Reklama

Polska

Abp Gądecki: prezydent Poznania jest zobowiązany do odbudowy Pomnika Wdzięczności

Władze miasta Poznania powinny pomóc, a nie przeszkadzać w odbudowie Pomnika Wdzięczności – uważa abp Stanisław Gądecki. Metropolita poznański uczestniczył w nabożeństwie, na które nie przybyła z Krakowa figura Serca Jezusowego, bo nie zgodził się na to prezydent miasta.

[ TEMATY ]

abp Stanisław Gądecki

Archiwum abp. Stanisława Gądeckiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na pl. Adama Mickiewicza, w miejscu, gdzie naród polski wzniósł w 1932 r. Pomnik Wdzięczności za odzyskaną w 1918 r. niepodległość, zgromadziło się kilka tysięcy osób. Prezydent miasta Jacek Jaśkowiak, członek PO, mimo rekomendacji Rady Miasta Poznania, nie zgodził się jednak na realizację czasowej wystawy „Wdzięczni za Niepodległość”, której częścią miała być kopia figury Serca Jezusa.

Władze miasta nie zgadzają się też na odbudowę pomnika w wybranej przez Społeczny Komitet lokalizacji przy ul. Jana Pawła II nad Jeziorem Maltańskim.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Bierzemy oto udział w uroczystości, która jest z jednej strony radosna, a z drugiej smutna. Radosna, bo oddajemy cześć Najświętszemu Sercu Jezusowemu. A smutna jest z tego tytułu, że mieliśmy się tutaj spotkać w obecności figury Serca Jezusa – mówił abp Gądecki.

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski przypomniał, że w biblijnym rozumieniu ludzie serca to ci, którzy ku innym zwracają się z życzliwością, w przeciwieństwie do ludzi brzucha, którzy reagują instynktownie, zajmując się głównie sobą. – Modlitwa nigdy nie jest przeciwko komuś, jest dla kogoś, nie jest ona formą protestu, lecz wyrazem troski o zbawienie wszystkich – mówił abp Gądecki.

Metropolita poznański przypomniał historię poznańskiego Pomnika Wdzięczności, poświęconego przez prymasa Polski kard. Augusta Hlonda, i zniszczonego przez niemieckich okupantów w 1939 roku. – Za odbudową pomnika opowiedziało się, jednej tylko niedzieli, ponad 26 tysięcy mieszkańców. Jest to zatem największa liczebnie inicjatywa społeczna w historii Poznania. Poparł ją także pan Klemens Mikuła, projektant Malty, inicjatywa ta zyskała wsparcie ze strony Rady Miasta – mówił abp Gądecki.

– Zgodnie z uchwałą Rady Miasta prezydent jest zobowiązany do odbudowy Pomnika Wdzięczności i do współpracy z komitetem, który społecznie i bez angażowania funduszy publicznych realizuje to zadanie już od trzech lat. Władze miasta mają honorowy obowiązek dążyć do likwidacji bezprawia dokonanego przez Niemców, w przeciwnym razie wyrażaliby zgodę na haniebne decyzje niemieckich władz okupacyjnych oraz władz komunistycznych, podtrzymujących w tym względzie decyzje nazistów – podkreślił abp Gądecki.

Reklama

Metropolita poznański zauważył, że kwestionowana przez prezydenta miasta lokalizacja pomnika przy ul. Jana Pawła II została wybrana przez Społeczny Komitet spośród kilkunastu miejsc. – Pierwotne miejsce znajdowało się w sercu Poznania, nie wypada więc, by teraz pomnik znalazł się na jego peryferiach – mówił przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

Abp Gądecki wyraził nadzieję, że zbliżająca się setna rocznica wybuchu Powstania Wielkopolskiego stanie się sprzyjającą okazją do odsłonięcia Pomnika Wdzięczności. – Pamiętajmy, że istnieją ludzie, których życie i śmierć warte są upamiętnienia – podkreślił metropolita poznański.

Po nabożeństwie zabrał głos prof. Stanisław Mikołajczak. Przewodniczący Społecznego Komitetu Odbudowy Pomnika Wdzięczności zauważył, że wypowiedziane w Poznaniu przez Jana Pawła II słowa o pomniku, widomym znaku zwycięstwa Polaków odniesionego dzięki wierze i nadziei, sprawiają, że on „musi wrócić i wróci”.

– Historia narodu to nie są szachy, historia to jest długi ciąg pokoleń, które miały przekaz: przetrwać w polskości, pielęgnować polskość – mówił prof. Mikołajczak. Przewodniczący komitetu wyraził smutek, że zamiast obecności figury Serca Jezusa mamy jej nieobecność, a władze miasta mówią, że na pomnik się zgadzają, ale de facto się nie zgadzają.

Prof. Mikołajczak przypomniał, że zniszczenie pomnika przez nazistów było pohańbieniem dążeń niepodległościowych Polaków. – Pomnik Wdzięczności był wizytówką naszego miasta, Polacy go pokochali. I teraz nam się mówi, że ten pomnik jest niepotrzebny? To jakie pomniki są nam potrzebne, jaka polityka historyczna jest nam potrzebna – pytał profesor polonistyki poznańskiego uniwersytetu.

Reklama

– Polskie władze Poznania mają obowiązek wspierać swoich obywateli w ich szlachetnych, patriotycznych ideach, i tego oczekujemy – mówił prof. Mikołajczak.

Przewodniczący komitetu odbudowy pomnika zaznaczył, że ponowiony zostanie wniosek, by na pl. A. Mickiewicza stanęła czasowa wystawa „Wdzięczni za Niepodległość”, której centralnym elementem będzie kopia figury Serca Jezusa. – Nie może być tak, że figura Chrystusa została stąd wywleczona i wróci cichcem do naszego miasta, ona musi wrócić tutaj, bo po pokoleniach musi być ekspiacja za ten niegodny czyn naszych najeźdźców. To jest symboliczny powrót – mówił prof. Mikołajczak.

Mówca zaznaczył, że zwróci się do władz miasta z prośbą o wyjaśnienie, czy rzeczywiście względy estetyczne uniemożliwiają postawienie figury Chrystusa na pl. A. Mickiewicza na okres kilkunastu dni. Słowom prof. Mikołajczaka, nawiązującym do opinii plastyka miejskiego, którą tłumaczył swą odmowną decyzję prezydent Jacek Jaśkowiak, członek Platformy Obywatelskiej, towarzyszył śmiech uczestników uroczystości.

Podczas spotkania na pl. A. Mickiewicza można było wysłuchać słów św. Jana Pawła II o Pomniku Wdzięczności, wypowiedzianych w 1997 r. W części artystycznej wzięli udział Halina Łabonarska, artyści Teatru Wielkiego w Poznaniu oraz orkiestra z Chludowa.

2015-05-31 22:06

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Poznań: nieznane śluby dr Wandy Błeńskiej

[ TEMATY ]

wiara

abp Stanisław Gądecki

pl.wikipedia.org

Akt ślubowania miłości, wierności i posłuszeństwa Jezusowi podpisany na misjach przez dr Wandę Błeńską odnaleziono wśród rzeczy osobistych Matki Trędowatych. O nieznanym do niedawna dokumencie poinformował abp Stanisław Gądecki.

„Ja, Wanda, obieram sobie Ciebie, Jezu, za wyłącznego Pana i ślubuję Ci Miłość, Wierność i Posłuszeństwo aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny, Królowo Polski i Wszyscy Święci! W dniu Najświętszego Serca Pan Jezusa A.D. 1958. W. Błeńska” – czytamy w akcie ślubowania.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Stań przed Bogiem taki, jaki jesteś

2024-04-24 19:51

Marzena Cyfert

O. Wojciech Kowalski, jezuita

O. Wojciech Kowalski, jezuita

W uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski, wrocławscy dominikanie obchodzą uroczystość odpustową kościoła i klasztoru.

Słowo Boże podczas koncelebrowanej uroczystej Eucharystii wygłosił jezuita o. Wojciech Kowalski. Rozpoczął od pytania: Co w takim dniu może nam powiedzieć św. Wojciech?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję