Do napisania tego artykułu skłoniła mnie peregrynacja obrazu Miłosierdzia Bożego, który 11 sierpnia przybędzie do parafii św. Mikołaja w Grudziądzu. Wcześniej odbędzie się triduum i nabożeństwa
oczekiwania przygotowujące wiernych. Po
Mszy św. w adoracji uczestniczyć będą wierni z poszczególnych ulic, a także grupy modlitewne działające w parafii. Przez całą noc będzie okazja do spowiedzi.
12 sierpnia o godz. 10.00 celebrowana będzie specjalna Msza św. dla chorych, kolejno: Godzina Miłosierdzia, Koronka, Droga Krzyżowa, Nabożeństwo Eucharystyczne, po którym obraz Miłosierdzia
Bożego zostanie przekazany do kolejnej parafii - Świętego Ducha.
Podczas peregrynacji obrazu Miłosierdzia Bożego nie zapominajmy także o ludziach chorych, którzy nie będą mogli przybyć na uroczystości, o tych, którzy przebywają w domach
i szpitalach. Zanieśmy im obrazki z wizerunkiem Miłosiernego Boga. Niech ucałują Boskie serce i Boskie rany. Przeżywajmy ten wielki czas spotkania z Chrystusem
w braterskiej, pokornej miłości, która jest jak kwitnący ogród. Niech miłość będzie kochana nawet w cierpieniu. Niech promienie Twej łaski, Panie, oświecą tych, którzy jeszcze Cię
do końca nie znają lub nie spotkali Cię na swej drodze, kroczącego szpitalnym korytarzem, pochylającego się nad każdym bólem w cichości, ale w promieniach wielkiego miłosierdzia.
Codzienność wielu z nas utożsamiana jest z cierpieniem. Choremu trudno przezwyciężyć ból bez pomocy drugiego człowieka. Gdzie jest Pan Bóg pełen miłości? - pytają niektórzy pacjenci
obłożnie chorzy, samotni, opuszczeni nawet przez najbliższą rodzinę, która całą troskę o los chorego przerzuca na lekarza i personel medyczny. Negacja miłości i negacja
miłosierdzia przeważnie znajdują się razem na ustach ludzi słabych, zdesperowanych, trwających w jakiejś wewnętrznej bezsilności. Często wystarczy jeden zupełnie wydawałoby się niepozorny gest
drugiego człowieka, np. kapłana pełniącego posługę wśród chorych, aby te szare, lękliwe myśli zwątpień i wewnętrznych sprzeczności przemieniły się w zupełnie inny stan rozumienia
cierpienia. Coś się nagle odmienia. Zapala się zielone światło nadziei, a krzyż Chrystusowy staje się dla chorego ostoją i wszechogarniającą pomocą pełną miłości i niewyczerpanego
miłosierdzia. Ileż to już razy tysiące chorych odnalazło swoją wiarę w odkupieńczym cierpieniu Chrystusa. Dzięki cierpieniu nie jesteśmy na marginesie życia. Jesteśmy zespoleni jak chyba nigdy
przedtem z Chrystusem. Cierpienie staje się słowem Boga. I dlatego tak bardzo ufnie i z pełnym przekonaniem często wypowiadamy słowa: "Myśmy poznali i zaufali
Miłości", którą dał nam Pan.
Pomóż w rozwoju naszego portalu