Rzym w świątecznym okresie Bożego Narodzenia jest pełen turystów i Rzymian, którzy w dni wolne od pracy cieszą się swoim miastem. Ale tak nie jest w tym roku...
Ze względu na epidemię władze włoskie podjęły decyzję o wprowadzeniu godziny policyjnej – można wychodzić z domu tylko ze względu na pracę lub z powodów spraw niecierpiących zwłoki (trzeba mieć przy sobie odpowiednie zaświadczenie). 70 tys. włoskich policjantów i żandarmów ma zapewnić przestrzeganie przez ludność lockdownu. Odwołano również pasterkę o północy, a Msze św. w dniu wigilinym mogą się odbywać tylko we wcześniejszych godzinach. Ta narodowa godzina policyjna sprawiła, że również Rzym i Watykan opustoszały. W „normalnych” latach, w dniu 24 grudnia plac św. Piotra wypełniony jest ludźmi i ustawiają się długie kolejki do wejścia do Bazyliki – w tym roku olbrzymi plac świeci pustkami. Podobnie jest w Bazylice – gdy poszedłem na Mszę św. na godz. 11:00 w świątyni było jedynie kilkanaście osób, głównie „sanpietrini”, czyli strażnicy Bazyliki oraz technicy telewizyjni ustawiający sprzęt na wieczorną transmisję Mszy św. z Franciszkiem. Natomiast na Mszy św., w której uczestniczyłem były trzy osoby. Kaplica św. Sebastiana z sarkofagiem Jana Pawła II była pusta. Nikogo nie było też przed kaplicą Piety, gdzie normalnie zatrzymują się tłumy zwiedzających. Szczególne wrażenie robi jednak pusty plac, który może być symbolem tej nadzwyczjanej, rzymskiej wigilii w czasach pandemii.