To przypomnienie wypowiadane przez kapłana, kiedy w Środę Popielcową posypuje moją głowę popiołem, koresponduje wprawdzie z innym wezwaniem, także czasami wypowiadanym przy tej ceremonii: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”, to pierwsze brzmi jednak dla mnie bardziej przenikliwie. Przede wszystkim jest najkrótszym jednozdaniowym kazaniem, kierowanym raz w roku personalnie tylko do mnie. Jest przypomnieniem mi podstawowej prawdy o tym, czym faktycznie jestem, a jestem cząstką ziemskiej, kruchej rzeczywistości.
W drugim swym członie wymaga jednak objaśnienia. Zapowiada bowiem nasz powrót do stanu wyjścia. Niewątpliwie taki odczyt należy skorygować. Nie taką przyszłość zapowiadał ludziom Chrystus. Mówił o przygotowanym dla każdego z nas w domu Ojca Niebiańskiego mieszkaniu, o chwale i radości, jaka będzie naszym udziałem. Jemu należy uwierzyć i wizją takiej oczekującej nas przyszłości sycić swój umysł i serca. Dlatego czasami kapłan dołącza do powyższego stwierdzenia dopowiedzenie (wypowiadane zawsze podczas składania naszych ciał do grobu): „…ale Pan cię wskrzesi w dniu ostatecznym”.
Dopiero z tym dopowiedzeniem to krótkie kazanie wyraża pełnię prawdy, jaką Kościół pragnie ubogacić naszą świadomość w środę rozpoczynająca okres Wielkiego Postu. Przypomina nam tego dnia, że jesteśmy wyjątkową garścią prochu, którą w pewnym momencie dziejów Ziemi Bóg wziął w swoje ręce i ukształtował z niej swój obraz i swoje podobieństwo, a przede wszystkim obdarzył iskrą swego Boskiego Ducha. Człowiek stworzony z ziemskiego prochu, prochem jednak nie jest. Z woli Boga nigdy nikt z ludzi w proch i w nicość się nie obróci. Bóg uczynił nas bowiem uczestnikami swej wiekuistej nieśmiertelności, wyznaczył ulepionym z ziemskiej gliny ludziom miejsce u swego boku. Zawierzmy Ewangelii, bądźmy uczniami Tego, który mówił, że naszym przeznaczeniem jest uczestnictwo w chwale i radościach Źródła Życia.
Zachęćmy naszych bliskich, by w Środę Popielcową udali się do kościoła, aby przeżyć tę tak bogatą w treść ceremonię. A tym, którzy naprawdę nie mogą przyjść, przynieśmy z popielcowego nabożeństwa szczyptę popiołu, by mogli sami posypać sobie nim własną głowę. Taki bowiem gest dobrze służy życiu duchowemu każdego człowieka. A odrobina popiołu, o której włożenie między stronice naszego modlitewnika poprosimy kapłana, będzie nam przez wiele lat przypominała, że jesteśmy prochem, w którym Wiekuista Miłość pragnie mieć swe odbicie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu