Reklama

Kim jest Duch Święty?

Niedziela warszawska 23/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jan Paweł II w "Tryptyku Rzymskim" napisał, że trzej goście, którzy odwiedzili Abrahama, to symboliczna zapowiedź oraz głęboka intuicja prawdy o Trójcy Świętej

Rozmowa z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim, prorektorem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Jan Ośko: - Jak rozpoznać natchnienia Ducha Świętego?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. prof. Waldemar Chrostowski: - Z pewnością potrzebna jest do tego pokora. Trzeba zdawać sobie sprawę, że Duch Święty działa wszędzie. Nie da się ograniczyć Jego działania do jednej grupy czy jednego środowiska. Pokora zaś polega na tym, żeby swoich poczynań nie uważać w każdym wypadku za dzieło Ducha Świętego, tylko z uwagi na to, że one nam się podobają. Nam zazwyczaj chodzi o widzialne znaki. Tymczasem znakiem Bożej obecności są kryteria wskazane w słowach Jezusa, który powiedział: "po owocach ich poznacie". Zatem obecność Ducha Świętego, w życiu chrześcijanina czy wspólnoty, ale także poza chrześcijaństwem, pojawia się tam, gdzie istnieją błogosławione owoce. Wtedy możemy być pewni, że jest to również dzieło Ducha Świętego.
Zatem, by rozpoznać, czy mamy do czynienia z działaniem Ducha Świętego trzeba zachować ostrożność, ponieważ Bóg nie może podporządkowywać się naszej próżności czy egoizmowi.

- Czy dar języków, jaki otrzymali apostołowie w Zesłanie Ducha Świętego można traktować jako symboliczne darowanie kary, jaka została nałożona na budowniczych wieży Babel, kiedy to języki zostały poplątane?

- Na pewno istnieje analogia między wydarzeniem Zesłania Ducha Świętego, podczas którego apostołowie otrzymali dar języków, a opowiadaniem starotestamentowym o wieży Babel. Nie jest to jednak analogia tak prosta, jakby się wydawało. Aby zrozumieć jej istotę, musimy zwrócić uwagę przede wszystkim na to, co stanowi sedno tajemnicy Zesłania Ducha Świętego. Jest to tajemnica, gdyż mówimy o tym, czego doświadczyli apostołowie oraz żydzi, którzy z różnych stron świata przybyli na obchody Święta Pięćdziesiątnicy. Natomiast mniej możemy powiedzieć o istocie Bożego działania, jakie dokonało się w ich wnętrzach. Dar języków stanowił jeden ze składników Zesłania Ducha Świętego i miał określony cel: był zapowiedzią darów służących ewangelizacji narodów. To nie był cud, mający na celu zdumieć apostołów, zaskoczyć ich, lub jakoś doraźnie poruszyć. Przeznaczeniem tego wydarzenia było uzdolnienie ich do głoszenia Ewangelii. Jest to dar języków nie tylko w tym znaczeniu, że apostołowie zaczęli mówić obcymi, nieznanymi im do tej pory językami, ale także tymi, którymi już się posługiwali. Mogli głosić wiarę w Jezusa Chrystusa, w Jego śmierć i zmartwychwstanie. Ewangelia wykraczała poza obszar językowy, w którym dotąd poruszali się apostołowie. Ich możliwości językowe ograniczały się do hebrajskiego i aramejskiego, a także do greckiego, który był wówczas językiem bardzo rozpowszechnianym. Ale wyrażenie prawdy o Jezusie Chrystusie i skuteczne jej głoszenie także i w tych językach wymagały Bożej pomocy.

Reklama

- Apostołowie otrzymali cenny dar, a konstruktorzy wieży Babel ponieśli klęskę.

- Jeżeli chodzi o epizod dotyczący wieży Babel - mówię epizod z wieżą Babel ponieważ trudno rozstrzygnąć, czy i na ile było to autentyczne wydarzenie, to w tekście o wieży Babel mamy do czynienia z opowiadaniem, które może mieć charakter symboliczny. Może wyrażać coś z ludzkiego doświadczenia, kiedy ludzie próbują budować świat bez Boga, albo przeciw Bogu. Nawet gdy te wysiłki przynoszą doraźne sukcesy i ludzie są przekonani, że im się to udaje, trzeba mieć w pamięci to, co mówi psalm: "Śmieje się Ten, który mieszka w niebie". Te słowa podkreślają, że najbardziej żmudne ludzkie wysiłki, których ostrze skierowane jest przeciwko Panu Bogu, w niczym nie są w stanie Mu zaszkodzić. Paradoks polega na tym, że szkodzą one człowiekowi. Świat budowany bez Boga obraca się przeciw samemu człowiekowi. Tego uczy opis zawarty w Księdze Rodzaju. Ilustracją i potwierdzeniem biblijnego epizodu o wieży Babel był zwłaszcza wiek XX. Do tego nawiązuje Ojciec Święty Jan Paweł II, kiedy wielokrotnie przypomina, że świat bez Boga jest nieludzki.

- Czy Zesłanie Ducha Świętego nie jest jakby symbolicznym powrotem do czasów sprzed upadku wieży Babel, kiedy ludzie mieli łatwość porozumiewania się?

- Nie jest to symboliczny powrót do dawnego stanu, dlatego że stan sprzed wieży Babel nie był idealny. To stan jeszcze sprzed Pierwszego Przymierza, jakie Bóg zawarł z Izraelem. Pamiętajmy, że Zesłanie Ducha Świętego daje ludziom moc, której fundamentem jest zbawcze dzieło Chrystusa. Na tym polega nowość Zesłania Ducha Świętego, że Bóg jak gdyby dzieli się swoją mocą zbawczą z ludźmi. I co więcej, wyposaża nas do tego, aby jak najwięcej braci i sióstr mogło pozyskać Bożą moc, która płynie ze śmierci i ze zmartwychwstania Jezusa.

- Ksiądz Profesor mówi o doświadczeniach XX stulecia, a dziś wspólnota międzynarodowa wybiera się do Iraku, gdzie prawdopodobnie budowano wieżę Babel. Czy nie jest to jakiś znak czasu?

- W pewnym sensie tak. Każde pokolenie chrześcijan ma swoje znaki czasu. Jest to dla nas wskazówka, aby zobaczyć, że historia nie dobiegła kresu, że Biblia nie straciła swojej symbolicznej i religijnej wartości, że stale grozi nam niebezpieczeństwo, o którym mowa na kartach Starego Testamentu. Wiek XX skończył się zupełnie niedawno i jesteśmy pokoleniem, które odczuwa jego skutki. To, co się dzieje w świecie, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie, jest znakiem, że chociaż w perspektywie chronologicznej wiek XX dobiegł kresu, to jednak w perspektywie historycznej wciąż trwa. Trzeba jakiegoś wydarzenia, które mogłoby go zamknąć także od strony tych okropności, które zostały w nim popełnione.

- Na kartach Starego Testamentu Duch Święty jest mniej widoczny, nie pada nawet Jego Imię, choć mowa jest o Duchu Bożym.

- Duch Święty w czasach Starego Testamentu istniał i działał. Choć istniało wtedy niebezpieczeństwo, że gdyby Ducha Świętego i Mesjasza opisywać jako osoby Boże, mogłoby to być zrozumiane jako otwarta lub zawoalowana forma politeizmu. A na to starotestamentowy monoteizm pozwolić sobie nie mógł. To zatem, że w Starym Testamencie nie ma bezpośredniego nawiązania do Ducha Świętego, wcale nie znaczy, że On nie istniał. Podobnie, jak fakt, że do roku 1492 Ameryka nie była odkryta, nie oznacza, że nie istniała.
Tradycja chrześcijańska nie ma wątpliwości i to poczynając od pierwszych wieków, że Duch Boży, który unosił się nad wodami, o którym mowa w pierwszych wersetach Księgi Rodzaju, to nikt inny jak Duch Święty. Jan Paweł II w Tryptyku Rzymskim napisał, że trzej goście, którzy odwiedzili Abrahama, to symboliczna zapowiedź oraz głęboka intuicja prawdy o Trójcy Świętej. "Trzech widział Abraham - głosi stara chrześcijańska Tradycja - a Jedynego adorował, Jedynego uwielbiał". Prawda o Trójcy Świętej w czasach Starego Testamentu nie była objawiona, tak jak to się stało później, ponieważ potrzebne było wydarzenie Jezusa Chrystusa Syna Bożego, który stał się człowiekiem i ukazał nam bogactwo wewnętrznego życia Boga. Bóg jest jedyny, ale w tej jedności istnieją trzy Osoby. Tak wyraża to wiara, choć ludzki język jest bardzo ułomny. Trzy Osoby są to trzy twarze jednej i tej samej Miłości.

- Czy gołębicę, która zwiastowała Noemu koniec potopu, można uznać za znak Ducha Świętego?

- Noe ujrzał także kruka. Gołębica, którą zobaczył nie jest znakiem Ducha Świętego. Czytając Pismo Święte musimy wystrzegać się pewnych stereotypów. Nie można każdej wzmianki dotyczącej owcy czy baranka rozumieć jako aluzji odnoszącej się do Chrystusa. Podobnie wzmianki o gołębiu, kruku czy innym ptaku nie można uznawać za aluzję do Ducha Świętego. Noe schwycił gołębicę, którą wcześniej wypuścił. Jeżeli komuś przypomina to Ducha Świętego, to jest to jedynie zwyczajne skojarzenie.

- Mówimy, że Duch Święty przemawiał przez proroków...

- Prorocy mieli za zadanie oceniać rzeczywistość dotyczącą przeszłości, a także teraźniejszości i na tej podstawie ich powinnością było kształtowanie przyszłości. Jednocześnie ci sami prorocy zauważali, że teraźniejszość i przeszłość pełna jest grzechów i niedociągnięć, i że człowiek własnymi siłami nie zdoła przezwyciężyć wielkiego potencjału zła. W związku z tym prorocy kierowali myśl swoich współczesnych, a także ich potomnych, którzy później czytali księgi święte, ku przyszłości wyznaczonej przez Boga. Jej trzon stanowiła postać Mesjasza, która miała cechy królewskie, kapłańskie i prorockie.
Prorocy nie mówili wyłącznie od siebie, ich nauczanie było owocem głębokiej zażyłości i kontaktu z Bogiem.

- Dziękuję za rozmowę.

2003-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Papież: bł. Rajmund Llull uczył, jak służyć Panu i być szczęśliwym

2024-05-03 16:49

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/ALESSANDRO DI MEO

Również i ten, kto zostaje papieżem, musi nadal dążyć do spotkania z Panem, do pełnego oddania się służbie Bożej - przyznał Franciszek na audiencji dla członków Fundacji Blanquerna z Uniwersytetu Rajmunda Llulla. Papież odniósł do postaci patrona tego barcelońskiego uniwersytetu. Bł. Rajmund Llull żył na przełomie XIII i XIV w. Był katolickim filozofem, matematykiem i pisarzem.

Tytułowym bohaterem jego napisanej w języku katalońskim powieści był Blanquerna, który zmagając się z różnymi problemami i pokusami dąży do chrześcijańskiej doskonałości. Zostaje też papieżem i reformuje Kościół.

CZYTAJ DALEJ

Rzeszowskie spotkania maryjne

2024-05-03 21:00

Irena Markowicz

Pani Rzeszowska na osiedlu Staroniwa

Pani Rzeszowska na osiedlu Staroniwa

W maju, miesiącu przesiąkniętym wdzięcznością do naszej Matki w Niebie łatwiej też

odnajdujemy ślady jej obecności w naszym otoczeniu. Kamienna figura Pani Rzeszowa na osiedlu Staroniwa, bliźniaczo podobna do tej, która objawiła się Jakubowi Ado w 1513 na gruszy w ogrodzie bernardyńskim...

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję