Poruszyła mnie do głębi informacja, że z terenu parafii św. Zygmunta w Częstochowie skradziono metalowe rury, przeznaczone na budowę ołtarza polowego. Nie pierwsza to kradzież w tej parafii - niedawno
z dachu kościoła oderwano dla kradzieży część blachy miedzianej. Pospolite złodziejstwo rozpanoszyło się na dobre, nie szczędząc już nawet świętości. Cmentarze okradane są z metalowych emblematów religijnych,
wnętrza kościołów - z figur i świeczników, kradzione są puszki z pieniędzmi zbieranymi na potrzeby biednych, złodzieje sięgają nawet po tabernakula, dopuszczając się największego świętokradztwa
- bezczeszczenia Najświętszego Sakramentu. Z tej zbrodni rozgrzeszyć może tylko papież.
Co się, Drodzy, z nami dzieje? Co się dzieje z Częstochową? - miastem Matki Bożej, miastem świętym? Gdzież zwykły ludzki wstyd i jakakolwiek refleksja? Gdzie sumienia tych, którzy te ukradzione
rzeczy skupują? Czy mogą spać spokojnie? A przecież prawdopodobnie i oni, i złodzieje są chrześcijanami, określają siebie jako „wierzący”.
A my, którzy o takich sytuacjach słyszymy, którzy być może nawet je widzimy i nie reagujemy w obawie przed agresją ze strony złodzieja - czy to jest w porządku?
Rozpanoszyło się u nas zło, rośnie przestępczość zorganizowana, prawo stało się bezsilne, nauka Kościoła okazuje się wołaniem na pustyni... Niestety, kraje tzw. bezpieczne uzyskały taki status tylko
dzięki restrykcjom. Karane było nawet najmniejsze wykroczenie wobec prawa. Do tego dołączono wychowanie społeczeństwa, naukę moralności i kultury, uwrażliwienie na to, że przyzwolenie na zło nie tylko
powoduje krzywdę ludzką, ale rodzi jeszcze większe zło. Efekt jest znakomity: ludzie mogą zostawiać niezamknięte domy, wychodząc na całe dnie, otwarte samochody, mogą bezpiecznie poruszać się po drogach
- bez lęku, że ktoś może złamać przepisy i np. wyprzedzać z prawej strony, co na danym odcinku jest niedozwolone, itd.
Wydaje się, że zwłaszcza w krajach o materialnie niższym poziomie życia, gdzie przestępstwa są wynikiem „radzenia sobie” z biedą i gdzie na niewiele zdadzą się apele do ludzkich sumień
o uczciwość - solidne i konsekwentne prawo jest najbardziej pożądanym sposobem walki z przestępczością. Czy biorą to pod uwagę nasze elity polityczne?
Myślę też, że całe społeczeństwo musi otworzyć oczy i stworzyć warunki, by przestępcy nie czuli się bezpiecznie. Chodzi tu bowiem nie tylko o krzywdę, którą wyrządzają oni innym, ale i o tę, którą
przyzwala im się wyrządzać sobie samym przez wypaczanie sumień i brnięcie w coraz większą niegodziwość. W sytuacji dziejącego się zła trzeba stanąć w prawdzie. Sprawcy czynów przestępczych winni być ujawniani
opinii publicznej - także w sposób, jaki miał miejsce w Częstochowie, kiedy to złapani złodzieje pod eskortą policji musieli odnieść skradziony towar - by zły czyn nie pozostawał w ukryciu,
ale stanowił naukę dla innych. Oczywiście, powinny temu towarzyszyć ogromne możliwości rehabilitacji przestępcy, nieprzekreślenie go jako człowieka, a tylko stanowcze „nie” wobec zła, które
popełnił. I trzeba nam się modlić o nawrócenie grzeszników, o to, by zeszli z drogi nieprawości i dostrzegli nieocenioną wartość uczciwego życia.
Niech ostatnie dni Wielkiego Postu będą okazją do zweryfikowania naszych postaw wobec zła i złoczyńców oraz poprawy na tym ważnym polu naszego życia społecznego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu