Reklama

Świadectwo posługiwania w duchu św. Brata Alberta

"Być dobrym jak chleb" (1)

Niedziela przemyska 33/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pracę, a właściwie służbę w albertyńskim stowarzyszeniu podjęłam od chwili powstania tej organizacji na terenie miasta Przemyśla.
Pierwsze moje spotkanie z ideą św. Brata Alberta miało miejsce w listopadzie 1988 r. na rekolekcjach zamkniętych u Sióstr Niepokalanek w Jarosławiu, zorganizowanych przez Klub Inteligencji Katolickiej, do którego należałam. Rekolekcje te prowadził z wielkim zaangażowaniem i w zamierzonym celu ks. Bronisław Żołnierczyk. Szczegółowego tematu nie pamiętam, ale myślą przewodnią tych rekolekcji była miłość do Boga i drugiego człowieka realizowana w codziennym życiu. Wspólnotowe wieczorne rozmowy prowadziła Teresa Nalepa z Rzeszowa zaproszona przez ks. Bronisława, która dużo mówiła o narastającym problemie bezdomności i o nowo powstałym schronisku dla bezdomnych mężczyzn w Rzeszowie. Dyskusja jak pamiętam, była dość ożywiona i długa.
Znałam wszystkie osoby z KIK-u, więc pomyślałam sobie, że w niedalekiej przyszłości na pewno ktoś z obecnych podejmie zaproponowany temat. Czekałam na konkretne propozycje od znanych mi osób. Niestety, po przyjeździe z rekolekcji mijały miesiące i pomimo naszych cotygodniowych spotkań w Klubie, nikt tego tematu nie podejmował.
Nie wiem dlaczego, ale ten problem utkwił we mnie jak oścień, aż zrozumiałam, że bez oglądania się na innych będę musiała zrobić ten pierwszy krok. Do odważnych nigdy nie należałam, ale wreszcie odważyłam się i sporządziłam na początek listę znanych mi osób z KIK-u. Zaniosłam tę listę do ks. Bronisława wraz z koleżanką. Ksiądz tę sprawę szybko rozpropagował przez kapłanów i ambonę.
Już 16 kwietnia 1989 r. na terenie Przemyśla, przy kościele Świętej Trójcy, odbyło się zebranie założycielskie Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, na którym wyłoniły się pierwsze władze Koła. Z pustymi kieszeniami, ale gorącymi sercami, podjęliśmy się tego trudnego zadania. Na początek zadeklarowaliśmy nasz entuzjazm, miłość i dobrą wolę w tej niełatwej służbie.
Kluczem do zrozumienia podjętej drogi stała się dla mnie i dla innych niewątpliwie postać wielkiego orędownika miłości bliźniego - św. Brata Alberta. To Bóg sprawił, że znalazłam osobistą radość w służbie wśród najnieszczęśliwszych z biednych, bo bezdomnych, przed którymi wcześniej wzdrygała się moja natura.
Wraz z podjęciem się organizowania życia bezdomnym wzrastały trudności i obowiązki. Nie byłam w tym sama, bo Bóg nie tylko planował, ale i wszystko przygotował, kierując do nas ludzi dobrego serca, dzięki którym rozpoczętą działalność mogliśmy kontynuować i rozwijać.
Nieocenioną pomoc i przyjaźń znalazłam w ks. B. Żołnierczyku i w wielu osobach bardzo życzliwych, których cechowała wrażliwość i chęć pomocy ludziom biednym.
Pierwsze schronisko dla bezdomnych mężczyzn powstało w listopadzie 1989 r. i przyjęło 7 osób; obecnie schronienie w nim znajduje 77 osób, w okresie jesienno-zimowym znacznie więcej. W tym samym roku powstała też kuchnia dla najuboższych rodzin miasta. Początkowo wydawano w niej 50 posiłków, dzisiaj z tych posiłków korzysta 250 osób.
Teraz po kilkunastu latach wiem, że nad tym wszystkim czuwała Opatrzność Boża, a św. Brat Albert wspierał nas, i wypraszał potrzebne łaski. Niekiedy wprost namacalnie odczuwam, że jest On obecny w każdej sytuacji i podjętym działaniu. Przed logiką tych stwierdzeń nie da się uciec, bo nie tylko ja, ale i współpracownicy niejednokrotnie odczuwali pomoc Patrona.
Z całą pewnością mogę powiedzieć, że Bóg dał mi serce tylko nieco większe od ziarenka piasku, żebym mogła w nim pomieścić nie tylko rodzinę, ale też i ubogich, bezdomnych, a czasem trudnych ludzi. Praca wśród nich wciąż mnie uczy i podtrzymuje w celowości służenia nawet złym i niewdzięcznym ludziom. Rozwija ona moją życzliwość, szacunek, wyrozumiałość i wyzwala dodatkową energię w całej działalności.
Ciągle spotykam się z ogromną życzliwością i pomocą wielu ludzi, szczególnie darczyńców. Doświadczam cudownej ulgi, kiedy trudne, a czasem wydające się nie do załatwienia sprawy, stają się nagle triumfem - pełnym zwycięstwem. I wtedy to jest moja wewnętrzna, zawsze głęboka i osobista wielka radość duchowa, dla której warto poświęcić nawet całe życie i tylko dla tej jednej chwili żyć i trudzić się. Żałuję, że tak małą cząstkę swego życia oddałam tej sprawie i tak bardzo powoli zamieniam ją w dobro pomnażane w innych i dla innych.
Na dowód opieki Opatrzności Bożej i pomoc Patrona św. Brata Alberta w trudnych dla nas sytuacjach, posłużę się przykładami.
Od początku założenia schroniska, każdego roku organizujemy i uroczyście obchodzimy wraz z mieszkańcami Patronalne Święto św. Brata Alberta. Pamiętam bardzo dokładnie pierwszą taką uroczystość w roku 1992. Trzeba było zorganizować skromne spotkanie, ale i radosne przeżycie tego dnia. O liturgię uroczystości nie martwiliśmy się, bo była przygotowana przez naszego opiekuna duchowego ks. Bronisława. Do mnie i wolontariatu oraz pracowników schroniska należała cała reszta, głównie przygotowanie posiłku - pożywnego, świątecznego bigosu. Kapusta na bigos była, ale nie mieliśmy mięsa i wędliny. Podzieliłam się tym kłopotem z księgową i razem myślałyśmy, skąd zdobyć na to niewielkie środki. W czasie naszej rozmowy ktoś zapukał do drzwi biura. Weszła nieznana nam pani, przedstawiła się, że jest ze sklepu mięsnego i powiedziała, że przynosi nam 10 kg boczku wędzonego, dokładnie tyle ile nam trzeba było do tego bigosu.
To był wyraźny, namacalny wprost znak pomocy św. Brata Alberta. To święty nasz Patron na Swoje Imieniny przysłał ją, żeby nam pomóc, wszystkich nakarmić i uszczęśliwić, a w naszych sercach pobudzić radosny oddźwięk wdzięczności i ufności w Opatrzność Bożą.

cdn.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę: Po co się tak przejmujesz?

2024-05-09 22:01

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

Dlaczego świat nie jest doskonały? Skąd bierze się w nas ciągła tęsknota za sprawiedliwością?

W tej atmosferze pełnej napięcia poznamy także historię mnicha, który podjął desperacką próbę ucieczki z klasztoru, ale niewytłumaczalna siła wciąż przyciągała go z powrotem. Czyżby sekretem była kartka pergaminu z tajemniczym napisem?

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 12.): Przyznałbyś się?

2024-05-11 21:20

[ TEMATY ]

#PodcastUmajony

Materiał prasowy

Przed czym ks. Jan Twardowski padał w proch? Czy w obecnych czasach da się w ogóle jeszcze przyznawać do księży? I kto, patrząc na Jezusa, może powiedzieć: „To jest ciało moje”? Zapraszamy na dwunasty odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski mówi o Maryi i kapłanach.

ZOBACZ CAŁY #PODCASTUMAJONY

CZYTAJ DALEJ

Polskie dzwony i ...muezzini

2024-05-11 17:46

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Rozmowa z księdzem proboszczem jednej z poznańskich parafii. Sympatyczny zakonnik, twardo chodzący po ziemi, zatroskany o swoją duszpasterską trzodę. Przykro mu było, gdy na obchodach stulecia parafii i wykładów historycznych z tym związanych zjawiła się tylko pięćdziesiątka parafian.

Jednak mówi jeszcze o innej rzeczy, o której słyszę od coraz większej liczby księży. Gdy uruchomił, jak to jest w staropolskim zwyczaju, dzwon na rezurekcje (odbywają się one, na miłość Boską, raz w roku!) – natychmiast ktoś z osiedla, na którym znajduje się kościół zawiadomił... policję, która zgodnie z wolą anonimowego obywatela przyjechała z interwencją. Omal nie skończyło się na mandacie, bo policja twierdziła, że są ku temu podstawy formalno-prawne. Ów ksiądz ze stolicy Wielkopolski nie jest wyjątkiem, bo tego typu nieprzyjemne incydenty spotykały wielu kapłanów w tej aglomeracji, ale też naprawdę sporo w każdym dużym mieście – o czym wie każdy z nas, jeśli tylko chce to wiedzieć.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję