W rozważaniach synodalnych w sierpniu podejmujemy tematykę trzeźwości i przeciwdziałania uzależnieniom.
26 sierpnia 1956 r. na Jasnej Górze w Ślubach Jasnogórskich Narodu ojcowie nasi ślubowali: "Zwycięska Pani Jasnogórska! Przyrzekamy stoczyć pod Twoim sztandarem najświętszy i najcięższy
bój z naszymi wadami narodowymi. Przyrzekamy wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu i rozwiązłości".
Kilka miesięcy później Prymas Polski Stefan Kardynał Wyszyński z przejęciem o los narodu i naszej Ojczyzny mówił: "Oby każde słowo Przyrzeczeń Jasnogórskich weszło
w naszą krew, w nasze myśli, wolę i uczucia, w każdy czyn nasz, w całe życie Narodu". Miesiąc sierpień, Maryjny miesiąc, miesiąc wspomnienia wielkich
i ważnych wydarzeń w naszej historii narodowej sprzyja refleksji nad wypowiedzianymi ślubami oraz nad tematyką trzeźwości w naszym społeczeństwie. Nie jest dla nikogo
tajemnicą, że liczba ludzi uzależnionych wzrasta z roku na rok, choć powstają różne grupy i jawią się ludzie, którzy chcą uzależnionym okazać pomoc w powrocie do normalnego
życia. W jednym z listów pasterskich do narodu polskiego Biskupi pisali: "W obecnej sytuacji współodpowiedzialność za Kościół i Ojczyznę wymaga dojrzałej abstynencji
i trzeźwości".
Dla wielu przykładem, jak pomóc sobie samemu w walce z alkoholizmem, jest Mateusz Talbot. Żył w latach 1856- -1925. Przeszedł ciekawą przemianę. Mówiono o nim:
alkoholik, abstynent, apostoł trzeźwości, święty.
Urodził się w Irlandii w biednej rodzinie alkoholika. Mateusz i jego bracia szli śladem ojca. Rodzina często zmieniała miejsce zamieszkania, bo sąsiadom nie odpowiadało
takie towarzystwo.
Mateusz, choć otrzymał dobre przygotowanie do życia religijnego, ukończył tylko 2 klasy szkoły podstawowej. W wieku 12 lat pożegnał szkołę i stał się chłopcem na posyłki w piwiarni.
Już w tym czasie widać było, że popadł w nałóg pijaństwa. Zarobionych pieniędzy nie oddawał na utrzymanie, wszystko przepijał. Wychodząc do pracy, czynił z nawyku znak
krzyża św., uczęszczał też na Mszę św. niedzielną, bo w dzieciństwie wpoiła to matka, która całe życie otaczała go gorącą modlitwą różańcową. Razu pewnego, a miał już 28 lat, oczekiwał,
że koledzy uraczą go alkoholem, ci wiedząc, że Mateusz nie ma pieniędzy, minęli go bez słowa. Takie zachowanie kolegów okazało się dla niego ogromnym wstrząsem. Wrócił do domu i wyznał matce:
"Pójdę do księdza i złożę ślubowanie abstynencji. Poszedł, wyspowiadał się i złożył przyrzeczenie najpierw na trzy miesiące, po ich upływie ponowił znowu na trzy, potem na dwanaście
miesięcy i wreszcie przyrzekł nie pić do końca życia. Początkowo było to bardzo trudne dla Mateusza. Sam próbował szukać sposobów, by sobie pomóc. Pewnego razu wszedł do baru, gdy przez dłuższą
chwilę nikt go nie obsługiwał, wyszedł i poszedł do kościoła, tam spędził dłuższy czas. Później postanowił nie nosić przy sobie pieniędzy, by nie ulegać pokusom. Oprócz picia alkoholu był namiętnym
palaczem papierosów. Postanowił i z tego nałogu się uwolnić. Żałował, że przez alkohol zmarnował 16 lat życia. Rozpoczął surowe życie pokutnika, długimi i częstymi postami wynagradzał
pijaństwo. Również wynagradzał wszystkim, którym wyrządził krzywdę, oddawał zaciągnięte długi, mimo że niektórzy już mu je darowali. Z miłości do Pana Jezusa zrezygnował z małżeństwa.
Siłę do nowego życia czerpał z modlitwy, każdego dnia o godz. 5.00 rano uczestniczył we Mszy św. i przyjmował Komunię św., co w tamtych czasach
było niezwykłe. Wielką mocą, jak sam wyznaje, była mu modlitwa różańcowa, zwłaszcza modlitwa jego ukochanej matki.
W 1923 r. zauważył pewne problemy zdrowotne, stwierdził, że musi być każdego dnia gotowy na śmierć, mówił: "Nikt mnie nie zatrzyma, kiedy Pan mnie wezwie".
7 czerwca 1925 r. rano szedł na Mszę św. Blisko kościoła dostał ataku serca i zmarł. Podczas przygotowania do pogrzebu znaleziono na jego ciele ciężki żelazny łańcuch, który - jak
przypuszczano - nosił pod ubraniem na ciele około 10 lat. W ten sposób naprawiał błędy swojego życia. Mateusz Talbot zaświadczył, że z każdej trudnej sytuacji człowiek może wyjść
zwycięsko i nie ma nałogów, które mogłyby go zniewolić do końca.
Pomóż w rozwoju naszego portalu