Reklama

Czy potrzebny jeszcze Bóg?

Niedziela zamojsko-lubaczowska 12/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ks. Mariuszem Futymą, pallotynem pracującym we Francji, rozmawia alumn Tomasz Ferens

Alumn Tomasz Ferens: - Mówi się powszechnie o Francji, że to „najstarsza córa Kościoła”. Obserwując dzisiejszą rzeczywistość, widzimy coś zupełnie przeciwnego. Czy można współczesną sytuację tego kraju określić jako kryzys społeczeństwa, kryzys wiary.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Mariusz Futyma: - W Polsce postrzegamy Francję poprzez naszą mentalność, poprzez pryzmat naszej polskiej pobożności. Natomiast Francję i to, co się tam dzieje i dlaczego tak się dzieje, trzeba rozpatrywać poprzez pryzmat historii. Tak jak naród polski można zrozumieć, znając historię Polski, podobnie naród francuski można zrozumieć wtedy, kiedy pozna się jego historię. Bardzo duże piętno wywarła tu Rewolucja Francuska z oświeceniowymi hasłami kultu rozumu. Francja podobnie jak wszystkie kraje Europy zachodniej przeżywa kryzys wiary. Konsumpcjonizm, pogoń za karierą, materializm praktyczny są bardzo mocne. Ludzie, jak zresztą wszędzie, biegną za pieniądzem. Temat Boga nie istnieje oficjalnie w środkach masowego przekazu, jest bardzo rzadko podejmowany w codziennym życiu, co oczywiście nie znaczy, że w tym społeczeństwie „Bóg umarł”.

- Wspomniał Ksiądz o mentalności religijnej Polaków, a jak jest we Francji? Czy jest to jakaś ich swoista mentalność religijna czy może areligijna?

- Pracując na co dzień w parafii francuskiej, mam kontakt z życiem parafialnym: życiem sakramentalnym, spowiedziami, przygotowaniem do uroczystości i świąt. Wszystko odbywa się bardzo podobnie jak w Polsce, z tym że tam świadomość bycia Kościołem jest większa. Jako księża, pozwalamy ludziom „działać”. Ludzie świeccy czują się autentycznie odpowiedzialni za Kościół. Odpowiadają za katechezę, która odbywa się przy parafiach. Mamy bardzo dużo spotkań formacyjnych z katechetami, z animatorami ruchów działających przy parafii - omawiamy, co było dobrze, co trzeba naprawić, podejmujemy inicjatywy na przyszłość. We Francji jest coś, z czym nie spotkałem się jeszcze w Polsce, a mianowicie - święto parafialne obchodzone w lecie i zimie. Jest Msza św., a po niej w wynajętej sali spotkanie z parafianami na wspólnej kolacji. Trzeba ze smutkiem przyznać, że niewielu Francuzów chodzi do kościoła. Mówi się we Francji o kryzysie powołań. Średnia wieku księży rośnie. Polska z pełnymi kościołami i seminariami na pewno wypada lepiej. Jak jest jednak z życiem Ewangelią? Sami wiemy, że nie zawsze przekłada się to na pełne kościoły.

- We Francji zauważa się pewien paradoks: z jednej strony laickość państwa, a z drugiej dynamiczny rozwój ruchów charyzmatycznych. Jak to wytłumaczyć?

- Na pewno działanie Ducha Świętego! Jest to też jakiś znak tego, że ludzie potrzebują jednak Boga i szukają Go. We Francji jest trochę inaczej z ruchami religijnymi niż w Polsce. Nie są aż tak rozwinięte. Są grupy modlitewne, są grupy praktykujące czynną miłość bliźniego. Nie mają one jednak nic wspólnego ze wspólnotami. Wspólnoty są poza parafiami. Są to centra, gdzie ludzie przyjeżdżają na rekolekcje czy dni skupienia.

- W „Niedzieli” z 11 stycznia 2004 r. ks. Ireneusz Skubiś rozmawia z Romanem Wyborskim, byłym konsulem RP w Lyonie, o religijności we Francji. Z tej rozmowy wyłania się raczej obraz pesymistyczny: „Dzień dobry” - zamiast znaku krzyża na początku Mszy św., siedzenie podczas przeistoczenia...

- Żeby spotkać „dziwaków”, nie trzeba jechać do Francji. Znowu nie można przykładać tu polskiej miary. Sami Francuzi przyznają, że jesteśmy krajem bardziej pobożnym niż oni. Tam zeświecczenie poszło trochę za daleko (chodzi zwłaszcza o dwa ostatnie pokolenia). Ludzie podczas przeistoczenia tam stoją, nie klęczą, ale także nie siedzą. Na pewno niektóre gesty liturgiczne zatraciły swój wyraz i to jest złe. Odnośnie do powitania „Dzień dobry” to często Msza św. zaczyna się tak: „Zebraliśmy się tu w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Zdarza się, że po pozdrowieniu ksiądz wita zebranych zwrotem „Dzień dobry”. Tym samym zwrotem pozdrawia się księdza na ulicy.

- 10 lutego br. Francuskie Zgromadzenie Narodowe przyjęło ustawę o zakazie ostentacyjnyjnego noszenia symboli religijnych, jak do tej ustawy ustosunkowali się księża francuscy i francuscy katolicy?

- Z polskiego punktu widzenia ustawa jest kontrowersyjna; we Francji laickość kreuje rzeczywistość już od dawna. Wiara jest sprawą prywatną, a ustawa nie budzi zasadniczo kontrowersji. Księża francuscy niejako wyrastają z tej kultury, akceptują rozdział Kościoła od państwa, a co za tym idzie takie ustawy. Jeśli chodzi o parafię - nie spotkałem się z żadnymi głosami krytyki tej ustawy. Zakaz ten dotyczy urzędów publicznych i szkół publicznych - oficjalnie nie można np. do szkoły wejść w sutannie. Jest to, można powiedzieć, jedna strona medalu. Druga sprawa to problem islamu, który we Francji jest coraz silniejszy. Francuzi obawiają się, że muzułmanie będą chcieli narzucić przez publiczne noszenie symboli religijnych swoją wiarę, w jakiś sposób „ureligijnić państwo”, co godzi w laicki ustrój republiki. W sposób szczególny chodzi tu o chusty noszone przez kobiety muzułmańskie, zresztą noszone tylko przez część z nich. Myślę, że aby nie było to odczytane jako dyskryminacja muzułmanów zakaz rozciągnięto na chrześcijan i żydów. Duży wpływ na kształt i wprowadzenie ustawy miała masoneria!

- Już wkrótce Polska wejdzie w struktury Unii Europejskiej. Przeciwnicy integracji obawiają się zeświecczenia Kościoła w Polsce. Ci, którzy popierają integrację, mówią, że to szansa na nową ewangelizację Europy. A jak Ksiądz uważa?

- W Polsce proces laicyzacji społeczeństwa rozpoczął się na dobre po roku 1989, kiedy to przyszła wolność słowa i zaczęło się rozmywać rozróżnianie tego, co dobre, a co złe. To, co święte, powoli zatraca swoją sakralność. Nie ma już jasnego podziału „my dobrzy - oni źli”. Wrogiem człowieka, tak jak i w Raju, stała się jego wolność! Co zaś dotyczy nowej ewangelizacji Europy, to przecież polscy księża pracują od dawna w Europie Zachodniej, a ich praca to nic innego jak głoszenie Chrystusa. Jeśli chodzi o polskie społeczeństwo - po prostu może się okazać, że nasza wiara jest tylko statystyką niemającą nic wspólnego z życiem.

- Na pewno, pomimo różnych niepokojących zjawisk, jest we Francji wiele rzeczy pozytywnych. Może dałoby się coś przenieść na nasz polski grunt?

- Co można przenieść do nas z Francji? To, co poniekąd już w Polsce się odbywa: angażowanie ludzi świeckich w życie parafii, w życie lokalnego Kościoła. Praktycznie do Soboru Watykańskiego II księża byli za wszystko odpowiedzialni. Sobór przypomniał, że nie wierni są dla nas, tylko my dla wiernych. Z powodu braku powołań, bardziej zaangażował się laikat. Wierni czują się bardziej odpowiedzialni za Kościół. Nie są już tylko niemymi uczestnikami Mszy św. niedzielnej czy okolicznościowej, ale podejmując wraz z księżmi decyzje dotyczące miejscowej wspólnoty, sygnalizują potrzeby, wychodzą z własną inicjatywą - rozwijają się jako ludzie wierzący, a co za tym idzie, są pomocą dla duszpasterzy. To wszystko ma na celu ożywienie życia parafialnego. W Polsce zaczął się ten proces: rady parafialne, katecheci świeccy itd. Wymaga to oczywiście zaufania, ale i pewnej kontroli.

- Czego ludzie oczekują dziś od księdza?

- Przede wszystkim wysłuchania i poświęcenia im swojego czasu. Po wtóre pewnego „profesjonalizmu”, i na ambonie, i w konfesjonale. Wierni chcą wiedzieć, jak żyć Ewangelią w codzienności, w której wybuchają samochody-pułapki, kiedy nie ma się czasu dla najbliższych, gdy króluje kult pieniądza… I tu ksiądz musi nie tylko gadać, ale żyć tym, o czym mówi! Oczekują świadectwa.

- Czy ksiądz formowany w Polsce, wywodzący się z Polski, pracując za granicą, nie próbuje przenosić polskiej pobożności na sytuację zastaną za granicą? Jeśli tak, to jaka jest na to reakcja wiernych?

Reklama

- Wierni francuscy obawiają się pewnego „polonizowania” parafii, obawiają się wprowadzania zasad obowiązujących w Polsce. Po prostu trzeba wejść w tamtejszą kulturę, niejako się inkulturować. Nie ma więc za bardzo sensu przenoszenie czegokolwiek z jakiejś charakterystycznej dla danego społeczeństwa religijności na inną. Wprost przeciwnie, trzeba respektować ich tożsamość, pozwalać być sobą i rozwijać w tym, z czego wyrośli, a czego w innych krajach na przykład nie ma. Myślę tu o zwyczajach i kulturze. Największym błędem jest wprowadzanie czegoś na siłę. Nie mówię tu oczywiście o rzeczach właściwych całemu Kościołowi powszechnemu, które w pewien sposób wyrażają przymiotnik powszechny.

- Kilka słów do kleryków - „kapłanów jutra”.

- Korzystając z własnego doświadczenia, chciałbym uwrażliwić na ciągłą formację ludzką. Po pierwsze, mamy być ludźmi, tego nie można zaniedbywać! Moc święceń nic nam nie da, jeśli sami nie będziemy nad sobą pracować, łaska nie działa wbrew naturze. O potrzebie rozwoju duchowego mówić chyba nie muszę? Trzeba również solidnie pracować i nie marnować danego nam czasu, jakim jest seminarium: uczyć się i zdobywać doświadczenie pastoralne. Solidne studium i jak najwięcej praktyk - to podstawa, niejako baza dla późniejszej pracy w kapłaństwie. Trzeba zdobyć solidne fundamenty, aby było na czym w przyszłości budować.

- Dziękuję za rozmowę.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Galbas: mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga

2024-03-29 07:59

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

flickr.com/episkopatnews

Bp Adrian Galbas

Bp Adrian Galbas

Mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga. Wiara bywa ciężka i męcząca, ale gdy słyszę o czyjejś śmierci, wówczas właśnie wiara jest pociechą - powiedział PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas.

W rozmowie z PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas wyjaśnił, że cierpienie samo w sobie nie jest człowiekowi potrzebne, ponieważ niszczy i degraduje. Jednak w momentach, gdy przeżywamy cierpienie, męka Chrystusa może być pociechą i wzmocnieniem.

CZYTAJ DALEJ

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało w ub.r. z tabletki "dzień po"

2024-03-27 09:25

[ TEMATY ]

Pigułka „dzień po”

Adobe Stock

Minister zdrowia Izabela Leszczyna poinformowała, że w ubiegłym roku 15-latki stanowiły 2 proc. osób korzystających z tabletki "dzień po". Dodała, że w tym czasie 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało z tabletki "dzień po".

W połowie marca Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze ustawy, "która wprowadza niezdrowe, chore i niebezpieczne dla dzieci zasady". Jego zdaniem tabletka "dzień po" dostępna bez recepty dla osób niepełnoletnich jest "daleko idącą przesadą". Według prezydenta tabletka nadal powinna być wydawana na receptę, a w przypadku dziewczynek jej zażycie powinno być "decyzją rodzica".

CZYTAJ DALEJ

Paulini – mnisi wsłuchani w mowę krzyża

2024-03-29 15:57

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Paulini

BPJG

W głębi duchowości paulińskiej i w życiu każdego mnicha ukryta jest tajemnica krzyża. „Mądrość krzyża” obrał dla jednoczonych przez siebie pustelników naddunajskich bł. Euzebiusz z Ostrzyhomia, uznawany za założyciela Zakonu Paulinów. Odtąd przypomina ona paulinom o naśladowaniu Chrystusa, bezwarunkowym pójściu za ogołoconym Mistrzem, który jest posłuszny aż do śmierci krzyżowej. A Jasnogórski Wizerunek Maryi Prowadzącej do Chrystusa z bolesnymi rysami na twarzy przypomina, że była Ona pierwszą, która do końca trwała przy Synu.

Pierwotna nazwa wspólnoty paulinów, która w XIII w. powstała na Węgrzech brzmiała „Bracia Świętego Krzyża”. Wyrosła ona w XIII w. z ducha średniowiecznej mistyki krzyża, która streszczała się w pragnieniu św. Bernarda z Clairvaux, aby „Memoria passionis Christi” przeniknęła całą ludzką egzystencję i zmuszała do odpowiedzi życiem na Ukrzyżowaną Miłość. Pierwszy pauliński klasztor na Węgrzech otrzymał znamienny programowy tytuł - św. Krzyża.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję