Jedne z zachowań, które nam najłatwiej zrealizować, to pouczanie innych. Na każdym kroku wzajemnie się uzupełniamy radami, ostrzeżeniami, przemyśleniami. Jest to zjawisko pozytywne, aczkolwiek
na przestrzeni wieków nie doprowadziło do radykalnej poprawy zachowań następnych pokoleń. Dzięki wybitnym naukowcom technika osiąga niewyobrażalne wcześniej możliwości działania w świecie przyrody.
Natomiast nawet słowa wielkich autorytetów moralnych nie przynoszą akceptacji, logicznie uznawanych za najważniejsze w życiu, takich wartości jak: miłość, prawda, religijność. Każdy
dzień przynosi mnóstwo informacji o nienawiści, kłamstwie, odrzuceniu świętości życia od sfer decydentów do wiejskiej chaty. Może więc nasze nauczanie idzie w złym kierunku, może
pouczamy innych o zjawiskach mniej ważnych, pomijając to, co najważniejsze?
Pewnego razu Cyprian Kamil Norwid wszedł do biblioteki, gdzie siedziało kilku starszych panów zgłębiających wiedzę z podręczników. Na postawione pytanie: "Co oni tutaj robią?" usłyszał
odpowiedź - "Zgłębiają prawdę". Wówczas poeta skomentował "A kiedy oni będą nią żyli?".
Kto wie, czy w tym końcowym stwierdzeniu nie ma diagnozy nieskuteczności naszej pedagogiki. Dużo pouczeń, wiele wspólnych rozważań, a mało działań. Już w starożytności
Konfucjusz powiedział myśl często dzisiaj cytowaną, ale rzadko realizowaną: "Powiedz mi, a zapomnę, pokaż, a zapamiętam, pozwól wziąć udział, a zrozumiem". Uczestnictwo
w dziełach miłosierdzia przez pomoc potrzebującym naszego wsparcia pouczy więcej niż godziny kazań, katechez, lekcji wychowawczych na ten temat.
Byłem świadkiem sytuacji, gdy w pewien zimowy dzień w pustej bazylice rokitniańskiej klęczał ojciec wraz z trójką dzieci, odmawiając Różaniec. Między poszczególnymi
tajemnicami prowadził rozmowę o znaczeniu modlitwy w życiu człowieka. Nie tylko pouczał, ale swoimi zgiętymi kolanami świadczył o słuszności wypowiadanych myśli.
Wielki król izraelski Salomon, mając do wyboru bogactwo, sławę i mądrość, wybrał tę ostatnią. Mądrość bowiem to nie tylko wiedza, to przede wszystkim działanie poprzedzone trafnym wyborem.
A my tymczasem wielokrotnie przez zdobywanie wiedzy, osiąganie tytułów naukowych chcemy być przede wszystkim sławni (autorytet naukowy) i bogaci (wyższe stawki w pracy).
Już dzieci ulegają tej presji przewartościowania sensu nauczania. Zależy im na ocenach, wynikach testów, przyjęciu do renomowanych szkół, uczelni. To ma pomóc w zdobyciu lepszej pracy. Niewiele
w ich rozumowaniu miejsca pozostaje na bycie lepszym człowiekiem.
Terapeuci sugerują, iż w swoim życiu słyszymy wiele wskazówek, pouczeń, natomiast mało odczuwamy dobroci ze strony nauczających. Aż się nasuwa wniosek o refleksję
nad relacją między słowami a działaniami. Wielcy mówcy wcale nie pociągają tłumów, czynią to święci przeniknięci miłością, dobrocią wobec ludzi. Pouczają oni nawet bez słów. J. Powell w swych
rozważaniach o dialogu w miłości (Jak kochać i być kochanym, Pelplin 1999) podaje radę, aby nie być lepszym mówcą niż człowiekiem, bo słuchacze to szybko dostrzegą.
Często pada pytanie o autorytety. Kogo słuchać w dobie różnych stanowisk, sprzecznych opinii. Pięknie na te wątpliwości odpowiedział ks. prof. Antoni Słomkowski: "Człowiek współczesny
chętniej przyjmuje sto prawd od ludzi niż jedną od Boga". Od tej wypowiedzi upłynęło wiele lat, ale jej wskazanie jest jak najbardziej konieczne w procesie wychowawczym. Bez słuchania Boga
zagubimy się w świecie wartości. Nasze pouczenia będą niewiele warte.
Pomóż w rozwoju naszego portalu