Tzw. komitet naukowy UE zaliczył Polskę do grupy państw zagrożonych
chorobą szalonych krów. Tym razem nawet przedstawiciele polskiego
rządu uznali tę decyzję za krok polityczny, mający na celu zlikwidowanie
polskiego eksportu jako konkurencyjnego dla UE. Gdyby w ślad za tą
decyzją UE nałożyła na Polskę obowiązek powszechnego badania krów
specjalnymi testami - ponieślibyśmy dodatkowo duże straty materialne.
Podstawą dla tak krzywdzącej Polskę kwalifikacji jest
- wg komitetu naukowego UE - fakt, że Polska sprowadziła z UE mączkę
kostną, która może zawierać zarazki. Jednak ta mączka przeznaczona
była nie na żywienie krów, ale dla trzody chlewnej i drobiu, które
nie są podatne na chorobę; po wtóre przeszła ona pozytywnie wszelkie
testy na "europejskie standardy"!
Albo więc te "europejskie standardy" nie są nic warte,
więc nie mogą nam być stawiane jako "wzorce do dostosowania się"
- albo decyzja komitetu naukowego UE ma charakter czysto polityczny
i jest przejawem brutalnego tłumienia handlowej konkurencji...
Powstała sytuacja nader niewdzięczna dla rządu, który
do tej pory opowiadał się bez zastrzeżeń za "europejskimi standardami",
a politykę UE wobec Polski przestawiał jako wyzbytą z egoistycznych
intencji; i to tak dalece, że na "promocję UE" (czyli propagandę
prounijnych postaw wśród obywateli) przeznaczał wyjmowane z budżetu
spore kwoty pieniężne...
Sprawa embarga na polskie mięso, jak również nabrzmiewająca
sprawa eurotestów dla wyrobów polskiego przemysłu farmaceutycznego (
rzutująca nader poważnie na ceny lekarstw w Polsce, a także na "być
albo nie być" poważnej części polskiego przemysłu farmakologicznego!)
pokazują już bez żadnych osłonek, że Unia Europejska uprawiając politykę
brutalnego protekcjonizmu, nie cofnie się przed największą nawet
polityczną hipokryzją, byle tylko zniszczyć lub osłabić możliwą konkurencję
ze strony krajów do UE nie należących. Na taką presję ze strony UE
narażone są szczególnie te kraje, które pretendując do UE okazują
wobec Brukseli brak krytycyzmu, uległość i gorliwość w spełnianiu
jej żądań. Jednak szczególnie podatne na taką presję polityczną są
te kraje, które uznały, że nie ma dla nich innej alternatywy, niż
wejście do UE.
Różne rządy w Polsce niejednokrotnie takie deklaracje
składały...
Tymczasem w Czechach jedna z największych partii politycznych
przygotowała tzw. wariant alternatywny: na wypadek, gdyby warunki
dyktowane przez UE były nie do przyjęcia dla Czech. Wariant ten przewiduje
wówczas odstąpienie od akcesji do UE, anulowanie zawartych dotąd
porozumień i dostosowawczego ustawodawstwa oraz "zacieśnienie więzi
politycznych i gospodarczych z USA". Jeśli nie UE - to NAFTA (Północnoatlantycki
Pakt o Wolnym Handlu): taki jest czeski wariant alternatywny.
Od 10 lat kolejne rządy w Polsce nie wypracowały żadnego
wariantu alternatywnego. Czy można się dziwić, iż dyktat Brukseli
staje się coraz twardszy i bezlitosny?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu