Reklama

Muzeum na zamku

Płótna wrażliwego kolorysty

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sto lat temu urodził się Zenon Kononowicz. Był postacią barwną. Ale też zamkniętym w sobie indywidualistą. Artysta budził podziw kolegów, ale nie wchodził z nimi w ściślejsze relacje. Z Filipiakiem i Karmańskim tworzył w Lublinie trzon malarskiej elity. Tak jak oni był kolorystą, co oznacza, że układ barwnych plam na płótnie interesował go bardziej niż motyw. Został rzetelnie przygotowany do swojego fachu. Zaliczył szkołę artystyczną w Razianiu. Potem był Kraków i Akademia Sztuk Pięknych. Dzięki stypendium (m. in. Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego) poznał sztukę Włoch, potem mógł udać się do Paryża. Ale reminiscencje tych zagranicznych doświadczeń nie decydują o jego malarstwie. W prezentowanej do końca stycznia w Muzeum na Zamku wystawie poświęconej jego twórczości widać pewne echa dawnego malarstwa. Jednak traktować to należy jako skłonność do eksperymentowania. Często też był to wynik szkolnych jeszcze fascynacji. Przykładem jest płótno z sylwetkami Apostołów, gdzie w ujętych realistycznie postaciach pobrzmiewa echo włoskiego malarstwa renesansowego.
W przedwojennej twórczości spotkamy - czego dowodzi wystawa - płótna inspirowane francuskim impresjonizmem. Są też pejzaże - częsty motyw obrazów Kononowicza - które realizmem i brunatnobrązową tonacją przywodzą na myśl holenderskie XVII-wieczne krajobrazy. Zaletą wystawy jest zestawienie tych samych motywów, malarsko opracowywanych w odległych nieraz czasowo etapach twórczości. Daje to pogląd, jak Artysta wyzwalał się ze schematów. Przeszkodą na drodze do pełnego artystycznego rozwoju był dla osiadłego w latach 30. na Lubelszczyźnie Artysty stan finansowy.
Gdy latem 1937 r. przebywał w Zulowie w posiadłości rodziny Piłsudskiego, stanął przed pytaniem czy całkowicie poświęcić się sztuce, szukając własnej drogi twórczej czy zahamować to dążenie, by powielać podobające się kupcom motywy polskiego krajobrazu. W tych latach w Lublinie systematycznie rozwijało się środowisko artystów-plastyków. Ale nie było fascynujące dla Artysty mającego za sobą kontakt z takim znakomitym malarzem jak Józef Pankiewicz - polskim impresjonistą osiadłym w Paryżu. Gdy więc w 1937 r. nadarzyła się okazja powrotu do środowiska warszawskiego, jako asystent w ASP u prof. F. Kowarskiego - skorzystał.
Wkrótce wybuchła wojna. Kononowicz znów znalazł się u nas, okupację spędzając w majątku w Kozłówce. Ale po jej zakończeniu przeniósł się do Szczecina. Tam bowiem dostał intratną dla siebie posadę nauczyciela malarstwa. Było to dla niego miejsce wyjątkowe. Cieszył się nie tylko prestiżem i względnie dobrymi warunkami materialnymi. Miał tam zawsze dostępne morze. Morze stało się jego ulubionym i wielokrotnie wykorzystywanym motywem. Niemniej w 1950 r. powrócił do Lublina. Przebywał tu aż do śmierci w 1971 r. Przez ten czas „występował” na miejscowej „scenie artystycznej” w roli mistrza malarskiego: cenionego, ale niedostępnego. Podobną estymą cieszyli się jeszcze tylko dwaj inni koloryści: Karmański i Filipiak. W tym ostatnim okresie życia zdecydował się na pełny rozwój twórczości niezależnie. Był kupowany. A uznanie dla jego sztuki wyraził Jan Dobrowolski umieszczając go wśród artystów, choć z drugiej ligi, to jednak znaczących w dziejach sztuki polskiej.
Na wystawie w Muzeum na Zamku spotkamy się więc z niezwykle wrażliwym kolorystą, dla którego pretekstem do powstania obrazu bywało kwitnące drzewo jabłoni, czasem akt lub czyjś wizerunek, częściej zaś krajobraz z motywem chaty, np. z okolic Kazimierza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O Świętogórska Panno z Gostynia, módl się za nami...

2024-05-04 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Piąty dzień naszego majowego pielgrzymowania pozwala nam stanąć na gościnnej ziemi Archidiecezji Poznańskiej. Wśród wielu świątyń, znajduje się Świętogórskie Sanktuarium, którego sercem i duszą jest umieszczony w głównym ołtarzu obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem i kwiatem róży w dłoni.

Rozważanie 5

CZYTAJ DALEJ

Ks. Tadeo z Filipin: na pielgrzymce łagiewnickiej zobaczyłem nadzieję Kościoła

2024-05-05 14:58

[ TEMATY ]

Łagiewniki

Jezus Miłosierny

Małgorzata Pabis

Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy…

Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy…

„Na pielgrzymce do sanktuarium Bożego Miłosierdzia zobaczyłem młodych ludzi, rodziny z dziećmi, nadzieję Kościoła” - mówi ks. Tadeo Timada, filipiński duchowny ze Zgromadzenia Synów Miłości, który uczestniczył po raz pierwszy w bielsko-żywieckiej pielgrzymce do sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Przeszła ona po raz 12. z Bielska-Białej do krakowskich Łagiewnik w dniach od 30 kwietnia do 3 maja br. Wzięło w niej udział ponad 1200 osób.

W połowie lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to papież Jan Paweł II odwiedził Filipiny, przyszły kapłan obiecał sobie, że przyjedzie do Polski. Dziś ks. Tadeo pracuje jako przełożony we wspólnocie zgromadzenia zakonnego kanosjanów w Padwie.

CZYTAJ DALEJ

Abp Jędraszewski: tylko budowanie na Chrystusie pozwoli ocalić siebie i swoją tożsamość

2024-05-05 18:59

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

Karol Porwich/Niedziela

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

I dawne, i niezbyt odległe, i współczesne pokolenia, jeśli chcą ocalić siebie i swoją tożsamość, muszą nieustannie zwracać się do Chrystusa, który jest naszą skałą, kamieniem węgielnym, na którym budujemy wszystko - mówił abp Marek Jędraszewski w czasie wizytacji kanonicznej w parafii św. Sebastiana w Skomielnej Białej.

W czasie pierwszej Mszy św. proboszcz ks. Ryszard Pawluś przedstawił historię parafii w Skomielnej Białej. Sięga ona przełomu XV i XVI w. Pierwsza kaplica pod wezwaniem św. Sebastiana i św. Floriana powstała w 1550 r., a w XVIII w. przebudowano ją na kościół. Drewnianą budowlę wojska niemieckie spaliły w 1939 r. a już dwa lata później poświęcono tymczasowy barokowy kościół, a proboszczem został ks. Władysław Bodzek, który w 1966 r. został oficjalnie potwierdzony, gdy kard. Karol Wojtyła ustanowił w Skomielnej Białej parafię. Nowy kościół oddano do użytku w 1971 r., a konsekrowano w 1985 r. - Postawa wiary łączy się z zatroskaniem o kościół widzialny - mówił ksiądz proboszcz, podsumowując zarówno duchowy, jak i materialny wymiar życia wspólnoty parafialnej w Skomielnej Białej. Witając abp. Marka Jędraszewskiego, przekazał mu ciupagę.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję