Natchnienia są obecne w życiu każdego z nas. To one sprawiają, że życie nabiera barw, że malarz maluje, pisarz pisze, że człowiek uśmiecha się do drugiej osoby. Tak pełno wokół nas drobnych tchnień, są to dotknięcia Ducha Świętego, który wzbudza chęć do działania, zapala światełko… Dlaczego o tym piszę w momencie, gdy chcę podzielić się przeżyciami ze spotkania opłatkowego wykładowców Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, czyż nie jest to inny temat? Dla mnie każde spotkanie, które jednoczy i wnosi pokój w serce, jest światełkiem, tchnieniem Ducha Świętego. Dobrze, że ludzie potrafią jeszcze pójść za natchnieniem, zobaczyć światło i zdecydować się na rozniecenie tego ognia i przekazanie go innym, ku pokrzepieniu dusz. Do tego tematu nawiązaliśmy w pantomimie, którą przedstawiliśmy naszym wykładowcom i pracownikom szkoły. Było źródło światła, postacie z przewiązanymi oczami beznamiętnie przemieszczały się obok, nie zauważając nic poza głuchą przestrzenią wokół siebie. Gdy nagle ktoś został dotknięty, postanowił pójść za tym natchnieniem i odkrył Piękno, wybrał Światło. To samo natchnienie spowodowało, że poszedł z nim do innych. W każdym zapaliła się iskierka. Potem już tylko radość i wspólne kolędowanie. Warto było pójść za głosem i namalować żywy obraz nadziei, bo czyż nie napawa nadzieją spotkanie ludzi dzielących się opłatkiem, w których zapala się światełko. Tak też może być w naszych domach, bo podczas wigilijnej nocy narodziło się Światło, ono puka do naszych serc i tylko od nas zależy, czy przyjmiemy Je, damy się zapalić jak żywe pochodnie, czy pójdziemy za tchnieniem Ducha Świętego i razem z Nim napiszemy ikonę naszego życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu