Modlitwa św. Bernarda znajduje się w każdej książeczce do nabożeństwa. Ach, przepraszam, przecież teraz nie używa się książeczek do nabożeństwa, więc ta modlitwa jest znana tylko osobom ze starszego
pokolenia i może niektórym ze średniego. Podam jej tekst z najstarszego modlitewnika, jaki posiadam w domu (początek XX w.), zachowując oryginalną pisownię.
„Pomnij o najmiłosierniejsza Panno Maryo! iż od wieków nie słyszano, aby ktokolwiek, co się pod Twoją obronę uciekał, o Twoje wstawienie błagał i żebrał wspomożenia
Twego, od Ciebie był opuszczony. Taką ufnością ożywiony, o Panno nad Pannami, Matko! do Ciebie biegnę, przed Tobą stawam w mej nędzy i grzesznik płaczący rzucam się pod
stopy Twoje. O Matko słowa wcielonego, nie gardź wołaniem mojem, ale je usłysz łaskawie i wysłuchaj. Amen”.
Zwracamy się do Matki Bożej, przypominając Jej, że nikt, kto się do Niej modlił, nie zawiódł się. Podobnie zwracali się psalmiści do Pana Boga, choćby w Psalmie 25: „Wspomnij na swe
miłosierdzie Panie, na swoją miłość, która trwa od wieków”. Jakie to ludzkie, bo przecież tak naprawdę ani Panu Bogu, ani Matce Najświętszej przypominać o tym nie trzeba.
Teksty w różnych modlitewnikach trochę się różnią, np. zamiast „najmiłosierniejsza” jest „najdobrotliwsza” albo nie ma „wołaniem”, a jest
„słowami”. Nic dziwnego, skoro ta modlitwa liczy sobie ponad 850 lat! Dlatego też nie razi mnie to, że jest nasycona zwrotami wyrażającymi pokorę i nędzę duchową modlącego się.
Być może w modlitwie współczesnej przyjęłabym to z oporami.
Chociaż w żadnej książeczce do nabożeństwa nie podano, który św. Bernard jest autorem tej modlitwy, to jednak przypuszczać należy, że ułożył ją najsławniejszy i najbardziej czczony
z ponad 40 znanych świętych o tym imieniu - Bernard z Clairvaux (1090-1153). „Był to mąż tak ogromnej aktywności, a zarazem tak bogatej twórczości
literackiej, iż jest rzeczą niemożliwą scharakteryzować go w krótkich słowach”. Tak określa go autor Księgi imion i świętych ks. Henryk Fros. Św. Bernard pełnił funkcję opata
cystersów, stale podróżował po całej Europie. Łagodził spory w Kościele, nawet zapobiegł schizmie. Udzielał rad papieżowi, biskupom (także biskupowi krakowskiemu) i władcom. Zajmował
się też działalnością kaznodziejską. Przy tym bardzo dużo pisał. Kanonizowany był już w roku 1174, a w 1830 r. ogłoszony został Doktorem Kościoła.
Odmawiając jego modlitwę, uzyskujemy 300 dni odpustu, a jeżeli to czynimy codziennie, uzyskujemy raz w miesiącu odpust zupełny pod warunkiem spowiedzi i Komunii św.
Tak zarządził papież Pius IX 11 grudnia 1846 r.
Może nie wszyscy wiedzą, że istnieje też pieśń oparta na tekście modlitwy św. Bernarda. Brzmi ona tak:
Pomnij Mario, Matko miła,
Że od wieków nie słyszano,
Byś grzesznika opuściła,
Co Twe święte wielbi miano;
Nikt od Ciebie w cierpień nocy
Nie odchodził bez pomocy.
Tą nadzieją ożywieni,
Uciekamy się do Ciebie,
Przystępujem ukorzeni
Przed Twój święty tron na niebie.
Drżąc, wzdychamy w grzechu męce:
„Nie gardź nami, podaj ręce!”.
Matko Słowa Przedwiecznego,
Racz wysłuchać nędznych głosy,
Co z padołu płaczu tego
Łaski Twojej żebrzą rosy;
Bądź pomocą w życia znoju,
Bądź zwycięstwem w śmierci boju.
Osobiście odmawiam współczesną wersję tej modlitwy, ale uczyniłam z niej modlitwę specjalną. Odmawiam ją tylko w intencji osób, którym grozi niebezpieczeństwo moralne (nie fizyczne), są zagubione lub przyszłość ich jest niepewna. Bywa więc, że nie odmawiam jej przez bardzo długi czas, i bywa, że codziennie. Dlaczego tak? Sama nie wiem. Każdy z nas może korzystać z wielkiego skarbca duchowego pozostawionego przez świętych według swego uznania! Do jeszcze jednej rzeczy się przyznam: Opuszczam słowo „płaczący”. Jeżeli nigdy nie płaczę przy odmawianiu tej modlitwy, to dlaczego mam mówić, że płaczę?
Pomóż w rozwoju naszego portalu