Reklama

Kultura

W Polsce, czyli nigdzie. Po obejrzeniu „Niewinnych”

Rzecz się dzieje „dans un couvent hors du temps”, jak napisał recenzent François Forestier dla francuskiego magazynu „L’Obs”. Istotnie, nie tylko poza czasem, ale i poza miejscem. Może wszędzie, ale na pewno nie w polskim klasztorze. Dlatego o pochlebną opinię na temat filmu nie warto pytać polskich zakonnic. Także, a może zwłaszcza takich, które badają historię. Mogą tylko z żalem stwierdzić, że szansa na dobre potraktowanie niesłychanie interesującego i ważnego tematu została zmarnowana. Od razu zaznaczam: widziałam film, nie można mi więc zarzucić, że nie wiem, o czym piszę.

[ TEMATY ]

film

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przewidywalne schematy

Trzeźwiej komentuje film Mirosław Winiarczyk w „Idziemy”: „Reżyserka filmu, mimo dobrej woli, nie wyszła więc poza hołubione przez francuskie elity kulturalne stereotypy na temat Polski”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Uwikłanie w stereotypy myślowe widać także w jej w postrzeganiu życia zakonnego. Zostawiając już na boku postać przeoryszy, niezrozumiałe dla polskiego widza jest również kompletne wyizolowanie filmowego klasztoru. W istocie bowiem zawsze tak było i jest, że w klasztorach furta się niemal nie zamyka, bo siostry, zarówno ze zgromadzeń czynnych, jak i zakonów kontemplacyjnych, są mocno powiązane ze środowiskiem. A powojenna bieda - i moralna, i materialna - sprawiała, że ludzie tym bardziej garnęli się do klasztorów, szukając wsparcia. Siostry zresztą bez oparcia w innych ludziach też nie byłyby w stanie przeżyć. W filmie francuska komunistka przyprowadza dzieci do klasztoru, żeby mniszki się nimi zajęły. W realnym życiu to dzieci przyprowadziłyby ją do klasztoru, bo już dawno wydeptałyby do niego ścieżkę, chodząc po jedzenie.

Słusznie Alina Petrowa-Wasilewicz w napisanej dla KAI-u bardzo surowej recenzji pokazuje absurdalność przynajmniej dwóch scen, które wzbudziły też całkowicie uzasadniony radosny szmer w sali kinowej podczas seansu, na którym byłam. Filmowe mniszki są w zasadzie dość wykształcone, większość mówi choć trochę po francusku. Zdumiewa reakcja najbardziej pozytywnej spośród nich, s. Marii, na propozycję otrzymania penicyliny: odmawia, bo „klasztorna zielarka ma wszystko, co trzeba”. I druga scena: badanie lekarskie podczas rozpoczynającego się porodu musi być przerwane, bo na dźwięk dzwonu zakonnica musi odmówić „Anioł Pański”. Sama też się uśmiechnęłam. Z politowaniem.

O co więc może chodzić w filmie?

Rozbawił mnie jeszcze taki oto całkiem poważny komentarz, znaleziony w sieci - głos za filmem i równocześnie wyraz oburzenia krytyką: „ludzie pójdą na film tak czy inaczej. Potem poszukają w internecie klucza do niego”.

Reklama

Też poszłam na film, a potem zaczęłam szukam w internecie klucza. Znalazłam różne klucze, a nawet wytrychy, ale jakoś nie mogłam ich dopasować do filmu.

„Anne Fontaine stawia pytania o to, czym jest wiara, gdzie są jej źródła i jej granice i czy wizja życia wiecznego może być ważniejsza niż życie doczesne. Najmocniej wybrzmiewa tu konflikt tego, co cielesne z tym, co duchowe”. Naprawdę? Zastanawiam się, czy mówimy o tym samym filmie?

Anne Fontaine „interesuje dramat kobiet wyłącznie w kontekście czasów, w jakich się znalazły”… Błędna wiedza o kontekście skutkuje, o czym była mowa wcześniej, błędnym rozumieniem dramatu tych kobiet.

Nie mogę się powstrzymać, żeby jeszcze raz nie zacytować ks. Andrzeja Lutra, polemizującego z s. Małgorzatą Borkowską, kobietą, która już ponad 60 lat przeżyła w mniszej wspólnocie: „«Niewinne» to także refleksja teologiczna na temat wizji «cielesności» w nauczaniu Kościoła, na temat macierzyństwa, życia poczętego itd. Siostra przełożona z filmu (Agata Kulesza) to nie jakaś czarna postać, (…) to postać tragiczna, która chcąc dobra, prowadzi do tragedii, w przeciwieństwie do siostry Marii (Agata Buzek), zachowującej ewangeliczny rozsądek w sytuacji skrajnej”.

Istotnie, w filmie skontrastowana jest z przełożoną - i to bez większej finezji - inna zakonnica. To jeszcze jeden przewidywalny schemat i dość grubo ciosana opozycja: zaślepiona religijna fundamentalistka kontra zakonnica o otwartym umyśle, zaprzyjaźniająca się z komunistyczną lekarką, od której uczy się ewangelicznej troski o życie narodzonych dzieci. Świetlana postać. Jak się zwierza Francuzce, tylko ona wcześniej poznała współżycie z mężczyzną. Inne siostry - teraz pogruchotane wewnętrznie - zanim zostały zgwałcone, były dziewicami. Dziwnie blisko stąd do konstatacji, że brak doświadczeń seksualnych osłabił je psychicznie i duchowo.

Reklama

Z różnych wypowiedzi reżyserki w ogóle wynika, że interesuje ją zderzenie ślubu czystości z fizycznym macierzyństwem. Sama jednak nie zna z własnego doświadczenia ani ślubu czystości, ani fizycznego macierzyństwa. Adoptowała dziecko w Wietnamie, bo jak mówi: „nie była stworzona do macierzyństwa biologicznego”, „nie jest wystarczającą optymistką, by stawić czoło macierzyństwu”. Mimo to konstruuje postaci zakonnic, doświadczających obu tych rzeczywistości. Te teoretyczne konstrukcje szybko by się rozsypały, gdyby nie podtrzymywała ich dobra gra polskich aktorek.

W wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej” (Duży Format, 3.03.2016) Anne Fontaine mówi: „Zawsze fascynowała mnie w ludzkim zachowaniu możliwość wyjścia poza schemat. Pierwsza siostra, która wykazuje się nieposłuszeństwem wobec matki przełożonej, ucieka z zakonu, by szukać pomocy dla zakonnicy cierpiącej w trakcie porodu. Gdy siostra Irena biegnie przez las do francuskiego Czerwonego Krzyża, przekracza granice, jest wolna”. To oczywiste, że w laickim paradygmacie, który krępuje myślenie francuskiej twórczyni, nie mieści się zrozumienie ślubu posłuszeństwa, wyrażającego, a nie likwidującego wolność człowieka.

Z towarzyszącej filmowi kampanii prasowej ma wynikać, że dzieło zostało bardzo pozytywnie przyjęte w Watykanie. W cytowanym wyżej wywiadzie w „Gazecie Wyborczej” Anne Fontaine przekonuje: „Trzy tygodnie temu «Niewinne» pokazałam papieżowi Franciszkowi i najbliższym mu biskupom. Było też wielu księży i siostry zakonne. Gratulowali mi (…). Biskupi mówili, że film może być dla Kościoła terapeutyczny…”.

Biuro Prasowe Episkopatu Polski sprawdziło: papież Franciszek nie oglądał tego filmu.

„Patchworkowa wspólnota zakonna”?

Końcowy happy end, w którym widzowi obiecywano przeżycie katharsis, jest na miarę nie tragedii greckiej, ale raczej telenoweli. Francuska komunistka doradza zakonnicom założenie sierocińca, w którym będą mogły ukryć także swoje własne dzieci, potem uszczęśliwione mniszki robią sobie „słitfocię” ze swoimi niemowlakami i wysyłają wybawczyni.

Reklama

Jakaś klasztorna odmiana „rodziny patchworkowej”? Aż się prosi o kolejne odcinki, w których się okaże, jak niemądrym pomysłem był taki sierociniec i jakie dramaty zaczęły w nim wynikać. Czy zakonnice-matki byłyby w stanie nie wyróżniać własnych dzieci od cudzych? Czy dziecko wiedziałoby, że jego matka jest zakonnicą? Czy dałoby się to ukryć przed innymi? A co stanie się za kilka lat, gdy komuniści upaństwowią sierociniec?

Dramatyczny dylemat, który trzeba było rozstrzygnąć w realnym życiu - czyli albo opuszczenie klasztoru razem z dzieckiem, albo pozostanie w klasztorze po oddaniu dziecka do sierocińca czy adopcji - był dużo mądrzejszy niż narracja filmowa.

historia opisana przez prawdziwą Madeleine Pauliac, przefiltrowana przez umysł Anne Fontaine, została zmarnowana. Temat sowieckich gwałtów wojennych na zakonnicach nadal czeka więc na dobrego filmowca.

2016-03-14 21:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Powstała japońska wersja filmu „ Karol-Człowiek, który został Papieżem”

[ TEMATY ]

film

Materiały promocyjne

W Japonii rozpoczęła się sprzedaż DVD z japońską wersją filmu „ Karol-Człowiek, który został Papieżem”. Film został wydany przez grupę woluntariuszy, absolwentów jezuickiego Uniwersytetu Sophia w Tokio, skupionych wokół byłego rektora uniwersytetu, mieszkającego w Japonii abp. Giuseppe Pittau. Towarzyszył on Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II podczas jego wizyty w tym kraju w 1981 r., a w 1998 r. został przez niego mianowany sekretarzem Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej i podniesiony do godności arcybiskupa.

- Podczas jednego z comiesięcznych spotkań z arcybiskupem, ktoś z uczestników przyniósł DVD z angielską wersję filmu - mówi pani Yasuko Okayama z komisji wolontariuszy, którzy podjęli się wydania japońskiej wersji „Karola”. - Film zrobił na nas duże wrażenie. Postanowiliśmy wykupić prawa autorskie i wydać film na DVD, żeby zapoznać Japończyków z osobą św. Jana Pawła II. Założyliśmy w tym celu komisję odpowiedzialną za wydanie filmu z japońskimi napisami. Wydanie DVD jest dobrą okazją do przedstawienia osoby Jana Pawła II szczególnie niekatolikom, co nie jest łatwe w kraju, gdzie katolicy stanowią tylko 0,3 proc. społeczeństwa. Jest też okazją do zapoznania japońskiej publiczności z tragiczną historią Polski.

CZYTAJ DALEJ

Zwykła uczciwość

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 3

[ TEMATY ]

Ks. Jarosław Grabowski

Piotr Dłubak

Ks. Jarosław Grabowski

Ks. Jarosław Grabowski

Duchowni są dziś światu w dwójnasób potrzebni. Bo ludzie stają się coraz bardziej obojętni na sprawy Boże.

Przyznam się, że coraz częściej w mojej refleksji dotyczącej kapłaństwa pojawia się gniewna irytacja. Pytam siebie: jak długo jeszcze mamy czuć się winni, bo jakaś niewielka liczba księży dopuściła się przestępstwa? Większość z nas nie tylko absolutnie nie akceptuje ich zachowań, ale też zwyczajnie cierpi na widok współbraci, którzy prowadzą podwójne życie i tym samym zdradzają swoje powołanie. Tylko czy z powodu grzechów jednostek wolno nakazywać reszcie milczenie? Mamy zaprzestać nazywania rzeczy w ewangelicznym stylu: tak, tak; nie, nie, z obawy, że komuś może się to nie spodobać? Przestać działać, by się nie narazić? Wiem, że wielu z nas, księży, stawia sobie dziś podobne pytania. To stanie pod pręgierzem za nie swoje winy jest na dłuższą metę nie do wytrzymania. Dobrze ujął to bp Edward Dajczak, który w rozmowie z red. Katarzyną Woynarowską mówi o przyczynach zmasowanej krytyki duchowieństwa, ale i o konieczności zmian w formacji przyszłych kapłanów, w relacjach między biskupami a księżmi i między księżmi a wiernymi świeckimi. „Wiele rzeczy wymaga teraz korekty” – przyznaje bp Dajczak (s. 10-13).

CZYTAJ DALEJ

Konkurs fotograficzny na jubileusz 900-lecia

2024-04-24 19:00

[ TEMATY ]

konkurs fotograficzny

diecezja lubuska

Bożena Sztajner/Niedziela

Do końca sierpnia 2024 trwa konkurs fotograficzny z okazji jubileuszu 900-lecia utworzenia diecezji lubuskiej. Czekają atrakcyjne nagrody.

Konkurs jest przeznaczony zarówno dla fotografów amatorów, jak i profesjonalistów z wszystkich parafii naszej diecezji. Jego celem jest uwiecznienie śladów materialnych pozostałych po dawnej diecezji lubuskiej, która istniała od 1124 roku do II połowy XVI wieku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję