Życie coraz częściej wydaje się pasmem rozkosznej zabawy. Jeśli pojawiają się problemy, próbujemy rozwiązywać je na skróty. Zamiast szukać racjonalnych metod ich pokonywania, bardzo często uciekamy we wróżby, horoskopy i magię. Uważamy, że jeżeli nawet takie środki nie pomogą, to z pewnością nie zaszkodzą. I na tym polega nasz błąd, który wiąże się nawet z ryzykiem zagrożenia życia – zarówno doczesnego, jak i pośmiertnego.
Na krawędzi
Ojciec Radosław Broniek, dominikanin, w swojej książce pt. Duchowe bezdroża. Przewodnik po wierze zmutowanej pisze: „Wielu katolików w zetknięciu z różnymi nowymi duchowościami czy ideami stawia sobie pytanie o to, czy (w jakiej mierze) czerpanie z nich może być wystawianiem wiary na jakieś niebezpieczeństwo. Czy np. daną praktykę medytacji lub metodę leczenia da się pogodzić z wiarą chrześcijańską?”.
Wiara to swego rodzaju posłuszeństwo, na które chrześcijanin decyduje się świadomie. To lojalność i odpowiedzialność. Wiara nie oznacza jednak „posłuszeństwa ślepego”. Człowiek wierzący ma prawo pytać, zastanawiać się, dociekać i ma prawo dążyć do tego, aby zrozumieć. Tego wiara mi nie zabrania. Zabrania jedynie szukania wyjaśnień np. przez... magię.
Pomóż w rozwoju naszego portalu