Rzeczywistość dnia powszedniego aż nadto ukazuje wyjątkową pośród młodych ludzi postawę roszczeniową. Mają same wymagania. Wymagają od rodziców, wymagają od przełożonych, wymagają od nauczycieli i księży.
Jedynym brakiem, ale za to niezwykle poważnym, jest brak wymagań od siebie. Akcent położony jest tylko na prawa. Natomiast obowiązki spychane są w cień działania. Skąd taka postawa się bierze?
Wszystko ma swój początek w środowisku domowym. Rodzice w imię źle pojętej miłości pragną usunąć wszystkie przeszkody przed dzieckiem i przychylić mu nieba, aby dziecko się nie zmęczyło. Przeznaczają
odpowiednio wysokie kieszonkowe, by pociecha miała na drobne wydatki. Tymczasem samo dawanie, bez wymagań nie wychowuje, lecz deformuje, demoralizuje i promuje postawę roszczeniową. Chodzi o to, że młody
człowiek otrzymujący od ojca lub matki za darmo pieniądze nie doświadcza zdobywania ich w pocie czoła. Powoduje to, że nie mając pojęcia o wysiłku, nie tylko nie podziękuje, ale następnym razem będzie
żądać więcej. Pieniądz zdobyty bez trudu nie wychowuje. Taki pieniądz pobudza do szemrania i pretensji!
Przykładowa sytuacja: Matka myje kuchnię. Syn przychodzi do domu i w brudnych butach wchodzi do świeżo wymytego pomieszczenia. Zdenerwowana matka reaguje krzykiem. Ojciec obserwujący całe zajście
nakazuje synowi w „nagrodę” sprzątać kuchnię przez cały tydzień. Syn zauważa po czasie, że przy wykonywaniu pracy poci się i odczuwa zmęczenie. Poznał trud pracy. Zrozumiał, że praca kosztuje.
Nie ma miłości macierzyńskiej i ojcowskiej bez uczenia podstawowych zasad wychowania do pracy. Własny wysiłek zmusza do refleksji i poszanowania pracy innych. Trzeba dostrzec tę prawdę, że „nic
nie ma za darmo”. Gdy popatrzymy na wczesne lata Jezusa, to zauważymy, iż od początku pomagał On Józefowi w pracy. Trudno także w tym kontekście zrozumieć nieporadność rodzica, który nie potrafi
wyegzekwować od dziecka posprzątania mieszkania, wyrzucenia śmieci, zaścielenia po sobie łóżka czy zrobienia drobnych zakupów.
Godne podkreślenia jest również wychowanie do pracy rzetelnej i uczciwej. Dokonuje się to poprzez dopilnowanie dziecka w wykonywaniu powierzonych mu zajęć. Nie jest to łatwa sprawa, bowiem wymaga
od rodziców samowychowania. Wiadomo, że same słowa nie wystarczą. Tylko wyznawane zasady poparte osobistym świadectwem są najdoskonalszym środkiem prowadzącym do osiągnięcia pożądanych efektów. Trudno
przekonać do rzetelnej pracy, gdy samemu traktuje się obowiązki zbyt luźno i bylejak. Trudno przekonać syna czy córkę do zdobywania solidnej wiedzy, jeżeli rodzic nigdy nic ambitnego nie czyta. Trudno
zachęcić do kontaktu z Bogiem, jeżeli ojciec z matką nie widzą takiej potrzeby. W końcu trudno wychować do ofiary z siebie, kiedy rodzice w centrum swojego działania stawiają wygodę.
Moim zdaniem wychowanie dzieci i młodzieży do pracy jest w decydującej mierze owocem edukacji domowej. Dokonuje się ona zarówno poprzez słowa, jak i czyn. Bł. Matka Teresa z Kalkuty często powtarzała,
że: „Miłość jest bez znaczenia, jeśli się nią nie dzielisz. Musi być wprowadzona w czyn”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu