"(...) Witek miał jedną wadę (...) był za odważny. Proszę nie
sądzić, że Go nie oszczędzaliśmy. On sam się nie oszczędzał (...)
szedł na najbardziej niebezpieczne pozycje. Jako obserwator artyleryjski
prowadził piechotę do ataku (...)" - wspominał jeden z kolegów.
Witold Kozanecki, łodzianin, ur. w 1914 r. Syn Tadeusza
i Stanisławy z Gołębiewskich Szkołę Podchorążych Artylerii w Toruniu
ukończył niemal w przededniu rozpoczęcia II wojny światowej. Jako
dowódca plutonu walczył pod Wieluniem, Grabowem, uczestniczył w działaniach
osłonowych grupy gen. W. Andersa, aż do dnia 2 października, kiedy
wydano rozkaz niszczenia dział, by nie dostały się w ręce agresorów
- tu wypada wspomnieć, iż gen. Anders ze swymi żołnierzami walczył
zarówno przeciwko najeźdźcom hitlerowskim, jak i sowieckim.
Kozanecki, "rogata dusza", uciekał z niewoli sowieckiej
dwukrotnie 11 i 19 października, przedarł się do ówczesnej granicy
z Węgrami i tułaczym szlakiem dotarł do Francji. Tam pełnił obowiązki
instruktora Szkoły Podoficerskiej dla zgłaszających się do wojska
ochotników. Po klęsce sojusznika, wraz z ewakuowanymi polskimi żołnierzami
przybył do Szkocji. Został przydzielony do organizującej się I Dywizji
Pancernej pod dowództwem gen. Stanisława Maczka. "Maczkowcy" stanowili
potężną siłę taktyczną wojsk alianckich. 13 tysięcy dobrze wyszkolonych
żołnierzy, 381 czołgów, 4431 pojazdów mechanicznych. Formacja mogła
samodzielnie prowadzić poważne działania bojowe i świetnie wywiązywała
się z tych zadań.
Witold Kozanecki brał niezwykle aktywny udział w zmaganiach
Dywizji z Niemcami. Od ciężkich bojów pod Falaise - "kotła" tak umiejętnie
zamkniętego przez "Maczkowców" - poprzez zwycięski i krwawy marsz
do Sekwany, poprzez Belgię i Holandię.
"(...) Witek należał do tej nielicznej grupy młodych
oficerów, na których budowałem. Czemu wojna zabiera najlepszych synów?"
- wspominał dowódca.
Kozanecki zginął śmiercią bohatera 7 stycznia 1945 r.
w miesiąc po otrzymaniu Krzyża Virtuti Militari w uznaniu jego wojennych
zasług. Pośmiertnie został awansowany do stopnia kapitana.
"(...) Nade wszystko kochał Polskę, wyjątkowo silne było
u niego pragnienie powrotu do ojczyzny (...) był idealistą. On był
za duży na wojsko (...)" - wspominali koledzy.
Oto jeden z bohaterów, warto zadumać się nad jego losem.
Z sylwetką Witolda Kozaneckiego, a także szlakami bojowymi
jemu podobnych bohaterów można zapoznać się odwiedzając wystawę "
Walczyli o Polskę 1939-1945. Dni krwi i chwały", która prezentowana
jest w Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi przy ul. Gdańskiej
13, w godz. 9.00-17.00 (poniedziałek-piątek) oraz 10.00-15.00 w soboty.
Tel. 632-31-41 lub 632-71-12. Zapraszamy.
Instytut Pamięci Narodowej - Oddział w Łodzi wraz z Muzeum Tradycji Niepodległościowych zapraszają także na otwartą 1 marca br. w salach MTN - Oddział Radogoszcz (ul. Zgierska 147) wystawę zatytułowaną "Grudzień 1970. Gdańsk-Gdynia".
Pomóż w rozwoju naszego portalu