Zawołał Bóg (...) ze środka krzewu: «Mojżeszu, Mojżeszu!»”. Historie ludzi Biblii dotyczą i nas. Uczymy się od nich żywej, intensywnej relacji z naszym Stwórcą. Jak Mojżesza, tak i nas Bóg woła po imieniu! Nie „ze środka krzewu”, ale z kart Ewangelii, która „płonie” wstrząsającymi pouczeniami, fascynującymi cudami i znakami czynionymi Boską mocą Jezusa. Woła nas po imieniu także nasza Matka – wielka Prorokini czasów ostatecznych. Z dużym wyprzedzeniem zapowiada oczyszczające doświadczenia i ostateczny triumf Jej Niepokalanego Serca. W imieniu Boga zwracają się do nas pełni wiary kapłani i świeccy – tyle katechez, konferencji, rekolekcji. Media społecznościowe nie są jedynie (choć to przeważa) miejscem „sideł zastawionych na niewinne dusze”, ale są też wielkim kontynentem wypełnianym codziennie Dobrą Nowiną, która łagodnie wzywa do nawrócenia i zwrotu wprost do miłości Boga Ojca.
Reklama
Niestety, duchowa kondycja wielu narodów budzi wielki niepokój. Myślenie i podejmowane decyzje przywódców państw, a zwłaszcza garstki najbogatszych elit, nie są już pochodną wiary w Boga i pokornej uległości wobec Jego zbawczego planu. Wielu „wielkich” zajmuje miejsce Pana Boga, by czynić siebie kreatorami „nowego człowieka”, który ma swego Stwórcę zlekceważyć, odwrócić się do Niego plecami. Są w tym jakaś groza i demoniczny obłęd, że człowiek – tak wielki i inteligentny, cały utkany z miłości, a zarazem tak kruchy, bytujący tu zaledwie parę dekad – buntuje się, pyszni, panoszy się w cudzym gnieździe.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tacy ludzie są jak „bohaterowie” dzisiejszej Łukaszowej perykopy. Coraz więcej rzeczy – wbrew uwodzącym obietnicom – wali się nam na głowę... Nieuleczalne choroby i epidemie, rozwierające się nożyce bogactwa nielicznych i biedy coraz liczniejszych. A w ostatnich tygodniach zwalają się – jakoś na nas wszystkich! – już nie jedna „wieża w Siloam”, ale setki rakiet, pocisków i bomb. Na poziomie politycznym dość łatwo jest zidentyfikować winnych. Ale Pan Jezus, także nam, mówi z powagą: „(...) myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jeruzalem? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”. Jeśli się nie nawrócicie!
Z czego? Z grzechu – z podwójnego życia. Mamy się odwrócić od kultu życia i zwrócić do kultu Boga! Destrukcyjny grzech podwójnego życia wytknął Jezus Samarytance (por. J 4), a dziś wytyka nam i chylącej się ku upadkowi cywilizacji. Sprawujemy z jednej strony niedzielny kult Boga, a z drugiej – codzienny kult życia. Kult życia może się rozpoczynać zupełnie niewinnie, np. na płaszczyźnie pięciu zmysłów. Kiedy się postrzega rzeczywistość głównie na bazie naturalnych perceptorów, bardzo łatwo wpaść w niepożądaną szóstą sytuację, w zaślubiny z diabłem, który nie jest „legalnym oblubieńcem człowieka” (Bogusław Tomasz). Kto jest moim miłującym i umiłowanym oblubieńcem? „Błogosław, duszo moja, Pana i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach”.