Reklama

Duchowość

Ksiądz - ginący gatunek?

[ TEMATY ]

konferencja

Ks. Paweł Rytel-Andrianik

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tytuł konferencji pochodzi z jednego z rozdziałów książki Gerharda Lohfinka pt. Przeciw banalizacji Jezusa. Na wstępie tego rozdziału, autor przypomina, że według oceny naukowców w dziejach naszej planety wyginęło jak dotąd około 500 milionów różnych gatunków zwierząt. Stanowi to podobno, około 99,9% wszystkich istot jakie kiedykolwiek żyły na Ziemi. Co do liczb oczywiście można się spierać, jednakże wszyscy biolodzy zakładają, że tworzenie się i wymierania gatunków jest zasadniczym warunkiem ewolucji. Nieustanne mutacje, nieprzerwany rozwój i zanik, wszytko to, zdaniem naukowców, jest po prostu częścią życia.

Wśród najsławniejszych, wymarłych gatunków w Europie można wspomnieć takie jak: mamut, tygrys szablozębny, tur, nosorożec włochaty, lew jaskiniowy, niedźwiedź jaskiniowy. Lohfink stawia pytanie, czy nieżonaty mężczyzna, ksiądz, również jest takim ginącym gatunkiem. Czy jest on rodzajem „nosorożca włochatego”, późnym neandertalczykiem, powoli obumierającym bocznym odgałęzieniem ewolucji? Gatunkiem, który dzięki dekretom Rzymu, jest wprawdzie objęty ochroną, lecz mimo to staje się coraz rzadszy? (G. Lohfink, Przeciw banalizacji Jezusa, Poznań 2015, s. 191).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Niektóre dane statystyczne

Opierając się na danych statystycznych Kościoła katolickiego podanych przez agencję Fides (), oraz na danych innych agencji informacyjnych można dojść do wniosku, że od zakończeniu Soboru Watykańskiego II, tzn. bezpośrednio po roku 1965, nastąpił znaczny spadek powołań kapłańskich w skali całego Kościoła, czego dowodzi zmniejszenie ilości święceń. Także tuż po Soborze wystąpiła znaczna ilość porzucenia powołania kapłańskiego, co trwało przynajmniej do roku 1978, kiedy to św. Jan Paweł II zaostrzył wymagania co do udzielania dyspens od obowiązków wynikających ze święceń kapłańskich. Co prawda odejścia od kapłaństwa trwały nadal, ale z powodu trudności w otrzymywaniu dyspens nie znajdowały one odzwierciedlenia w oficjalnych statystykach, gdyż odchodzący księża nadal byli rejestrowani jako kapłani.

Reklama

Jak wyczytać można z dwóch oficjalnych statystyk Stolicy Apostolskiej Tabularum statisticarum collectio z 1969 roku lub Annuarium statisticum Ecclesiae z 1976, w roku 1969 Kościół liczył sobie 413.000 kapłanów, wliczając w to kapłanów zakonnych, natomiast w roku 1976 jedynie 343.000 księży. Był to spadek ogólnej ilości kapłanów o 17 % w ciągu jedynie siedmiu lat (1969-1979).

Przyznać jednak należy, że w ostatnich latach udało się zahamować tę negatywną tendencję. W roku 2013 na wszystkich kontynentach posługę kapłańską pełniło 415 tys. księży. To aż o 900 więcej niż w roku 2012 i o 2 proc. więcej niż w 2005. Tylko w Europie obserwuje się spadek liczby duchownych - w latach 2005-2013 ich ilość spadła o 6 proc. Na Starym Kontynencie obserwuje się też spadek liczby powołań. W ciągu ośmiu lat odnotowano ich spadek aż o 13,2 proc. Natomiast w latach 2005-2013 największy wzrost liczby księży zanotowano w Afryce (24 proc.) i Azji (20 proc.). Na czoło wysuwają się szczególnie kraje Afryki Środkowo-Zachodniej.

Jak powszechnie wiadomo, Polska to potęga jeśli chodzi o liczbę duchownych pracujących zagranicą. Co czwarty ksiądz w Europie jest naszym rodakiem! Chociaż mamy powody do radości, że tendencja spadkowa jeśli chodzi o powołania została zahamowana, to jednak stosunek ilości katolików do ogólnej populacji mieszkańców ziemi, wraz z uwzględnieniem ilości księży w ogóle, i tych przypadających na statystycznego mieszkańca globu oraz statystycznego katolika nie wykazują tendencji wzrostowej. Tendencja spadkowa została zahamowana, i używając języka Lohfinka, daleko jeszcze do wymarcia gatunku, to jednak problem pozostaje.

Kryzys kapłaństwa

Reklama

Problem odnośnie powołań kapłańskich to nie tylko kwestia braku wystarczającej liczby kapłanów, ale również problem ich tożsamości. Chociaż nauczanie kościelne w tej materii jest jasne, to jednak w praktyce obserwujemy dziwny proces zeświecczenia duchownych, a z drugiej strony proces klerykalizacji świeckich, którzy aktywniej angażują się w działalność parafialną.

Czy aby, z przemianami ilościowymi, nie zachodzą przemiany jakościowe, albo też, czy nie mamy przypadkiem do czynienia z mutacjami w samym gatunku? Jednakże pytanie o kapłaństwo, tak naprawdę jest pytaniem o rolę i misję Kościoła we współczesnym świecie, a mówiąc dokładniej o jego znaczenie dla współczesnego człowieka. Z tym związane jest automatycznie pytanie o miejsce i rolę, jaką ma zajmować kapłan w we współczesnym kościele i świecie.

Od czasów zwołania ostatniego Soboru Watykańskiego II nie ustają reformy w Kościele i dyskusje o nich angażując w nie nawet ludzi nie związanych z chrześcijaństwem. Te dyskusje wzmogły się ostatnio w kontekście decyzji papieża Benedykta XVI-go o abdykacji i wyborze Ojca Świętego Franciszka, oraz zapowiadanej przez niego reformy Kurii Rzymskiej.

Emocje także podnosi zapowiadany Synod Biskupów, który będzie poświęcony rodzinie. Wśród dominujących opinii, zasadniczo możemy wyróżnić dwie przeciwstawne stanowiska. Jedni uważają, że reformy powinny być bardziej radykalne, a zaistniały kryzys jest skutkiem powolnego tempa reform. Im szybsze przemiany, tym osiągnie się wyższy stopień rozwoju. Kościół nie powinien narzucać swojej wizji światu, ale z tym światem dialogować, otwierając się na wszystkich i wszędzie doszukiwać się ziaren prawdy, zwracając uwagę na to co łączy, a nie co dzieli. Natomiast inni uważają, że Kościół nie powinien starać się przypodobać współczesnemu światu, ale z mocą i bez kompromisów głosić ewangeliczne orędzie, nawet za cenę odrzucenia ze strony tego świata, starając się ten świat zmienić, a nie przystosować do niego. Rzecz bardzo ciekawa, że wśród zwolenników jak najszerszego otwarcia się Kościoła na współczesny świat i postulatorów jak największych reform, zwłaszcza w naszym kraju, przeważają ludzie i środowiska bardzo luźno związane z Kościołem, albo nie mający z nim nic wspólnego.

Reklama

Samozwańczym reformatorom wcale nie chodzi o wzmocnienie Kościoła i jego wpływu na współczesny świat, a wręcz przeciwnie, o wyeliminowaniu jego wpływów na współczesną rzeczywistość. Kościół po takich reformach miałby pełnić rolę pewnej organizacji charytatywnej zajmującą się tymi, którymi państwo zająć się nie chce, nie potrafi albo nie ma pieniędzy. Albo też pełnić rolę jednego z przedsiębiorstw przemysłu rozrywkowego, dostosowującego swój przekaz do oczekiwań publiczności, zapewniając tanią rozrywkę tym, którzy nie mogą sobie na więcej pozwolić.

Szczególnie w świecie zachodnim, gdzie zasada demokratyczna, wydaje się być jedynie słuszną, niektórzy chcą ją również zastosować do samego Kościoła. Jeżeli dotychczasowy obraz Pana Boga przekazywany przez Kościół przestałby się podobać to w myśl tej zasady, należałoby stworzyć takiego, który spełniałby oczekiwania większości społeczeństwa. Chociaż wydaje się to czymś nowym, to tak naprawdę takim nie jest. Mieliśmy już taki przykład w Starym Testamencie, gdzie Aaron, aby spełnić oczekiwania społeczne, dostosowane do pragnień zgromadzonego ludu, uczynił im złotego cielca… Jak się ta historia skończyła to już każdy wie. W każdym bądź razie Pan Bóg nie był zadowolony z demokratycznych decyzji swojego ludu do tego stopnia, że aż nosił się z zamiarem jego zniszczenia: „I jeszcze powiedział Pan do Mojżesza: «Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku. Zostaw mnie przeto w spokoju, aby rozpalił się gnie mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem»” (Wj 32, 9-10).

Reklama

Jednym z problemów podnoszonych przy okazji dyskusji związanych z małą liczbą powołań kapłańskich jest kwestia kapłańskiego celibatu. Już w 1977, kard. Joseph Ratzninger zauważył: Jak młody człowiek ma się zdecydować na eschatologiczną przygodę celibatu, skoro sam Kościół wydaje się nie wiedzieć, czy on sam jej chce? (J. Ratzinger, Zum Zölibat der katholischen Priester, „Stimmen dei Zeit” 102 (1977), s. 782).

O mentalności w podejściu do tej kwestii może świadczyć jeden z programów pani redaktor Moniki Olejnik, która w dniu rozpoczęcia ostatniego konklawe zaprosiła do programu pana Kamila Sipowicza, który przybył do studia jako „historyk filozofii chrześcijańskiej”. W polskiej przestrzeni medialnej jest jednak bardziej znany ze swojego związku partnerskiego z piosenkarką Korą Jackowską. W tym programie, pan Kamil Sipowicz stwierdził, że największym problemem nie tylko samych księży, ale całego współczesnego Kościoła jest celibat. Gdyby tylko znieść celibat, to wszystko uległoby poprawie nie tylko pod względem jakości, ale i ilości wiernych, których by nie pomieściły świątynie pańskie (http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2771). Rzecz ciekawa, że najwięcej do powiedzenia na temat celibatu mają nie sami księża, ale ludzie nie mający z Kościołem za wiele wspólnego, i to oni przede wszystkim domagają się jego zniesienia. Przy okazji, bardzo często ci sami ludzie zachwalają jak to fajnie jest być singlem, ale bezżenność z motywów religijnych to już według nich czysta patologia.

Gdy głębiej się zastanowimy nad dyskusjami dotyczącymi „otwarcia” się Kościoła na reformy, czy jego zamknięcia, tak naprawdę dotyczą one dyskusji o roli kapłanów w Kościele i ich relacji między sobą, między wiernymi a instytucją Kościoła. Chociaż medialnie kwestie dotyczące reformy Kurii Rzymskiej, kolegialności, celibatu, kapłaństwa kobiet sprawiają wrażenie podstawowych spraw dla przyszłości Kościoła to jednak w istocie tak nie jest. Postawmy sobie tylko jedno pytanie, kto oddałby życie za „kolegialność”, czy za „zniesienie celibatu”, albo za wprowadzenie „kapłaństwa kobiet”? (por. http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2771). Raczej jest to pytanie retoryczne, i nie wymaga zbyt wielkiego komentarza, bo dopowiedź jest oczywista. Natomiast postawmy sobie następne pytanie: z jakiego powodu, poczynając od św. Szczepana a na ofiarach państwa islamskiego kończąc umierali chrześcijańscy męczennicy? Jest to także, pytanie retoryczne i odpowiedź na nie jest również prosta: umierali za Chrystusa.

Reklama

Przyczyna braku powołań

Biolodzy twierdzą, że gatunki wymierają zwykle wtedy, gdy tracą potrzebną przestrzeń życiową, na przykład w wyniku silnych i nagłych zmian środowiska, tak jak to było w przypadku dinozaurów, które wyginęły wraz z nadejściem epoki lodowcowej. Powołanie kapłańskie mogą pojawić się wtedy, gdy istnieją żywotne wspólnoty chrześcijańskie, których łączy osoba Jezusa Chrystusa i którzy żyją w radości Ewangelii. Nie chodzi tutaj o wspólnoty gdzie coś się dzieje w sensie imprez i wydarzeń, ale wspólnoty które łączy wspólna Eucharystia, w których istnieje nawrócenie, wzajemne pojednanie, naśladowanie i wiara w Ewangelię. Tak naprawdę nie brakuje powołań, Pan Bóg powołuje zawsze i wszędzie, brakuje natomiast wspólnot z żywą wiarą, w których ceniona będzie posługa kapłańska, w których nie będzie ona ciągle dyskutowana i poddawana w wątpliwość, w których ksiądz ma wielu braci i wiele sióstr (G. Lohfink, Przeciw banalizacji…, dz. cyt., s. 208).

Niewystarczająca liczba powołań kapłańskich posiada prostą przyczynę. Jest nią malejąca „wiara w Eucharystię, że sam Jezus Chrystus jest w niej obecny, że urzeczywistnia się Ofiarę złożoną przez Niego na krzyżu” - jak to zauważył biskup Klaus Küng, ordynariusz diecezji St. Pölten w Dolnej Austrii, w trakcie konferencji zorganizowanej przez Kolegium Teologiczno-Filozoficzne w St. Pölten. Biskup Küng przyznał, że wielu wiernych dziwi się, że katoliccy duchowni są do Austrii sprowadzani z innych krajów - zwłaszcza z Polski, Indii i z Afryki. Choć mówi się, że za brak powołań odpowiadać ma celibat, prawdziwą przyczyną tego kryzysu jest „zanik wiary”. Życie prowadzone dziś przez wielu ludzi utrudnia głoszenie im Chrystusa. Pan zawsze powołuje robotników do pracy w winnicy Pańskiej. Choć Kościół mógłby przypominać „dziczejący ogród”, Bóg zawsze powoływał ludzi do to tego, by o niego dbali. Wbrew przeciwnościom, także i dzisiaj ziarno wiary może wzrastać i przynosić plon. Bóg powołuje do tego, „byśmy użyczali Mu naszego głosu, rąk i serca i poprzez osobiste świadectwo pomnażali wiarę” - wyjaśnił bp Küng, podczas wspomnianej konferencji (por. http://www.pch24.pl/brak-powolan-kaplanskich-to-skutek-kryzysu-wiary-w-realna-obecnosc,33677,i.html).

Reklama

Oczywiście stan parafii zależy w dużej mierze od ich duszpasterzy, od ich zaangażowania się w głoszenie Słowa Bożego i sprawowania sakramentów. Od ich uczciwości zależy czy głoszona nauka jest nauką Kościoła katolickiego, czy też tylko ich wewnętrznymi przekonaniami, albo zasłyszanymi gdzieś myślami czy modami, które stają tym atrakcyjniejsze im bardziej odbiegają od nauczania zawartego w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Duszpasterz w konkretnej parafii ma przeogromny wpływ na budzenie się powołań. Może działać jako bodziec zachęcający do tego aby pójść drogą powołania kapłańskiego lub zakonnego, a może być też przyczyną, że ktoś takiej drogi się po prostu przestraszy.

Sami wobec własnego powołania

Reklama

Do tego momentu rozważaliśmy w kategoriach ogólnych problem powołania kapłańskiego we współczesnym świecie. Ale głównym zadaniem dnia skupienia jest skoncentrowanie się nad własnym powołaniem, zastanowienie się jak wygląda moje kroczenie za Jezusem, czy idę w sposób właściwy tą drogą, którą on wyznaczył dla mnie. Pytania o Kościół, o jego kształt we współczesnym świecie stawiają również pewne pytania nam samym, nawet jeżeli nie wprost, to podświadomie wpływają również na nasze życie jako ludzi, chrześcijan i wreszcie kapłanów.

Jedną z charakterystyk przebywania w Rzymie jest studiowanie bardziej lub mniej świętych dyscyplin. Bardzo ciekawą obserwacje uczynił ks. Marek Starowieyski, w swojej książce Czego mogą nauczyć nas Ojcowie pustyni, pisząc: „Wielką tragedią teologii XIX i XX w. jest to, że było wprawdzie wielu ponoć wybitnych teologów, ale ostatnim wybitnym kanonizowanym teologiem był, o ile wiem, św. Alfons Maria Liguori zmarły w 1787 rok!” (M. Starowieyski, Czego mogą nauczyć nas Ojcowie pustyni, Kraków 2006, s. 222). Ta obserwacja powinna nas pobudzić do myślenia jakie są nasze priorytety. Czy może być inny priorytet dla chrześcijanina niż bycie świętym? Tym bardziej dla księdza, którego zadaniem jest pomaganie innym w stawaniu się świętymi. Mówi się, że ksiądz nigdy nie idzie do nieba sam, ale idą wraz z nim ludzie, którym służył i pomógł w drodze do świętości. W jakikolwiek znajdziecie się sytuacjach, jakiekolwiek będziecie mieli przed sobą wyzwania, zawsze stawiajcie sobie pytania o świętość. Co mi w niej pomoże.

Druga rzecz na którą powinniśmy zwrócić uwagę w naszym życiu wewnętrznym to na to, aby nigdy się nie zniechęcać. Nawet jeżeli okoliczności zewnętrzne przemawiałyby za tym, że nie warto się wysilać, ponieważ wydaje się że nic z tego nie będzie. Dlaczego to ja mam być tym Lotem, kiedy jak się wydaje, wszyscy wokoło „sobie odpuścili”. Jedną z zasadzek złego ducha jest zasianie zwątpienia w sercu człowieka i odebranie mu nadziei. Kiedy człowiek pozbawiony jest nadziei, wówczas się poddaje i przestaje walczyć. Już w czasie św. Augustyna nieprzyjaciele Kościoła deklarowali, że Kościół umiera i czas chrześcijan minął. Na co biskup Hippony odpowiadał: „Widzę każdego dnia jak ktoś spośród was umiera, podczas gdy Kościół ciągle stoi na nogach, aby ukazać Bożą potęgę wszystkim pokoleniom, które następują po sobie” (F. Fernández-Carvajal, Parlare con Dio. Meditazioni per ogni giorno dell’anno, Milano 2004, t. 1, s. 723).

2015-04-26 11:56

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Konferencja "Duch Pana Boga nade mną"

[ TEMATY ]

konferencja

Anna Buchar

Anna Buchar

CZYTAJ DALEJ

Życzenia przewodniczącego KEP dla biskupa sosnowieckiego nominata

2024-04-23 15:38

[ TEMATY ]

abp Tadeusz Wojda SAC

bp Artur Ważny

Karol Porwich/Niedziela

Abp Tadeusz Wojda SAC

Abp Tadeusz Wojda SAC

„W imieniu Konferencji Episkopatu Polski pragnę przekazać serdeczne gratulacje oraz zapewnienia o modlitwie w intencji Księdza Biskupa, kapłanów, osób życia konsekrowanego oraz wszystkich wiernych świeckich Diecezji Sosnowieckiej” - napisał abp Tadeusz Wojda SAC, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w liście przesłanym na ręce biskupa sosnowieckiego nominata Artura Ważnego. Nominację ogłosiła dziś w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce.

„Życzę Księdzu Biskupowi coraz głębszego doświadczania „bycia posłanym” czyli podjęcia misji samego Jezusa Chrystusa, który w pasterskim posługiwaniu objawia miłość Boga do człowieka” - napisał przewodniczący Episkopatu do bp. Artura Ważnego mianowanego biskupem sosnowieckim. „Życzę, aby codzienna bliskość Ewangelii i Eucharystii prowadziły do uświęcenia Księdza Biskupa oraz powierzonego jego pasterskiej pieczy Ludu Bożego Diecezji Sosnowieckiej” - dodał.

CZYTAJ DALEJ

Bp Bronakowski o zakazie sprzedaży alkoholu na stacjach paliw: to ochrona młodego pokolenia Polaków

2024-04-23 13:30

[ TEMATY ]

bp Tadeusz Bronakowski

Karol Porwich/Niedziela

Alkoholik włącza mechanizmy obronne, nie dostrzegając problemu

Alkoholik włącza mechanizmy obronne, nie dostrzegając problemu

- Niwelowanie zagrożeń związanych z promocją i dostępnością alkoholu to przede wszystkim ochrona młodego pokolenia Polaków - zaznaczył bp Tadeusz Bronakowski w komentarzu dla Katolickiej Agencji Informacyjnej. Przewodniczący Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych wyraził tę opinię w odpowiedzi na propozycję wprowadzenia w Polsce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Obecnie Ministerstwo Zdrowia pracuje nad rozwiązaniami, które mają doprowadzić do zmniejszenia dostępności alkoholu.

Publikujemy pełną treść komentarza bp. Tadeusza Bronakowskiego - przewodniczącego Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych:

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję