„Na świecie było Słowo.
Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc,
Aby stali się dziećmi Bożymi”
(J 1,11-12)
Ciągle jeszcze żyjemy w atmosferze Bożego Narodzenia. Wciąż żywe są w pamięci te najwspanialsze uczucia towarzyszące wieczerzy wigilijnej czy Mszy św. pasterskiej. Jednak z drugiej strony nie sposób zapomnieć
o pogańskim rytuale przedświątecznym, który najbardziej widoczny był w sklepach i centrach handlowych. Zastawić stół (choćby trzeba się było zapożyczyć), kupić prezenty, tłumnie odwiedzać współczesne
świątynie konsumpcji, w których już od początku grudnia rozbrzmiewały kolędy. Jezus stał się dobrą zachętą marketingową, dzięki Niemu można było nieźle zarobić. W marketach można było kupić nawet opłatki,
no cóż, klient - nasz pan! Kiedy oglądałem te potworne tłumy, tę masę ludzką błądzącą między regałami bez celu i sensu, pomyślałem, czy przypadkiem nie jest tak, że ludzie chcą kupić tę miłość, której
nie potrafią już ofiarować na co dzień własnym dzieciom, przyjaciołom, bliskim? Czy tandetnym prezentem nie chcą zrekompensować skradzionego im czasu?
Czym jest Boże Narodzenie? Czy w tym galopie nie tracimy poczucia sensu? Co pozostało w naszej świadomości? Co wreszcie przekazujemy w tym czasie najmłodszym, którzy dopiero uczą się życia? Nasza
tradycja i cywilizacja zaczęła rozwijać się z impetem od momentu, w którym dziecko narodziło się w Betlejem i złożone zostało w żłobie. Jego przyjście tak bardzo odmieniło bieg historii. Od tej pory nic
już nie jest takie samo jak przedtem. Jezus nie był dzieckiem bogatym, nie był potomkiem sławnych ludzi. Jednak narodzenie tego słabego Dziecka sprowokowało pewne zamieszanie, zwłaszcza dla Heroda, który
odczuł lęk przed proroctwem opisującym narodzenie się Mesjasza. Dlatego nakazał zabić wszystkie niemowlęta urodzone w tym czasie. Za nic miał życie ludzkie. Żądza władzy, posiadania, egoizm były tak wielkie,
że zaślepiły go całkowicie. A człowiek zaślepiony zdolny jest do wszystkiego. Co więcej, swoje zbrodnie tłumaczy i usprawiedliwia koniecznością obrony dobra wyższego, dobra ludzkości. Takich Herodów nasza
historia zna wielu. Narodzenie Jezusa zmienia całkowicie ludzką logikę, ukazuje, że ta Boska jest zupełnie inna.
Jezus rodzi się w ciszy, w ubóstwie, w żłobie, mając za ojca zwykłego stolarza. Dlaczego więc pamiętamy o tej dacie, dlaczego jest ona dla nas tak niezwykła i ważna? Dlaczego dokonało się tak wielkie
poruszenie w całym świecie? Stało się tak dlatego, że to Dziecko potwierdziło własnym życiem niezwykłość swoich narodzin. Przez swoje drugie narodzenie - przez pachę i zmartwychwstanie - potwierdziło
wartość o wiele głębszą - boską naturę człowieka i jego wolność od śmierci. Od momentu narodzenia tego Dziecka człowiek nabył dar świętości swojego życia i swojego ciała, otrzymał niezwykły dar osobistej,
bezpośredniej, również fizycznej, relacji z Bogiem. Przypominają nam o tej wielkiej tajemnicy Jego słowa: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje, to jest moja Krew za was wylana” (Mt 26, 26-28); „Kto
spożywa Ciało moje i Krew moją pije, nie umrze na wieki” (J 6, 54); „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28, 20). Czy dla człowieka może być coś bardziej radosnego i optymistycznego?
Bóg jest ze swoim stworzeniem. Nie tylko w sposób duchowy, ale fizyczny, realny. A jeżeli Bóg jest z nami, nic złego stać się nam nie może. Wobec takiego faktu człowiek okazuje jednak swoją ignorancję.
Chce usunąć Boga ze swojej historii, wymazać Jego imię ze swojej pamięci. Człowiek, w imię wolności, chce usuwać krzyże z klas szkolnych, chce wprowadzić zakaz noszenia oznak religijnych. Chcemy zapomnieć
o naszym Bogu, a szukać Go w innych religiach. Symbol naszej wolności zostaje zanegowany przez wolność inaczej pojętą - możliwość robienia tego, co się komu podoba. A jednak Boże Narodzenie wraz ze Zmartwychwstaniem
stają się faktami, które zwyciężają ludzką tragedię, lęk, niepewność.
Boże Narodzenie przypomina każdemu z nas o wielkości naszego człowieczeństwa, umacnia naszą ufność i nadzieję, pomaga nam wydobyć z naszego wnętrza to, co w nas najlepsze i najpiękniejsze. Boże Narodzenie
stało się wielkim krzykiem przeciwko obłędowi współczesnego świata. Tak łatwo dać się pogrążyć w pogoni za zaszczytami, władzą, sławą, pieniędzmi, tak łatwo dać się oszukać iluzji sukcesu, dla którego
jesteśmy gotowi zrobić wszystko, tak łatwo dać się opanować obsesji własnego ciała i próżności własnego „ja”. Podobnie jak Herod kiedyś, tak dzisiaj świat, w którym żyjemy, robi wszystko, aby zabić, zdusić
w zarodku możliwość nadziei. Boże Narodzenie jest czasem, który powinniśmy wykorzystać na głębszą refleksję. Powinno pobudzić nas do obrony naszej ludzkiej godności, do obudzenia w nas naszych wielkich
duchowych bogactw. Przy narodzeniu Jezusa Aniołowie wielbili Boga: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania”, czyli tym, którzy czynią dobro, którzy każdego dnia podejmują wysiłek
stawania się godnymi tego nowo narodzonego Dziecka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu