50 lat - jak jeden dzień
Ks. Kazimierz Szwarlik urodził się 28 września 1925 r. Przeszedł kolejne etapy nauki i formację na kapłana, która zwieńczona została przyjęciem święceń 28 czerwca 1953 r. Jako młody
wikariusz, ks. Szwarlik z zapałem i głową pełną pomysłów wyruszył na pierwszą placówkę. Do dzisiaj wspominają go w kilku parafiach wikariuszowskich i proboszczowskich,
gdzie niejednokrotnie przyszło mu pracować w niezwykle trudnych warunkach, bo i czasy dla Kościoła w Polsce były niedobre. Przez 22 lata przewodniczył będzińskiej wspólnocie,
pozostając w niej do chwili obecnej. Do dzisiaj służy pomocą w konfesjonale czy przy ołtarzu.
Coraz to nowe zadania i przedsięwzięcia sprawiły, że 50 lat kapłańskiej posługi Bogu, ludziom i Kościołowi "minęły jak jeden dzień". Nieuchronnie więc zbliżał się dzień jubileuszu.
Pogoda jak na zamówienie. Dzwony wzywające na wieczorną Eucharystię oznajmiły, że wszystko już gotowe. Organizatorzy i wtajemniczeni krzątali się nerwowo, szeleszcząc bukietami kwiatów i powtarzając
szeptem teksty przemówień, by jak najlepiej wypaść przed Jubilatem. Zdumiewała moc serdecznych życzeń i kwiatów. Wśród długiego szeregu osób, które pragnęły przekazać Księdzu Kazimierzowi najpiękniejsze
życzenia, znaleźli się żołnierze Armii Krajowej, członkowie parafialnego oddziału Akcji Katolickiej, członkinie Żywego Różańca oraz III Zakonu św. Franciszka, Rada Parafialna, przedstawiciele wspólnot,
które kiedyś wchodziły w skład parafii Trójcy Świętej, pracownicy Szkoły Podstawowej nr 10, koledzy kapłani oraz wielu przyjaciół. Podziękowania i życzenia, słowa płynące prosto
z serc wiernych, wzruszenie oraz wyśpiewane pieśni nie mogły nie wzruszyć Jubilata. "50 lat to spory szmat czasu. Dziś stają przed Jubilatem wszystkie parafie, w których pracował,
wspaniali ludzie, których spotykał na swej drodze, kolejne etapy kapłańskiej posługi i Wy, kochani parafianie, z którymi spędził prawie połowę swojego kapłańskiego życia" - mówił
w imieniu Księdza Kazimierza na zakończenie dziękczynnej Liturgii ks. prał. Tadeusz Matras.
Kapłan wielkiego serca
Jubileusz to dzień radości z powołania do kapłaństwa i wytrwania w tej posłudze. Ojciec Święty Jan Paweł II na złoty jubileusz kapłaństwa napisał książkę Dar i Tajemnica.
W tych słowach streszcza się wszystko. Kapłan i poeta, Jan Twardowski w rocznicę swoich święceń kapłańskich wzruszająco i głęboko napisał: "Kapłaństwa mojego
się boję, kapłaństwa mojego się lękam i przed kapłaństwem w proch padam i przed kapłaństwem klękam. W czerwcowy poranek mych święceń, dla innych szary zapewne,
jakaś moc przeogromna z nagła poczęła się we mnie." W tym darze i tajemnicy, w tej mocy przeogromnej uczestniczy Ksiądz Jubilat 50 lat. W ciągu
tego półwiecza dał się poznać jako człowiek wielkiego serca. Bez przesady powiedzieć można, że Opatrzność Boża powołała go do parafii Świętej Trójcy. "Był tu bardzo potrzebny, zwłaszcza w tych
latach, kiedy z niej rodziły się nowe będzińskie wspólnoty, a Ksiądz Kazimierz był orędownikiem i doradcą dla duszpasterzy nowo powstałych placówek. Dostojny Jubilacie,
dziś dziękujemy Ci za to" - mówił dziekan dekanatu Trójcy Przenajświętszej, proboszcz parafii św. Jadwigi Śląskiej, ks. kan. Mieczysław Miarka.
Kościół jest piękny wówczas, gdy wypełniają go wierni. Legendarny ks. Jan Zieja, kiedy świętował 90. urodziny, na pytanie, czego pragnie, odpowiedział: "Pokażcie mi parafię, która kocha Eucharystię
i nie umie bez niej żyć, a pójdę do nich na kolanach, by z nimi się radować i dopełnić reszty moich dni". Tak myśli zapewne i czuje ks. Szwarlik.
Serdecznie życzymy, by w lepszym zdrowiu i siłach mógł służyć jeszcze długie lata ludowi Bożemu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu