Wojciech i Gaudenty
Kilkanaście lat później na ziemie polskie przybył św. Wojciech. Książę polski Bolesław serdecznie powitał biskupa i przyjął go na swoim dworze. Początkowo Chrobry chciał, by Wojciech przyjął rolę
dyplomaty dworu książęcego. Jednak jego stanowcza odmowa przekreśliła ten plan. Idea misji wśród pogan, jaką zaproponował Wojciech, była atrakcyjna dla Bolesława, gdyż to, że był opiekunem i protektorem
misji papieskiej, dodawało mu splendoru i godności na arenie międzynarodowej. W marcu 997 r. misjonarz wyruszył więc wraz ze swym bratem Radzimem-Gaudentym i polskim duchownym
Boguszą najpierw do Gdańska, następnie do Truso, gdzie został przez pogan zmuszony do powrotu. 23 kwietnia 997 r. podczas modlitwy został napadnięty i zabity, a jego dwóch towarzyszy wysłano
do Bolesława z żądaniem okupu. Pierwsza męczeńska krew została przelana.
Właśnie krew św. Wojciecha pozwoliła Bolesławowi Chrobremu na utworzenie w 1000 r. pierwszego polskiego arcybiskupstwa. Już w 999 r. papież Sylwester II ustanowił bullą papieską
"arcybiskupstwo św. Wojciecha" ze stolicami biskupimi w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu. Powstanie tych diecezji w 1000 r. było związane z pielgrzymką Ottona III do grobu
św. Wojciecha (zjazd gnieźnieński).
Pierwszym arcybiskupem Polski na gnieźnieńskiej katedrze zostaje przyrodni brat św. Wojciecha, wspomniany tu już bł. Radzim-Gaudenty. Bł. Radzim towarzyszył swemu bratu we wszystkich podróżach
i przedsięwzięciach. Brał on udział w sprowadzeniu zwłok brata do Gniezna, po czym w roku 998 (a więc jeszcze przed zjazdem gnieźnieńskim) udał się do Rzymu, aby zabiegać o kanonizację
Wojciecha, a także pertraktować w sprawie utworzenia metropolii w Polsce. Niewiele wiemy o działalności bł. Radzima w Gnieźnie. Wiemy wszakże, że metropolita popadł w konflikt
z monarchą - Bolesławem i rzucił klątwę na księcia. Arcybiskupowi Radzimowi przypisuje się także inicjatywę w sprowadzeniu do Polski kamedułów, by zakładali tak potrzebne tu klasztory (stawały
się one m.in. ośrodkami kultury i chrystianizacji). Bł. Radzim-Gaudenty umiera w 1001 r.
Reklama
Brunon, Jan, Benedykt i Barnaba
Tak więc Bolesław Chrobry za namową Gaudentego i w porozumieniu z cesarzem prosi zwierzchnika kamedułów, św. Romualda, o przysłanie do Polski zakonników. Mnisi ci mieli prowadzić akcję
ewangelizacyjną wśród Wieletów. Był to silny lud mieszkający za zachodnią granicą Polski. W interesie polskiego, ale też i niemieckiego monarchy, leżało, jeśli chcieli zachować pokój w swoich
państwach, schrystianizowanie tego zagrażającego im ludu. Na misję do Polski zgłosiło się czterech ochotników. Byli to: Brunon z Kwerfurtu, Jan, Benedykt i Barnaba. Trzej ostatni ogarnięci żarliwym
pragnieniem męczeństwa przybyli jesienią 1001 r. do Polski, gdzie Bolesław Chrobry, który "wielką gorliwość okazywał około służby Bożej" (Brunon z Kwerfurtu) przyjął ich "z wielkim upodobaniem.
I we wszystkim okazując im łaskawość w zacisznej pustelni, z wielką godnością zbudował miejsce, które sami upatrzyli jako odpowiednie dla ich życia i dostarczał im środków niezbędnych
do istnienia bez trudu". Tutaj dołączyli do nich dwaj polscy młodzieńcy z bogatej i bogobojnej rodziny: Mateusz i Izaak. Był także chłopiec do posług z polskiej wsi - Krystyn.
Czekając na papieskie pozwolenie głoszenia Ewangelii, eremici uczyli się słowiańskiego języka, zaczęli nosić zwykłe świeckie szaty i ścięli długie włosy, by jak najbardziej zbliżyć się do tutejszego
ludu. Jednak bracia nie doczekali się pozwolenia na misje. Zostali zabici przez żądnych łupu mieszkańców wioski. Najpewniej w nocy z 10 na 11 listopada 1003 r.
Brunon z Kwerfurtu jako dyplomata Chrobrego kilkakrotnie przemierzał drogę z Polski do Węgier. W 1009 r. wraz z towarzyszami udaje się do kraju Jaćwierzy, by tam przygotować
grunt pod ewangelizację. Być może udało mu się nawrócić nad Bugiem samego księcia Nothimera. Tam właśnie poniósł śmierć męczeńską. Miał 35 lat. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Kazimierz i Bolesław
Jednak cała ta z takim trudem wprowadzona religia i budowana organizacja kościelna między końcem panowania Mieszka II a rządami jego następcy, Kazimierza Odnowiciela, runęła. Nastąpił masowy
powrót do religii, zwyczajów i kultów pogańskich. Klęski i nieszczęścia mogły być tłumaczone jako kara za odwrócenie się od dawnych bóstw. Stało się to wszystko z niemałą pomocą dotąd
jeszcze pogańskich ludów, które otaczały nasz kraj: Wieletów, Pomorzan i Prusów. Po najeździe na Polskę przez Bezpryma, czeskiego księcia, Gall Anonim tak opisuje stan rzeczy w środkowej Polsce:
"W kościele św. Wojciecha i św. Piotra Apostoła dzikie zwierzęta złożyły swe legowiska". Gniezno, Poznań i inne kościoły zostały opuszczone, a relikwie św. Wojciecha zrabowane.
Kazimierz Odnowiciel zaczął naprawiać i przywracać do życia polski Kościół. Chociaż nie było to łatwe ze względu na przeszkody stawiane przez państwo niemieckie. Udało mu się odbudować biskupstwa
w Krakowie i Wrocławiu oraz na nowo wprowadzić na polskie tereny księży i zakonników. Ale dopiero następcy Odnowiciela - Bolesławowi II Szczodremu udało się, w sprzyjających warunkach
politycznych odbudować arcybiskupstwo gnieźnieńskie. Tenże król założył w Płocku katedrę misyjną obejmującą swym działaniem Pomorze. Bolesław II zapoczątkował budowę licznych klasztorów (Tyniec,
Mogilno, Lubin) i opactw benedyktyńskich, które przyczyniły się do rozwoju kulturalnego naszego kraju.
Otton
O ile Wielkopolska była w miarę schrystianizowana, o tyle na Pomorzu rzecz przedstawiała się zgoła inaczej. Tutaj nie tylko prosty lud, ale nawet wszyscy książęta i władcy byli nadal pogańscy. W 1121 r. Pomorze podbił Bolesław Krzywousty. Po nieudanej próbie ewangelizacji tych terenów przez hiszpańskiego biskupa Bernarda, Krzywousty prosi o prowadzenie misji na Pomorzu biskupa Ottona z Bambergii. Św. Otton pochodził ze znakomitej rodziny i jako młodzieniec przez dłuższy czas przebywał w Polsce. W 1124 r. św. Otton wraz z dwudziestoma księżmi przybył do Gniezna. Tutaj zatrzymał się przez dłuższy czas, aby dobrze rozejrzeć się w sytuacji i zaplanować działanie. Tutaj też patronem swojej wyprawy misyjnej uczynił św. Wojciecha. W maju 1124 r. udaje się na Pomorze. W ciągu ośmiu miesięcy ochrzcił 22 tysiące Pomorzan, wszystkich władców małych, dotąd pogańskich grodów oraz księcia Wracisława, władcę Pomorza. Po czterech latach Otton udał się jeszcze raz na Pomorze, aby ugruntować swe dzieło. Założył wtedy nowe placówki misyjne i stworzył zręby organizacji kościelnej. Stały się one podstawą do utworzonego potem biskupstwa pomorskiego.
* * *
Ponad dwa wieki trwał proces chrystianizacji ludności polskiej. Wiele krwi i wiele trudu trzeba było, aby nasz kraj stał się chrześcijański. W tę krew i w ten trud włączyli się Bracia Męczennicy z Międzyrzecza. I co ciekawsze, nie mając stosownego pozwolenia, nie przedsiębrali żadnych wypraw misyjnych, ani nie wytężali swych sił działalnością nawrócić polskich wieśniaków i włodarzy. Po prostu byli, zamknięci w swoim eremie, służący swoim kapłaństwem ludziom z najbliższej wioski. Świętości nie da się zamknąć w pustelni. Pan wysłuchał ich gorących modłów zanoszonych w ciszy. I oto jesteśmy chrześcijanami.
Agnieszka Ogłozińska - uczennica kl. III a Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Zielonej Górze