II niedziela Adwentu, rok „C” - Ba 5,1-9; Flp 1,4-6. 8-11; Łk 3, 1-6
„Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego...” (Łk 3, 4).
„Poprzednik Chrystusa, Jan Chrzciciel, wołał niegdyś do Żydów: Czyńcie pokutę, bo się przybliżyło królestwo Boże. Pośród was już stanął Ten, który przepowiedziany jest przez proroków (Mt 3,
2-3). Ale Żydzi słuchać go nie chcieli i odwrócili się od Mesjasza Chrystusa. Jednych, faryzeuszów, zaślepiła pycha, bo oni spodziewali się króla potężnego, a tu przyszedł Mistrz
pokory ze słowem na ustach: «Starajcie się naprzód o królestwo [Boga] i o Jego sprawiedliwość» (Mt 6, 33); a innych, saduceuszów
- zmysłowość, tak że Jan musiał rzec z boleścią: «Jam głos wołającego na puszczy» (Mt 3, 3). Dziś i po wszystkie wieki opowiada Kościół katolicki o Chrystusie,
Bogu - Człowieku, Mistrzu, Kapłanie, Zbawcy i Królu świata, ale wielu zaślepionych pychą lub zmysłowością nie zna - albo co gorsza, znać nie chce - Jego prawdy, Jego zakonu,
Jego łaski, Jego królestwa, tak że musi żalić się z boleścią: Jam głos wołającego na puszczy (...)
Przed Chrystusem nie znał człowiek drogi zbawienia, ale błąkał się po manowcach występków niby syn marnotrawny, co uciekł z domu ojca. Dopiero gdy przyszedł Syn Boży w ludzkim
ciele, nie tylko krzyżem swoim otworzył niebo, ale wskazał drogę do nieba, mówiąc: «Ja jestem drogą i prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze
Mnie» (J 14, 6), «jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie...» (Mt 16, 24).
Drogą do Boga jest zatem naśladowanie Chrystusa, a treścią tego naśladowania - zaparcie się siebie i przyswojenie sobie cnót Chrystusowych. (...)
Najmilsi, jeśli chcecie zakosztować tego szczęścia, idźcież zawsze drogą Chrystusową, a więc drogą zaparcia się, cnoty, ofiary. Droga to wprawdzie niełatwa, ale Pan nie zostawił nas bez
pomocy, pociechy. I my idziemy do miasta Bożego przez ten świat, niby puszczę, gdzie kamyki ranią nasze nogi, piasek zasypuje oczy, a upał z góry pali. Ale na tej drodze
Pan idzie z nami, jeżeli my go sami nie odpychamy. A ktokolwiek z ufnością do Niego woła, znajdzie przedziwną ochłodę. Taką ochłodą, niby drzewem cienistym na puszczy,
jest wiara w Opatrzność Bożą i miłość krzyża Zbawiciela, i ciągła Jego obecność w Najświętszym Sakramencie, i litość Jego Serca, i miłość
Jego Matki, i straż Jego anioła, i opieka Jego Kościoła, i łaska Jego sakramentów, i modlitwa, i nadzieja. Otóż mając tyle pociech i pomocy,
zdążajcie śmiało drogą Pańską, a doświadczycie na sobie jarzmo Jego słodkie, a brzemię Jego lekkie. Natomiast strzeżcie się drogi namiętności i występku, bo początek jej
wydaje się miłym, ale koniec jej straszny, tak iż słusznie grozi Mędrzec: Biada tym, którzy opuścili drogi proste i udali się krzywymi drogami (por. Syr 39, 24).
«Zaprawdę, nie masz pokoju niezbożnym», a chociaż na chwilę zdają się szczęśliwymi, prędzej czy później - oby nie w dzień sądu - wyrzec muszą: «O
my głupi, napracowaliśmy się na drogach nieprawości, drogi Pańskiej nie znaliśmy». Niestety, ludzie zaślepieni biegną nieraz przez całe życie drogą nieprawości i drogą zguby, podobni
iście do tych podróżnych, co wśród nocy zabłądzili w lesie pełnym przepaści i dzikiego zwierza. Jeżeli nie zwrócą się do Chrystusa, pochłonie ich przepaść, rozszarpią zwierzęta.
Toż wy wszyscy, co idziecie drogą Pańską, najmilsi, ratujcie ich upomnieniem, ratujcie dobrym przykładem, ratujcie pokutą i modlitwą”.
(Św. Józef Sebastian Pelczar, fragmenty kazań: Kazanie wygłoszone do młodzieży kupieckiej w Krakowie, Kazanie na uroczystość św. Stanisława Kostki, Kraków 18 listopada 1894 r. w: Mowy
i kazania 1877 - 1899, Kraków 1998, s. 170, 312)
Pomóż w rozwoju naszego portalu