Na przestrzeni życia kilku ostatnich pokoleń widoczna jest
zmiana nastawienia ludzi do tego, co nazywa się ogólnie tradycją
chrześcijańską ściśle związaną z tradycją narodową. Starsi Czytelnicy
pamiętają nie tak znowu odległe czasy, kiedy na każdym kroku było
widoczne "sacrum". Nie do pomyślenia było wejść do mieszkania i nie
pochwalić Pana Boga słowami "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus"
. Tym samym pozdrowieniem pozdrawiali się ludzie na drodze lub w
obejściach gospodarstw, czego przykłady możemy znaleźć w literaturze,
chociażby w Chłopach Władysława Reymonta. Tymi samymi słowami pozdrawiano
kapłana. Na widok kapłana spieszącego do chorego z Najświętszym Sakramentem
wszyscy w pokorze padali na kolana. Pracujących na polu pozdrawiano
słowami "Boże dopomóż". W każdej rodzinie dzień rozpoczynał się i
kończył modlitwą. Znakiem krzyża znaczono zaczynany bochen chleba.
Przed i po jedzeniu jeśli nie było modlitwy, to było przynajmniej
przeżegnanie się znakiem krzyża.
Rodzice błogosławili dzieci wychodzące lub wyjeżdżające
poza dom. Każdy, kto udawał się w podróż żegnał się wodą święconą.
Wodą święconą kropiono pola i ziarno na zasiew. Prace w polu rozpoczynano
znakiem krzyża. Na głos dzwonów przerywano pracę na Anioł Pański.
W każdym domu znajdowały się i były używane: poświęcona woda, sól,
zioła, gromnica. Niedziela była szanowana jako dzień święty, którego
powagi nikt nie śmiał naruszyć przez wykonywanie zbędnych prac. Pomimo
tego, że była rzadka sieć kościołów, to jednak każdy poczuwał się
do obowiązku uczestnictwa we Mszy św. W domach, w niedzielę śpiewano
Godzinki o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, pieśni
religijne, rozmawiano na tematy religijne. Matki uczyły dzieci katechizmu
i pacierza. Starsi przekazywali swoje przeżycia i doświadczenia dzieciom
i młodzieży.
Również takie wydarzenia, jak urodziny dziecka, ślub,
choroba i śmierć były przeżywane w kontekście religijnym. Jednym
słowem człowiek od najmłodszych swych lat wzrastał w atmosferze religijnej.
Religia nie była jakimś dodatkiem do życia, ale stanowiła jego osnowę.
Była w centrum życia człowieka, jak gdyby zrośnięta z jego przeszłością,
teraźniejszością i przyszłością. Nikt nie podważał takich rzeczywistości,
jak istnienie nieba, piekła, kary za grzechy i nagrody za dokonane
dobro, pomimo że obecne były w codziennym życiu także wszelkie słabości
natury ludzkiej.
Laicyzacja życia w skali globalnej sprawiła, że "sacrum"
coraz bardziej zostaje spychane na margines życia. Dzisiaj niewielu
ludzi pozdrawia się słowami "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus"
. Przy wejściu do domu mówi się "Dzień dobry". Takim samym pozdrowieniem
usiłuje się witać kapłana, nie klęka się przed niesionym przez niego
Najświętszym Sakramentem, nie używa się znaku krzyża we wspomnianych
wyżej sytuacjach. Z obrzędowości, poza nielicznymi wyjątkami, coraz
bardziej usuwany jest poza margines element religijny. Na przełomie
tysiącleci niejeden człowiek stara się układać swoje życie według
własnych planów, nie licząc się z Bogiem. Niejednokrotnie większą
wagę przykłada nie tylko do tego co powiedzą mu w telewizji, ale
co napiszą w horoskopie, co powie wróżka, astrolog itp. W czasach
empiryzmu i racjonalizmu wraca magia, okultyzm i tym podobne praktyki,
rodem z pogardzanego średniowiecza. Ci sami ludzie lekceważą Objawienie
Boże, jako nie dające się pogodzić z postępem i rozwojem współczesnej
cywilizacji.
Gołym okiem widoczne są skutki tej postawy. W miejsce
Boga wchodzi szatan. Stąd satanizm, czyli kult szatana, znalazł sobie
oficjalne miejsce we współczesnym świecie. Wielu ludzi, zwłaszcza
młodych, szuka przeżyć religijnych w sektach. Inni szukają ucieczki
i pocieszenia w alkoholu, narkotykach, wybujałym seksualizmie. Brak
poszanowania prawa Bożego prowadzi młodych ludzi do przestępstw,
takich jak zabójstwa, gwałty, rozboje. Lista jest długa. Wylicza
ją codzienna prasa, wiadomości radiowe i telewizyjne. Po każdym wstrząsającym
opinię publiczną wydarzeniu środki społecznej komunikacji i przeciętni
ludzie załamują z zatrwożenia i rozpaczy ręce i pytają; dlaczego?
Odpowiedź na to pytanie nie jest wbrew pozorom łatwa. Gdybyśmy szli
od nitki do kłębka, to doszlibyśmy do wniosku, że jej ostateczna
przyczyna tkwi nie gdzie indziej, ale w laicyzacji współczesnego
życia.
"Śmierć boga", którą ogłoszono przed ponad stu laty kończy
się śmiercią człowieka. Jan Paweł II nazywa niektóre przejawy współczesnej
kultury mianem "cywilizacji śmierci". Przejawy tej cywilizacji obserwujemy
też w naszej Ojczyźnie i w naszych środowiskach. Patrząc na nasze
społeczeństwo ma się wrażenie, że stoi się nad wygasłym ogniskiem;
dookoła widać popiół, znak wypalonych ideałów i wartości, które kiedyś
były żywe i zachwycały swoim blaskiem inne narody. Wielu ludzi boleje
nad tym stanem rzeczy. Załamuje się i popada w pesymizm. Jednak nieraz
wystarczy poruszyć popiół, by naszym oczom okazał się gorący żar,
zdolny na nowo zapalić położone na nim drewno. Już w starożytnym
Egipcie była legenda o Feniksie, przedziwnym ptaku, który z popiołów
zmartwychwstaje do nowego życia. Pomimo nagromadzonego popiołu nasz
naród jest w stanie znaleźć dość sił, by się odrodzić. Trzeba tylko
odgarnąć popiół, by odnaleźć żar, który jest znakiem płomienia, jaki
przez wieki płonął w sercach naszych przodków, wiernych Bogu i Ojczyźnie.
Jako ludzie wierzący nie możemy żyć tylko na powierzchni
tego świata, pełnego popiołu, wszelakiego brudu i obrzydliwości;
powinniśmy sięgać do głębi, by tam szukać wzorców życia i postępowania.
Tę głębię stanowi także nasza narodowa, chrześcijańska tradycja,
do której powinniśmy wracać, także w naszych czasach, kiedy widzimy
jakie są skutki laicyzacji życia. Już A. Mickiewicz w Dziadach pisał: "
Nasz naród jak lawa,/ Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa;
/ Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi,/ Plawajmy na tę skorupę
i zstąpmy do głębi". Jeszcze większe znaczenie dla ludzi ogarniętych
powierzchowną nowoczesnością powinny mieć słowa Pana Jezusa skierowane
do św. Piotra: "Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów" (Łk
5, 4). Dzięki posłuszeństwu słowom Pana, Apostołowie dokonali cudownego
połowu ryb. Jeśli nie chcemy, by sieci naszego życia wyławiały jedynie
brudy, tandetę i szmirę, ale cudowne perły, musimy również wypłynąć
na głębię.
Pomóż w rozwoju naszego portalu