Reklama

Piękno utrwalone... nogą

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Panią Jadzię zastałem w czasie malowania... nogą obrazu Świętej Rodziny dla alumna szczecińskiego Seminarium Duchownego, który przez lata odwiedzał tę ciężko doświadczoną przez Boga szczeciniankę, a teraz zaprosił ją na swoje święcenia. Czuje się wyróżniona takim zaproszeniem, więc starannie przykłada się, by dar w postaci obrazu wyszedł jak najpiękniej.

Jadwiga Markur urodziła się bez rąk i lewej nogi. Pomimo tak dotkliwego kalectwa jest osobą zawsze uśmiechniętą i pogodną. Swoje życie opiera na głębokiej wierze w Chrystusa. Maluje przeważnie obrazy o treści przyrodniczej i religijnej.

Mieszka z mężem i matką na parterze w samym centrum Szczecina. Mieszkanie komunalne, ciasne, ale bardzo przytulne i zadbane. Wszędzie porozwieszane są obrazy, nawet w kuchni. Do pokoju pani Jadzi wprowadza mnie jej mąż Bogusław, którego poślubiła 16 lat temu w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szczecinie. Malarka cieszy się z mojej wizyty, bo kocha ludzi.

Jadwiga Markur mówi o swoim życiu: "Moja matka pochodzi z Lwowa, ojciec - z Wilna. Ja i moi bracia urodziliśmy się w Szczecinie. Oni są pełnosprawnymi i pozakładali własne rodziny. Przed moim urodzeniem moja mama poddała się szczepieniom przeciw tyfusowi. Szczepionka była tak silna, że spowodowała, iż w 1951 r. urodziłam się kaleką. Cała rodzina okazywała mi zawsze tyle serca w dzieciństwie, a to sprawiło, że nigdy nie załamałam się, będąc inną od swoich rówieśniczek. Poruszałam się na pośladkach. Jedyna, prawa noga zastępowała mi obie ręce. Jadłam nią i poznawałam napotykane przedmioty. Potem znalazłam się w sanatorium dla dzieci kalekich w Świebodzinie. Tam nauczono mnie jeść, pisać i chodzić. Przeszłam kilka operacji prostowania całej, lecz zniekształconej kończyny. W Poznaniu otrzymałam protezę, która pozwoliła mi oglądać świat z normalnej wysokości. Z jedzeniem nieźle daję sobie radę. Zupę jem naciskając łyżkę ramieniem. Chleb chwytam brodą i kładę na ramię. Podobnie czynię z szklanką z herbatą czy kawą.

Ukończyłam szkołę podstawową, a potem we Wrocławiu specjalne technikum ekonomiczne. W 1970 r. otrzymałam dyplom technika ekonomisty ze specjalnością handel spółdzielczy.

Krótko pracowałam jako referentka do spraw statystyki w spółdzielni inwalidów, ale niechętnie mnie tam widzieli, bo jak prowadzić kartoteki nie mając rąk? Byłam dla tej spółdzielni uciążliwym pracownikiem. Znalazłam sobie pracę telefonistki w szczecińskiej spółdzielni inwalidów " Jedność". Nauczyłam się przyciskać guziczki kikutkami. Moja ukochana mama, pracując w pobliskiej szkole jako szatniarka, kilka razy dziennie wpadała mi pomóc w przygotowaniu śniadania czy przejściu do toalety. Takiego wsparcia nie doznałam od pracodawcy. Przepracowałam tam 15 lat, bo bardzo lubiłam i dalej lubię rozmawiać z ludźmi.

Gdy byłam uczennicą technikum wrocławskiego, już ciągnęło mnie malowanie. Jeden z moich nauczycieli przepowiedział mi, że w przyszłości zajmę się na serio malowaniem. Tak się też stało, gdy w 1988 r. przeszłam na rentę inwalidzką. Namalowałam około dwustu olejnych obrazów tą trzykrotnie operowaną stopą. Przedtem trochę rysowałam... brodą".

Malarstwo pomaga szczecińskiej artystce wyrazić siebie, swoją miłość do Boga i ludzi, swoje myśli, samotność, wyobrażenia, czyli to wszystko, co nawet trudno przekazać słowami. Jej obrazy, przedstawiające piękno ojczystej przyrody, kwiaty, portrety ludzi i pojęcie Boga są znane daleko poza Polską. Zawędrowały do szeregu krajów europejskich, a jeden z nich nabyła nawet jedna z galerii w Waszyngtonie.

Jadwiga ze Szczecina, dość często poruszająca się po tym mieście za pomocą wózka inwalidzkiego, jest jedną z szesnastu polskich stypendystów Związku Artystów z Całego Świata Malujących Ustami i Stopami, którego siedziba mieści się w Vaduz (Księstwo Liechtenstain) . Stypendium to pozwala jej na malowanie, dokształcanie się w trudzie artystycznego tworzenia, wyjazdy na plenery...

Fundację tę założył w 1956 r. bezręki artysta - malarz, grafik i rzeźbiarz z RFN - Arnuif Erich Stegmann (1912-1984). Działalność fundacji kontynuowana jest dzięki wnukowi Założyciela Związku - Floriana Stegmanna.

Jadwiga Markur jest też laureatką szeregu nagród i wyróżnień, m.in. im. ks. Bolesława Domańskiego za działalność artystyczną, która jest przykładem zwycięstwa ducha nad materią. Nagrody odbiera osobiście, w towarzystwie kogoś z rodziny, bo zawsze jest wtedy okazja do poznania ciekawych ludzi.

Malująca stopą jest też członkiem Rodziny Miłości Miłosiernej - społeczności chorych i niepełnosprawnych, powstałej 15 lat temu. Łączy ich codzienna, odmawiana o godz. 15.00, Koronka do Jezusa Miłosiernego. Nierzadko swoje obrazy malowane nogą ofiarowuje w szlachetnych celach, np. odwiedzając Seminarium Duchowne w Szczecinie zostawiła tam jedno ze swoich dzieł.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#PodcastUmajony (odcinek 6.): Nie uciekaj, mały!

2024-05-05 21:33

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Co nam mówi o Maryi Jan pod krzyżem Jezusa? Czy muszę się martwić, jeśli jestem w czymś najsłabszy? I czego uczy mnie Maryja, jeśli chodzi o towarzyszenie bliskim w ważnych momentach? Zapraszamy na szósty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o tym, że warto być z Nią, gdy się jest z innymi.

ZOBACZ CAŁY #PODCASTUMAJONY

CZYTAJ DALEJ

Ks. prof. Tomasik: Pierwszą Komunię św. można przyjąć wcześniej niż w wieku 9 lat

2024-05-05 08:31

[ TEMATY ]

Pierwsza Komunia św.

Karol Porwich/Niedziela

W Kościele katolickim istnieje możliwość wcześniejszej Komunii św. niż w wieku 9 lat, jeżeli rodzice tego pragną, a dziecko jest odpowiednio przygotowane - powiedział PAP konsultor Komisji Wychowania Katolickiego KEP ks. prof. Piotr Tomasik. Wyjaśnił, że decyzja należy do proboszcza parafii.

W maju w większości parafii w Polsce dzieci z klas trzecich szkół podstawowych przystępować będą do Pierwszej Komunii św. W przygotowanie uczniów zaangażowane są trzy środowiska: parafia, szkoła i rodzina.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Tadeo z Filipin: na pielgrzymce łagiewnickiej zobaczyłem nadzieję Kościoła

2024-05-05 14:58

[ TEMATY ]

Łagiewniki

Jezus Miłosierny

Małgorzata Pabis

Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy…

Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy…

„Na pielgrzymce do sanktuarium Bożego Miłosierdzia zobaczyłem młodych ludzi, rodziny z dziećmi, nadzieję Kościoła” - mówi ks. Tadeo Timada, filipiński duchowny ze Zgromadzenia Synów Miłości, który uczestniczył po raz pierwszy w bielsko-żywieckiej pielgrzymce do sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Przeszła ona po raz 12. z Bielska-Białej do krakowskich Łagiewnik w dniach od 30 kwietnia do 3 maja br. Wzięło w niej udział ponad 1200 osób.

W połowie lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to papież Jan Paweł II odwiedził Filipiny, przyszły kapłan obiecał sobie, że przyjedzie do Polski. Dziś ks. Tadeo pracuje jako przełożony we wspólnocie zgromadzenia zakonnego kanosjanów w Padwie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję