otwarta na współpracę z Kościołem. Utarło się już, że organizacje katolickie są u nas częstymi i miłymi gośćmi. Do grona przyjaciół Filharmonii zaliczamy Akcję Katolicką z jej asystentem ks. Jarosławem Sroką, która zbiera w Filharmonii pieniądze na gwiazdkę dla dzieci, na wakacje dla nich, na dożywianie, itd. Duszpasterstwo młodzieżowe pod wodzą ks. Marka Batora przygotowało słynną już Stajenkę, czyli finał Koncertu Kolęd z Mietkiem Szcześniakiem jako gwiazdą wieczoru. Filharmonia była tego spotkania współorganizatorem. Współpracujemy również z takimi instytucjami, jak: ośrodek preadopcyjny „Z ufnością w III Tysiąclecie” czy Hospicjum Ziemi Częstochowskiej. Organizacje te pokrywają jedynie minimalne koszty związane z wynajmem sali. W czasie koncertu pozwalamy przejść z puszkami po sali. Wcześniej doradzamy, jaki rodzaj koncertu byłby najodpowiedniejszy, jaki współgra z celem zbiórki.

- A plany na przyszłość?

- Obok stałego kalendarza imprez, mamy też nowości - poranki muzyczno-kinowe dla tatusiów z dziećmi i dziadków z wnukami. Godziny ustalamy tak, by odbywały się one po dziecięcych Mszach św. w kościołach. Popołudniami chcemy wyświetlać filmy, które nigdy nie trafią do multipleksów: filmy ambitne, familijne, lektury szkolne, filmy muzyczne i, oczywiście, filmy religijne. Przecież gdyby nie kino w Filharmonii częstochowianie nie zobaczyliby Pasji Gibsona.

- Dziękuję za rozmowę.

Leszek Ferdynand Hadrian - prawnik z wykształcenia, od 1996 r. dyrektor naczelny Filharmonii Częstochowskiej. Wcześniej pełnił funkcję zastępcy dyrektora, a od 1990 r. dyrektora Filharmonii w Lublinie. Był wykładowcą w Lubelskiej Szkole Biznesu KUL i w programie Know-how dla Regionu Środkowo-Wschodniego.
W Częstochowie znany jest z wielu inicjatyw kulturalnych. W 1997 r. wymyślił Festiwal Wiolinistyczny im. Hubermana, a rok później Częstochowskie Spotkania Gitarowe. Jego dziełem jest także stworzenie w Filharmonii sceny operowo-operetkowej, zorganizowanie wielu tourneé (w tym zagranicznych) filharmoników częstochowskich.
Choć pracą związany jest z Częstochową, rodzina państwa Hadrianów mieszka na stałe w Lublinie. Leszek Hadrian ma trzech synów i dwoje wnucząt. Jego hobby to muzyka, podróże zagraniczne (przez 20 lat był pilotem wycieczek zagranicznych) oraz obce języki. Biegle włada trzema: angielskim, rosyjskim i bułgarskim.

Repertuar na kwiecień

4 kwietnia godz. 19.00 - Koncert Pasyjny (Bazylika Jasnogórska)
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Częstochowskiej, Chór Kameralny Instytutu Muzyki WSP w Częstochowie, Zespół wokalny „La musica corale”, Bogdan Olędzki - dyrygent, Agnieszka Kurowska - sopran, Witold Żołądkiewicz - baryton, Beata Młynarczyk - słowo o muzyce.
S. Moniuszko - Madonna, J. Maklakiewicz - II Symfonia, S. Moryto - Stabat Mater.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież: bł. Rajmund Llull uczył, jak służyć Panu i być szczęśliwym

2024-05-03 16:49

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/ALESSANDRO DI MEO

Również i ten, kto zostaje papieżem, musi nadal dążyć do spotkania z Panem, do pełnego oddania się służbie Bożej - przyznał Franciszek na audiencji dla członków Fundacji Blanquerna z Uniwersytetu Rajmunda Llulla. Papież odniósł do postaci patrona tego barcelońskiego uniwersytetu. Bł. Rajmund Llull żył na przełomie XIII i XIV w. Był katolickim filozofem, matematykiem i pisarzem.

Tytułowym bohaterem jego napisanej w języku katalońskim powieści był Blanquerna, który zmagając się z różnymi problemami i pokusami dąży do chrześcijańskiej doskonałości. Zostaje też papieżem i reformuje Kościół.

CZYTAJ DALEJ

Generał Zakonu Paulinów: aby troska o życie i jego poszanowanie zwyciężyła nad obleczonym w nowoczesność zachwytem śmiercią

2024-05-03 12:11

Jasna Góra/Facebook

O wielkiej duchowej spuściźnie Polaków naznaczonej aktami zawierzenia Maryi, które wciąż powinny być codziennym rachunkiem sumienia, tak poszczególnego człowieka jak i całego narodu - przypomniał na rozpoczęcie głównych uroczystości odpustowych ku czci Królowej Polski na Jasnej Górze przełożony generalny Zakonu Paulinów. O. Arnold Chrapkowski apelował, aby troska o życie i jego poszanowanie zwyciężyła nad obleczonym w nowoczesność zachwytem śmiercią. Sumę odpustową z udziałem przedstawicieli Episkopatu Polski i tysięcy wiernych celebruje abp Tadeusz Wojda, przewodniczący KEP.

O. Arnold Chrapkowski zauważył, że uroczystość Najświętszej Maryi Panny, 3 maja, jest szczególnym czasem, by na nowo „Bożej Rodzicielce zawierzyć Polskę, naszą najdroższą Ojczyznę”, przynosząc Jej bogactwo historii, przeżywane troski codzienności i nadzieję na przyszłości.

CZYTAJ DALEJ

Nosić obraz Maryi w oczach i sercu

2024-05-03 21:22

ks. Tomasz Gospodaryk

Kościół w Zwanowicach

Kościół w Zwanowicach

Mieszkańcy Zwanowic obchodzili dziś coroczny odpust ku czci Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Sumie odpustowej przewodniczył ks. Łukasz Romańczuk, odpowiedzialny za edycję wrocławską TK “Niedziela”.

Licznie zgromadzeni wierni mieli okazję wysłuchać homilii poświęconą polskiej pobożności maryjnej. Podkreślone zostały ważne wydarzenia z historii Polski, które miały wpływ na świadomość religijną Polaków i przyczyniły się do wzrostu maryjnej pobożności. Przywołane zostały m.in. ślubu króla Jana Kazimierza z 1 kwietnia 1656 roku, czy 8 grudnia 1953, czyli data wprowadzenia codziennych Apeli Jasnogórskich. I to właśnie do słów apelowych: Jestem, Pamiętam, Czuwam nawiązywał kapłan przywołując słowa papieża św. Jana Pawła II z 18 czerwca 1983 roku. - Wypowiadając swoje “Jestem” podkreślam, że jestem przy osobie, którą miłuję. Słowo “Pamiętam” określa nas, jako tych, którzy noszą obraz osoby umiłowanej w oczach i sercu, a “Czuwam” wskazuję, że troszczę się o swoje sumienie i jestem człowiekiem sumienia, formuje je, nie zniekształcam ani zagłuszam, nazywam po imieniu dobro i zło, stawiam sobie wymagania, dostrzegam drugiego człowieka i staram się czynić względem niego dobro - wskazał kapłan.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję