Tymczasem pomysł sprowadzenia do Szkoły Podstawowej nr 164 w Łodzi kogoś, kto zna się na aniołach, zrodził się w głowie Agnieszki Sosnowskiej, katechetki. "Skoro spotkałam takiego
człowieka, to chciałam, aby inni też go poznali; choć przez krótki czas posłuchali, a najlepiej wraz z nim przykładali ucho do Ewangelii" - pisze p. Agnieszka.
I udało się. Br. Tadeusz Ruciński - bo to o nim mowa - znalazł czas, by wtorek 20 maja spędzić w niewielkiej łódzkiej podstawówce. Już od godz. 9.00 spotykał się w małych
grupach z uczniami. Najbardziej cieszyły się młodsze dzieci, które nie tylko śpiewały piosenki napisane przez brata Tadeusza, ale z otwartymi ustami słuchały opowieści o przygodach
małych bohaterów z jego książeczek.
Najpierw pytanie: kim jestem? Gapidłem, dla którego nic nie jest ciekawe, nic nie cieszy, ale wszystko nudzi? A może zdobywcą, który dostrzega piękno tego świata i bogactwo Bożych
cudów?
Później wspaniała postać odważnej dziewczyny - Weroniki, i znów pytanie: jaka jest moja droga do Jezusa, czy kroczę nią odważnie i prosto, czy też czasami uciekam?
No i wreszcie pojawia się "niebieski bohater" naszych spotkań Anioł Stróż.
On, wysłannik naszego cudownego Ojca, jest przy nas. Każdy ma swojego Anioła Stróża. Więc pamiętaj, jesteś umiłowanym dzieckiem Bożym. Masz nawet swoje imię, które coś oznacza.
Po wspólnym obiedzie w szkolnej stołówce i chwili odpoczynku miało miejsce spotkanie z radą pedagogiczną. Dyrektor szkoły Teresa Łęcka wspomina: "Brat mówił o wielkiej
odpowiedzialności nauczycieli za wychowanie dzieci i młodzieży, o trudzie i ciężkiej pracy wychowawców, o zetknięciu się młodych ludzi z popkulturą".
Spotkanie dobiegło końca, a mnie żal, że minęło tak szybko, bo chyba czasami zapominamy, że mamy przede wszystkim wychowywać, a nie tylko nauczać. W jednym z tekstów
Drogi Krzyżowej dla nauczycieli i wychowawców brat Tadeusz napisał: "Tyle mówi się o metodach i poziomie nauczania, i wychowania. Wcale nie mówi się o wierności
wychowawcy, wierności nie tylko zasadom, ale i wychowankom, których się oswoiło. A (...) oswoić to znaczy stworzyć więzy (...) I nie może ich zerwać kończący się rok szkolny,
bunt czy pełnoletniość wychowanka. Im trudniejszy jest on, im boleśniejsza jest ta więź, tym bardziej wymagająca pamięci, zainteresowania, modlitwy".
Krótka rozmowa naszego Gościa z rodzicami dotyczyła przede wszystkim wychowania dzieci przez media. Brat Tadeusz wskazywał rodzicom, jak duża jest ich rola, jak powinni kierować dziećmi
i reagować na ich medialne wybory (prasa, telewizja, radio). Siła oddziaływania mediów jest ogromna i aby była ona pozytywna, musi być w pewnym wieku sterowana. Przypominał
o obowiązku dawania świadectwa rodziców wobec dzieci i o modlitwie. Wszystko po to, by zrozumieć, że "wychowywać kogoś, uczyć, to umieć odkrywać w nim prawdziwą twarz
człowieczą, ze śladami podobieństwa do twarzy Chrystusa. To pomagać temu człowiekowi odkrywać ową Twarz w sobie samym i w innych ludziach".
"Cały dzień w szkole od rana do wieczora, jakby anioł przemknął szkolnymi korytarzami i pozostawił pełną zadziwienia ciszę - zadumała się Pani Dyrektor. - Brat wyjechał, ale
jego anioły chyba zostały, i mam nadzieję, że nie tyle w naszych głowach, co w naszych sercach".
Po tygodniu przyszedł do szkoły list, pełen ciepła i miłych słów, m.in. o tym, że aniołowie w Częstochowie, w domu brata Tadeusza grają mu po wizycie w łódzkiej
szkole... ciszą. Niech ta anielska cisza będzie błogosławieństwem dla wszystkich, którzy jej słuchają.
* * *
Wiem, że tu jesteś...
Ale tak cicho,
jakby Cię wcale tu nie było.
Lecz ja wciąż czuję
- w domu, w lesie, w mieście Jakby koło mnie serce czyjeś biło...
Czuję także wpatrzone we mnie twoje oczy - uważnie
i troskliwie -
nawet w środku nocy.
Wiem też, że na skrzydłach
ze światła
pobiec możesz wszędzie
i w mój sen wejść łatwo,
i śpiewać w kolędzie...
Dobrze, że tu jesteś
w dni zwykłe i w niedziele -
ukryty w powietrzu -
mój dobry Aniele!
(Br. Tadeusz Ruciński, "Tak cicho wołam do swego Anioła")
Pomóż w rozwoju naszego portalu