Reklama

Inspirowani słowem

Niedziela przemyska 18/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pomysł nie jest rewelacyjny. Językoznawcy dorobili się katedr uniwersyteckich rozważając w sposób naukowy tę prawdę. Ja nie naukowo. Z potrzeby serca. Wczoraj wieloletnia przyjaźń załamała się wskutek kilkunastu słów. Pozostaje nadzieja nie na czyny, ale na inne słowa, które może uratują ową naprawdę ważną dla mnie przyjaźń. Chwila nieuwagi, zły nastrój i lawina dopada nieuważnych. Jak trudno potem z niej wyjść - wiemy wszyscy.

Są słowa, które odnajdują swoje znaczenie w kulturze, tradycji pewnego regionu. Dla nie zaznajomionego, mimo że wypowiadane w zrozumiałym języku mogą narobić wiele zamieszania. Są wreszcie słowa, a ich waga jest okrutna - wypowiadane z wyrozumowanym celem. Słowa, które udają uczciwość. Łatwo rozróżniamy ludzi udających, trudniej słyszymy słowa.

Najpierw o ciężarze słów prostych, zrodzonych z tradycji, nie zawsze zrozumiałych dla kogoś postronnego.

Przed wielu już laty ks. Józef Tischner opowiadał na spotkaniu w seminarium o swoim przeżyciu podczas jednych z rekolekcji prowadzonych w górach. W dniu spowiedzi rekolekcyjnej licznie przystępujący do niej górale oskarżali się raz po raz z grzechu, którego profesor nie rozumiał. Formuła była prosta: "Nie przegryzałem Pana Jezusa" . - "Kolejki były potworne, nie wypadało zostawiać ludzi, a ja mimo zimy byłem cały mokry. Co to za grzech, co za grzech - pytałem przez te minuty podobne do wieczności. Kiedy tylko nadarzyła się możliwość wypadłem z konfesjonału i gonię do proboszcza o wyjaśnienie. Zaśmiał się i powiedział: To ty góral nie znasz tego grzechu. Wstyd.

- No już niech będzie wstyd, ale mi powiedz.

- Dla ceprów to nie jest żaden grzech, ale dla pobożnych górali wielki. Oni chcą ci powiedzieć, to znaczy chłopy, którzy palą, że nie zabrali ze sobą chleba i zaraz po Mszy nie przegryzając palili papierosy. Znaczy nie zachowali szacunku dla Ciała Pańskiego, które przyjęli".

Inny przypadek zdarzył się w naszej dawnej jeszcze terytorialnie diecezji. U młodych mężczyzn powtarzał się grzech: "Kradłem opony na Judasza". I znów spowiednik stanął bezradny wobec słowa. Wyjaśnienie proboszcza przyniosło pokój chłopcy po prostu spowiadali się z niewinnego grzechu kradzieży starych opon, które palili na wzgórzach w Wielki Czwartek.

Są jednak słowa, które się przytacza celowo, dla zrealizowania celu. Nazywa się to demagogią. Uczciwość dziennikarska każe unikać takich sposobów zdobywania Czytelnika. Ale niech tam sobie uczciwość żyje w marzeniach. Życie pełne jest takich słów.

O Jedwabnem napisano już prawie wszystko. Nie bardzo wiadomo po co toczy się śledztwo. Przecież jakiekolwiek jego ustalenia zginą pod ciężarem prasowych słów. Czytelnik może się irytować - gdzie Krym, gdzie Rzym. Spokojnie, chwilę cierpliwości.

W Pruchniku od niepamiętnych czasów kultywuje się obrzęd " wieszania Judasza". Zwyczaj już nieco zaprzeszły, ot, na wymarciu. Tak przynajmniej informuje mnie ksiądz pochodzący z tej parafii. Gazeta Wyborcza, z "posługi" redaktora o znanej renomie, postanowiła nas przekonać, że to nieprawda. Już pierwsze zdania porażają. Oto 3-tysięczna miejscowość musi znieść inwazję tysięcy, którzy tutaj szukają sensacji. Wypowiedzi ludzi są spokojne. Przyznają rację, że to mało już modne, że i ksiądz sugerował zaprzestanie zwyczaju, ale trudno wyplenić coś, co narastało tyle lat.

Sytuacja dla redaktora bardzo niewygodna. Pozostaje jeden element - Judasza nazwano Jude 2001. To jest motyw uczepić się go i wycisnąć do granic redaktorskiej demagogii. Ni stąd ni z owąd w małym Pruchniku sytuacja jak w scenariuszu do filmu o Jedwabnym. Narasta natarczywość redaktora, kontrreakcja uczestników reportażu zwraca się przeciw Żydom, których jeszcze przed chwilą nikt nie przyzywał. Ale to mało, szaleństwo trwa. Powołuje się zatem autorytety. Wypowiedź pani Wojdyło, od wielu lat obserwującej to kulturowe zjawisko, mówiącej spokojnie o tym, nie wystarcza. Trzeba autorytetów, przez cały długi reportaż ta gorączka redaktora jest czytelna. Wreszcie jest - pani Alina Cała. Redaktor już wrócił z Pruchnika. W Rzeszowie przemyślał całą sprawę i stwierdził, że trzeba to czymś wzmocnić. W końcu chodzi o pieniądze i o karierę. Zatem pani etnograf stwierdza, jak na naukowca nieco infantylnie, w sprzeczności z logiką:

"Zwyczaj jest XIX-wieczny" - (Z.S. to naukowy pewnik) i zaraz ta nienaukowa arbitralność:

"Myślę, że to inicjatywa jakiegoś miejscowego księdza, który wprowadził taką schrystianizowaną formę topienia marzanny. Ale chrystianizowaną za pomocą antyjudaizmu".

Nic nie wiem o stopniu naukowym pani etnograf. Takie jednak rozumowanie świadczy o amatorszczyznie, lub jest wyrafinowanym intelektualnym kłamstwem. Jakiś antysemicki ksiądz. Proste. Po co fakty udowadniać. Po pierwsze ksiądz ów nie żyje, po drugie antysemita, co tu udowadniać. O, gdyby był Żydem, to pani etnograf by tego nie powiedziała, a jeśli już (przez owe skutki amatorszczyzny) zaczęłyby się kłopoty.

Przy okazji chciałbym wyjaśnić Czytelnikom, o czym wiedzą z użalań się redaktorów Gazety, że Kuria przemyska, księża nie chcą z nimi rozmawiać. Powyższy przykład tłumaczy słuszne, moim zdaniem, reakcje. Po co, oni i tak wszystko wiedzą.

To tylko pozorna pomyłka, naiwność. Redaktor już wie, co dalej. Był przecież u sołtysa. Ten nie krztusił się pewnością pani etnograf. Po prostu spokojnie wyznał, że to nie chrześcijańskie. I znowu popsuł cały zamysł - miało być właśnie chrześcijańskie, antysemickie - to już przecież prawie językowy synonim. Co robić, co robić. I znalazł się sposób. Na miejscu wójta zaskarżyłbym pana redaktora o naruszenie tajemnicy sumienia. Skoro próbuje się zabronić księdzu pytań o wyznanie w czasie kolędy, jakim prawem redaktor pytający o sprawy nie związane z przekonaniami sołtysa, wtrąca w nawiasie (" na stole modlitewnik, na ścianie kilim z

Matką Boską"). Przypadek? Nieprawda. Mocodawcy są mocni. Zamierzona zemsta. Skoro pan wójt nie schlastał ostrzem krytyki swoich wyborców należy to wytłumaczyć. Modlitewnik i kilim z Maryją to atrybuty chrześcijańskiego przekonania. Dlaczego milczy, bo chrześcijanin, zatem antysemita.

I w ten sposób Pruchnik, który zasypuje Redakcję Niedzieli Przemyskiej zaproszeniami, relacjami z wielu szlachetnych imprez kulturalnych, które wspólnie realizują gmina, szkoła i probostwo, został spostponowany i naznaczony piętnem antysemityzmu.

Coś podobnego w tym z niezrozumienia Tischnera, które ów uczciwie starał się wyjaśnić. W Pruchniku szermierze słów swoim niezrozumieniem zarazili mieszkańców i czytelników. Szkoda. Wielka to krzywda.

Ma to jeszcze jeden wymiar, dziwnie niedostrzegany. To działanie celowe. Nie daj Boże, gdyby w Pruchniku żył jakiś Żyd. Na niego spadłoby odium nienawiści świadomie rozpalanej. Mierzmy ciężar słów. Czasem zła intencja ciąży jak ołowiany balast. Słowa umierają a balast zostaje. To warto pamiętać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prawdziwy cytat "GW"

2024-04-27 17:54

MW

15 kwietnia, a jeszcze wcześniej w wydaniu papierowym “Niedzieli Wrocławskiej” ukazał się artykuł krytykujący pomysły ustaw o liberalizacji aborcji. W artykule została zawarta wypowiedź wrocławskiego lekarza, która po decyzji naszej redakcji, została zacytowana anonimowo.

CZYTAJ DALEJ

Rozmowa z Ojcem - #V niedziela wielkanocna

2024-04-27 10:33

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

Karol Porwich/Niedziela

Abp Wacław Depo

Abp Wacław Depo

Jak wygląda życie codzienne Kościoła, widziane z perspektywy metropolii, w której ważne miejsce ma Jasna Góra? Co w życiu człowieka wiary jest najważniejsze? Czy potrafimy zaufać Bogu i powierzyć Mu swoje życie? Na te i inne pytania w cyklicznej audycji "Rozmowy z Ojcem" odpowiada abp Wacław Depo.

CZYTAJ DALEJ

Bp Oder: Jan Paweł II powiedziałby dziś Polakom - "Trzymajcie się mocno Chrystusa!"

2024-04-27 20:22

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Ks. bp Sławomir Oder

Adam Bujak, Arturo Mari/Rok 2.Biały Kruk

- Jan Paweł II, gdyby żył i widział, co się dzieje dziś w Polsce, powiedziałby nam: "Trzymajcie się mocno Chrystusa!" - mówi w rozmowie z KAI bp Sławomir Oder, wcześniej postulator procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Karola Wojtyły. Kapłan wyjaśnia, że współczesny Kościół i świat zawdzięcza papieżowi z Polski bardzo bogate dziedzictwo, którego centralnym elementem jest personalistyczne rozumienie tajemnicy człowieka, jego praw i niezbywalnej godności.

Marcin Przeciszewski, KAI: Mija 10-lat od kanonizacji Jana Pawła II. Jak z perspektywy tych lat patrzy Ksiądz Biskup na recepcję dziedzictwa św. Jana Pawła II? Co z tego dziedzictwa, z dzisiejszego punktu widzenia jest najważniejsze?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję