W Wielki Czwartek Kościół rozpoczyna Triduum Paschalne. Osobliwy
jest nastrój tego wieczoru. Myślą przenosimy się do Wieczernika i
pragniemy wczuć się w sytuację Jezusa i zgromadzonych tam Apostołów.
Oto wokół wieczernikowego stołu zgromadzili się uczniowie, aby od
Jezusa nauczyć się miłości. Był to przedostatni dzień w ziemskim
życiu Zbawiciela świata. Chrystus nawiązał do prastarego zwyczaju
ludzkości - do ucztowania, które zespala ludzi i pieczętuje zawierane
przyjaźnie i przymierza. Jak bogaty był to wieczór! Ile ważnych zdarzeń
i spraw. Zaczęło się wszystko od umycia nóg Apostołom. Potem Jezus
ustanowił ofiarę Mszy św., wydał Ucztę, która będzie trwać do końca
świata. Odprawił pierwszą Mszę św., udzielił Apostołom pierwszej
Komunii św. i ustanowił sakrament kapłaństwa, gdy im polecił: "to
czyńcie na moją pamiątkę!" (Łk 22, 19). Stąd każdego dnia na świecie
ponad 400 tysięcy kapłanów minuta po minucie konsekruje chleb, uobecnia
Wieczernik, mówiąc: "bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje".
W ten czwartkowy wieczór wypada ponownie odkryć bogactwo
Tajemnicy, która dokonuje się na ołtarzu. Tu jednak dostrzegamy nasz
dramat. Chodzimy na Mszę św., nawet systematycznie, a ta godzina
pobytu blisko "źródła światła" nie rozświeca albo bardzo słabo rozświeca
nasze życie. Aby odkryć, czym jest tajemnica Mszy św., trzeba sobie
postawić pytanie: Po co ja przychodzę na Mszę św.? Jak długo brzmi
odpowiedź: "Abym nie miał grzechu, abym wypełnił Prawo", tak długo
Msza św. to nic więcej jak uciążliwy obowiązek. Jaki jest cel Mszy
św.? Odpowiedź jest jedna: "Przychodzę, aby uczyć się miłości".
Jeżeli z takim nastawieniem przyjdziemy na Mszę św.,
to zaczniemy odkrywać niezwykłą wagę tych minut, które spędzamy w
Kościele, blisko ołtarza. Doskonalenie miłości - to główny cel uczestniczenia
we Mszy św. Tu bowiem czeka Chrystus, aby miłość objawić i miłości
uczyć.
W Wieczerniku Chrystus nie tylko umył uczniom i Apostołom
nogi, nie tylko po raz pierwszy powiedział im: jesteście przyjaciółmi
moimi, ogłosił przykazanie wzajemnej miłości, ale ustanowił sakrament
miłości - Eucharystię. Wieczernik zatem jest miejscem, w którym miłość
zarówno Boga, jak i człowieka, została zamieniona w chleb, w zwykły
kawałek chleba. Jeśli ktoś raz w życiu usłyszy słowa konsekracji
w swoim sercu i pojmie, co się dokonuje na ołtarzu, ten już nigdy
na Mszy św. nie będzie się nudził i spoglądał na zegarek. Usłyszy
bowiem słowa samego Chrystusa, wypowiedziane przez usta kapłana,
w których jest zawarte wyznanie i wezwanie. Jest zawarte wyznanie
najgłębszej miłości: "Popatrz, jak bardzo cię kocham. Dla ciebie
staję się pokarmem, chlebem". Prawdziwa przyjaźń prowadzi do tego,
aby człowiek stał się chlebem dla swego przyjaciela. To wyznanie
miłości wzywa, jest wezwaniem do odpowiedzi w podobny sposób - miłością
na miłość! Każde słowa konsekracji stawiają pytanie, ile jestem chlebem
dla swoich bliskich? A może moi rodzice, rodzeństwo, żona, dzieci
już dawno połamali sobie na mnie zęby? A dla najbliższych, zamiast
smacznym chlebem, jestem twardym kamieniem? Chrystus powiada: "Bierzcie
i jedzcie". Kiedy odważyłem się powiedzieć: Bierzcie i jedzcie moje
serce, mój czas, moje talenty, wszystko co posiadam? Czy w ogóle
jestem "jadalny"? Takie pytania mogę sobie stawiać słysząc słowa
konsekracji, jednocześnie weryfikując swoją miłość do Boga w braciach.
Miłość to nic innego jak umiejętność dawania. Niestety,
niekiedy nie dorastamy do tego, by ją tak rozumieć i realizować.
Pięknie ten problem ujął o. Jacek Salij OP: "Każdy z nas może przeżyć
chwilę, w której poczuje dotkliwie brak miłości w Kościele. Warto
sobie wówczas postawić pytanie Gedeona: ´Jeżeli Pan jest z nami,
to skąd pochodzi to wszystko, co się przydarza´, że tak wiele wśród
nas grzechu, a tak mało miłości? Jeśli zastanowię się nad tym pytaniem
nie jak katon, ale jak chrześcijanin, rychło przekonam się, że jest
ono skierowane przede wszystkim do mnie samego. Bo dopóki mój brak
miłości spotykał się z cudzą miłością, nawet nie zauważyłem tego,
że w Kościele umiem bardziej brać dobro niż dawać. Dopiero kiedy
mój brak miłości spotkał się z podobną postawą z drugiej strony,
zauważyłem jak mało wśród nas miłości. Ale nawet wtedy zauważyłem
brak miłości nie u siebie, tylko u tego drugiego" (Tajemnica Emmanuela)
. Miłość to dawanie a nie branie. Tego uczy mnie Wieczernik uobecniany
każdego dnia przez posługę kapłańską.
Pomóż w rozwoju naszego portalu