Reklama

Polska

Jej zwycięstwo

[ TEMATY ]

bł. Karolina

Małgorzata Czekaj

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W 102. rocznicę męczeńskiej śmierci Karoliny Kozkówny, 18 listopada br. w sanktuarium w Zabawie odbyły się uroczystości odpustowe.

Centralnym punktem była Eucharystia sprawowana o godz. 18 przez ks. Wiesława Piotrowskiego, postulatora w procesie kanonizacyjnym bł. Karoliny. W Mszy św. uczestniczyli zaproszeni księża, parafianie, pielgrzymi z Polski i zza granicy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Następnie wierni adorowali Jezusa Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie. Uwielbienie i modlitwę o uzdrowienie poprowadził ks. Zbigniew Szostak, proboszcz parafii Trójcy Przenajświętszej i kustosz sanktuarium, wraz ze Wspólnotą Chrystusa Zmartwychwstałego „Galilea”.

Jak co miesiąc, o 15 odbyła się Droga Krzyżowa męczeńskim śladem bł. Karoliny ofiarowana szczególnie w intencji pokoju w Syrii, w odpowiedzi na apel młodzieży z Aleppo. Zebrani licznie wierni z całej Polski uczynili znak krzyża jako wyraz modlitwy i łączności z prześladowanymi za wiarę w Jezusa Chrystusa.

– Błogosławiona Karolina wybiera ramiona prawdziwego Przyjaciela, to jest Chrystusa, by być prowadzoną do zwycięstwa. Jej mową jest wierność aż po krzyż – usłyszeliśmy podczas rozważań do stacji Drogi Krzyżowej przygotowanych przez jedno z warszawskich duszpasterstw akademickich.

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ

Patronka młodzieży, w tym Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i Ruchu Czystych Serc, urodziła się 2 sierpnia 1898 r. w Wał-Rudzie. Pochodziła z pobożnej rodziny chłopskiej, pomagała rodzicom w gospodarstwie. Ich dom był nazywany „kościółkiem”. Krewni i sąsiedzi przychodzili do nich na wspólne czytanie Pisma Świętego, żywotów świętych i czasopism religijnych. Karolina pomagała wujowi Franciszkowi Borzęckiemu prowadzić świetlicę i bibliotekę. Były to ośrodki ówczesnej kultury i religii. Dziewczyna katechizowała swoje rodzeństwo i okoliczne dzieci, zajmowała się chorymi i starszymi, przygotowując ich do sakramentów, odwiedzając i pomagając w najróżniejszych rzeczach. W swojej parafii była członkiem Towarzystwa Wstrzemięźliwości oraz Apostolstwa Modlitwy i Arcybractwa Wiecznej Adoracji Najświętszego Sakramentu. Zginęła w 17. roku życia 18 listopada 1914 roku, na początku I wojny światowej zamordowana przez carskiego żołnierza, który uprowadził ją przemocą i próbował zgwałcić. Dziewczyna obroniła się, oddając ofiarę ze swojego życia. Po kilkunastu dniach, 4 grudnia 1914 r., w pobliskim lesie znaleziono jej zmasakrowane ciało. W pogrzebie wzięło udział 3 tysiące ludzi.

Reklama

10 czerwca 1987 r. w Tarnowie została beatyfikowana przez św. Jana Pawła II. – Chcemy dzisiaj świętować zwycięstwo Karoliny, nie opłakiwać jej dramat – powiedział 18 listopada br. ks. Zbigniew Szostak. Warto wspomnieć, że do tej pory nakręcono dwa filmy o życiu i przesłaniu bł. Karoliny: „Karolina” (2014) i „Zerwany kłos” (2016). Dłuższa relacja z uroczystości w Zabawie zostanie opublikowana w „Niedzieli Małopolskiej”, a w numerze na 4 grudnia.

Żywot blogoslawionej opracowano na podst. www.brewiarz.pl

2016-11-19 21:39

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święto KSM

[ TEMATY ]

KSM

bł. Karolina

przerzeczenia

sesja kierownictw oddziałów i kół

bal andrzejkowy

Jakub Kusiowski

Nie tylko szkolenie i sesja, ale też dużo dobrej zabawy

Nie tylko szkolenie i sesja, ale też dużo dobrej zabawy

Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży bardzo intensywnie obchodziło wspomnienie swojej patronki – bł. Karoliny Kózkówny. Młodzież spotkała się w parafiach Podwyższenia Krzyża Świętego i św. Urbana w Zielonej Górze w dniach 16 – 18 listopada.

- Rozpoczęliśmy czuwaniem i Mszą św. – mówi Marta Brodzik, prezes diecezjalnego KSM. – W sobotę trwało szkolenie dla młodych osób, które miały składać przyrzeczenia KSM-owicza. Uczestniczyły w tym również osoby, które chciały po prostu poznać stowarzyszenie, bo z racji wieku nie mogą jeszcze złożyć przyrzeczeń. Podczas takich szkoleń mówimy, dlaczego warto być w KSM, jakie są podstawy funkcjonowania naszego stowarzyszenia. Uczestników zapraszamy do pracy w grupach, żeby mogli się przekonać, jak wygląda praca w oddziale.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Stań przed Bogiem taki, jaki jesteś

2024-04-24 19:51

Marzena Cyfert

O. Wojciech Kowalski, jezuita

O. Wojciech Kowalski, jezuita

W uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski, wrocławscy dominikanie obchodzą uroczystość odpustową kościoła i klasztoru.

Słowo Boże podczas koncelebrowanej uroczystej Eucharystii wygłosił jezuita o. Wojciech Kowalski. Rozpoczął od pytania: Co w takim dniu może nam powiedzieć św. Wojciech?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję