Na każdego z nas stale czyhają najróżniejsze pokusy. Większość z nich wynika z nas samych, z naturalnej ciekawości poznawania świata. Ja szczególnie byłem żądny dotknięcia wszelakiej otaczającej mnie rzeczywistości. Różne „ideały” nieraz oświecały mi drogę życiową, a szczególnie w młodości. Chciałem „zbawiać świat”, nawet próbowałem to czynić i mieć chociaż minimalny wpływ na jego kształt. Dałem się czasem zwieść głoszonym jakże pięknym ideologiom, które miały zapewnić ludzkości „powszechną szczęśliwość”. W mojej wczesnej młodości (w latach 50. XX wieku) jeden z przywódców rewolucji kubańskiej – Ernesto Che Guevara też mi imponował; wtedy to nawet myślałem o zaciągu ochotniczym do jego drużyny... wcale nie żartuję – na szczęście to była krótka fascynacja.
W porę się jednak zorientowałem, jak fałszywe głoszono treści, z którymi rzeczywistość brutalnie się rozmijała. Szybko wycofałem się z nurtów „uszczęśliwiania świata na siłę” w ramach „jedynie słusznego porządku”. Wychowanie wyniesione z domu rodzinnego (a więc ten istotny fundament) ułatwiło mi wyjście z bezdroży hipokryzji, których niektórzy z nas do dziś nie dostrzegają i ciągle tkwią na tej drodze donikąd...
Pomóż w rozwoju naszego portalu