Reklama

77 razy, czyli zawsze! Czy w XXI w. ktoś potrafi tak przebaczać?

Nikt z nas nie żyje na bezludnej wyspie. Wszyscy też jesteśmy świadomi tego, że życie w zupełnej izolacji i oderwaniu od innych ludzi byłoby niemożliwe. Człowiek bowiem, jako istota społeczna, potrzebuje drugiego człowieka! To obcowanie z innymi wiąże się jednak z nieuniknionymi starciami. Każdy z nas jest inną osobowością i każdy dostrzega drzemiące w sobie "zarodki" zła. To efekt skażenia naszej ludzkiej natury grzechem. Szatanowi bardzo zależy na wszelkich waśniach i sporach. Może się więc zdarzyć, że komuś wyrządzimy krzywdę, albo nas ktoś skrzywdzi, postąpi z nami w mało szlachetny sposób. Czy wobec tego mam przebaczać aż siedem razy? Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy (por. Mt 18, 21-22). Tę rozmowę Jezusa z Piotrem doskonale znamy. Już nie raz w swoim życiu słyszeliśmy te słowa. I wiemy, że Chrystus od tych, którzy idą za Nim, domaga się postawy bezgranicznego przebaczenia. Mamy przebaczać zawsze! Czy jest to możliwe? Czy w XXI w. ktoś to potrafi? Czy można się tego nauczyć?
Chciałbym, aby pomocą w odpowiedzi na te pytania był wywiad z ks. prof. dr. hab. Władysławem Prężyną, kierownikiem katedry psychologii społecznej i religii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

Niedziela przemyska 17/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Paweł Drozd: - Księże Profesorze, zacznijmy od podstawowego pytania. Czym jest przebaczenie? Jak można je zdefiniować?

Ks. prof. dr hab. Władysław Prężyna: - Przebaczyć, to znaczy darować coś, darować coś ze swego. Wcześniej musiało być coś naruszone z mojej własności, z moich praw czy dóbr i ja teraz to daruję. A zatem można powiedzieć, że ja daruję coś, co ze sprawiedliwości przynależy do mnie. Przebaczając, przekraczam niejako sprawiedliwość i wychodzę ze swoim darem na przeciw temu, kto mnie skrzywdził.

- Czy przebaczenie wymaga zapomnienia o doznanej krzywdzie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- W moim odczuciu, to łączy się z naturą przebaczenia, które ma w sobie warstwę moralną i psychologiczną. Nieraz właśnie z tą drugą warstwą człowiek ma kłopoty. W tej płaszczyźnie trudno jest mu jakoś zapomnieć. Myślę, że do tego jeszcze wrócimy.

- Dlaczego w ogóle mamy przebaczać? W imię czego mamy to czynić?

- Czasem mówi się o tym, że mamy przebaczać ze wspaniałomyślności. W moim odczuciu to jest za mało. To nie jest wystarczająca argumentacja, aby wyczerpać głęboką treść, zarówno moralną, jak też psychologiczną, która mieści się w akcie przebaczenia. Przebaczenie bowiem wiąże się z uznaniem godności i wartości tej osoby, której przebaczam. Z jakichś racji ten ktoś zasługuje na to, aby mu darować. Może dlatego, że jest chory, słaby. A może dlatego, że jest po prostu człowiekiem, że ma godność człowieka, w której jesteśmy równi. Mnie też czasami przydarza się zrobić coś niewłaściwego. Dlatego też w poczuciu pewnej solidarności dla jego i własnego człowieczeństwa, ja powinienem mu przebaczyć. To byłby pierwszy motyw. Drugi wynika z chrześcijańskiej miłości. Adresat mojego przebaczenia jest przecież moim bliźnim, którego powinienem obdarować miłością. Miłość zaś jest przekroczeniem sprawiedliwości. Siły do przebaczania mogę zatem czerpać z miłości do tego, komu przebaczam. I wreszcie jest jeszcze motywacja religijna. Ten, komu daruję, jest dzieckiem Bożym, a moim bratem. Wszyscy bowiem braćmi jesteśmy w Chrystusie. Źródłem przebaczenia jest tu więc miłość Boga, naszego wspólnego Ojca.

Reklama

- Czy zatem wszystko można przebaczyć?

- To jest bardzo ważne pytanie. Przebaczenie jest moim aktem wewnętrznym, podmiotowym. A zatem można powiedzieć, że granice przebaczania są wyznaczone przeze mnie samego. Jeżeli mogę, to przebaczam na miarę moich możliwości i zdolności przebaczania. Dotyczy to oczywiście relacji JA - TY. Natomiast, jeżeli ja występuję np. w roli sędziego i naruszone dobro nie jest już tylko moim dobrem, ale dobrem wspólnym, to wówczas pojawia się granica przebaczenia. Drugą ważną kwestią wymagającą omówienia jest wspomniany wcześniej poziom przebaczenia. Można bowiem analizować przebaczenie w płaszczyźnie mojej świadomej i dobrowolnej decyzji. To jest ta warstwa w człowieku, w obrębie której znajduje się moja odpowiedzialność, moralność i człowieczeństwo. I wówczas człowiek może w pełni dysponować swoją intencją. Tej właśnie warstwy dotyczy to wszystko, co dotychczas powiedziałem o przebaczeniu. Obok tej warstwy istnieje jednak w człowieku jeszcze druga warstwa, która głęboko dotyka emocjonalności, jego osobowości. I bywa tak, że człowiek ma intencję przebaczenia, zapytany czy przebacza mówi, że "tak", a mimo to ta druga właśnie warstwa stawia opór. W wyniku czyjegoś złego czynu, ten człowiek został tak głęboko dotknięty, zraniony, że nie może sobie z tym poradzić. I wówczas mamy do czynienia z przypadkiem, że człowiek w tej warstwie racjonalnej, intencjonalnej przebacza, a w warstwie emocjonalnej przebaczyć nie może. Nie jest to już problem moralny, bo moralność przynależy do pierwszego poziomu. Ale jest to problem psychologiczny. I zdarza się, że ludzie nad tym bardzo boleją i mówią, że chcą przebaczyć, ale nie potrafią. To jest przyczyna ich cierpienia. W psychologii taki stan określa się zranieniem, które nierzadko wymaga wręcz terapii. To jest już jednak oddzielny problem. Chciałbym tu jeszcze dodać, że zarówno przebaczenie w płaszczyźnie moralnej, jak i psychologicznej zakłada przekroczenie własnego JA. Na gruncie psychologii warunkiem przebaczenia jest zawsze przekroczenie własnego egotyzmu.

- Jak najkrócej można więc uzasadnić trudności, jakie mamy z przebaczaniem doznanych krzywd?

- Myślę, że przyczyny tego tkwią w samym człowieku. Każdy człowiek jest bowiem zorientowany na samego siebie, tak jak cały świat biologiczny. Wszyscy chcemy przetrwać. Z taką właśnie tendencją wzrastają dzieci. Dla zachowania siebie przyjmują zawsze postawę obronną. I to jest potrzebne. To jest uczenie się miłości samego siebie. Jest to pewien fundament w rozwoju człowieka, który ważny jest później przez całe życie. W pewnym momencie trzeba jednak zrozumieć, że należy przekraczać tę miłość samego siebie i kochać kogoś drugiego. Trzeba dostrzec i zaakceptować fakt, że ktoś posiada taką samą godność jak ja. Chodzi więc o uruchomienie takich zachowań, które będą sprzeczne z dotychczasowymi reakcjami obronnymi. Jest to pozorna sprzeczność. Sprzeczność, która pojawia się jedynie na pierwszym poziomie rozwoju człowieka. Kto nie nauczy się jednak przekraczania tej pierwotnej potrzeby obrony samego siebie, pierwotnego egotyzmu własnej psychiki i nie buduje czegoś więcej, ten ma później duże trudności z przebaczaniem.

- A co najtrudniej jest przebaczyć?

- Najtrudniej przebaczyć jest utratę czegoś, co dla mnie jest najbliższe, co jest najbardziej związane z moim JA czy też tego, co jest najbardziej centralne dla mojej psychiki.

- Czy można powiedzieć, że przebaczenie jest przejawem jakiejś słabości?

- Nie! Ja bym powiedział, że przebaczenie jest wyrazem dojrzałości i budowaniem człowieczeństwa zarówno własnego, jak też drugiego człowieka. Przebaczenie dobrze odnosi się do miłosierdzia. Miłosierdzie bowiem jest tą postawą, której owocem jest właśnie przebaczenie. Jan Paweł II zawsze umieszcza miłosierdzie między sprawiedliwością i miłością, albo też miłość i sprawiedliwość przedstawia wewnątrz miłosierdzia, ale zawsze łącznie. Miłosierdzie w ujęciu Ojca Świętego jest więc taką postawą człowieka, która uwzględnia podstawowe zasady sprawiedliwości, ale jednocześnie przekracza je, powodowana miłością. To jest ta harmonia, która jest niezbędna w relacjach międzyludzkich. Sprawiedliwość uzupełniona miłością. Przebaczenie w tym kontekście jest realizacją postawy miłosierdzia.

- William Szekspir powiedział kiedyś, że przebaczenie jest podwójnie błogosławione. Bóg błogosławi temu, który przebaczył i temu, który tego przebaczenia dostąpił. Czy jest to trafne spostrzeżenie?

- Bardzo trafne. Kiedy mamy do czynienia z przebaczeniem, to na pewno zyskuje jego adresat, który zdobywa coś, co ze sprawiedliwości mu się nie należy. Ofiarodawca, podmiot przebaczający, nie musiał tego zrobić ze sprawiedliwości, ale czyni to z miłości, czyli sam wewnętrznie realizuje miłość, a zatem ubogaca swoje człowieczeństwo. Staje się więc w tym wymiarze bogatszy.

- Ważnym pytaniem, które chciałby postawić zapewne niejeden człowiek jest pytanie o to, co może pomóc w zdobyciu umiejętności przebaczania...

- Podstawową sprawą jest tutaj rozumienie samego siebie, poznanie samego siebie. Kim ja jestem jako człowiek? Ten, kto traktuje siebie tylko jako fragment wielkiej całości, kto wchodzi w życie z poczuciem, że przynależy jedynie do świata fizycznego i biologicznego oraz jest nastawiony na zachowanie swego miejsca w świecie, a także obciążony jest poczuciem nieustannego zagrożenia, będzie miał kłopoty z przebaczeniem. Ono bowiem powiązane jest z widzeniem własnej godności, wyrastającej ponad to, co jest biologiczne i materialne w człowieku. W płaszczyźnie religijnej, ta szansa na zdobycie umiejętności przebaczania jest większa. Człowiek, który odnajduje siebie jako stworzenie Boże, jako dziecko Boże i jako kogoś, kto potrafi horyzont swego życia poszerzyć o relacje człowiek-Bóg, ma o wiele większe możliwości dostrzeżenia sensu w przebaczaniu. Stwierdzenie to wymaga jeszcze pewnego uzupełnienia. Człowiek jest istotą społeczną i przeżywa siebie w perspektywie społecznej. I jedynie ten, kto w tej perspektywie czuje się bezpieczny, kto nie doświadcza zagrożenia ze strony otoczenia, potrafi sam wznieść się na wyższy poziom. Ten zaś, kto dostrzega świat jako pełen agresji, będzie wewnętrznie koncentrował się na obronie samego siebie i będzie mniej zdolny do tego, aby uznać prawa i godność drugiego. Umiejętność przebaczania leży więc w samym człowieku, ale uwarunkowana jest też otoczeniem, w którym człowiek żyje.

- Czy w XXI w. można spotkać ludzi, którzy autentycznie przebaczają?

- Przebaczenie wbrew pozorom, wbrew pierwszemu wrażeniu, jakie wynosimy z codziennego życia jest obecne w życiu ludzkim. I uważam, że wielu ludzi przebacza, daruje w sposób autentyczny. Niezależnie od tego, można spotkać ludzi, którzy mają pewne kłopoty, m.in. w tym znaczeniu, że zostali tak zranieni przez otoczenie, przez życie, że chcieliby przebaczyć, ale nie potrafią tego zrobić. Jest to zranienie osobowościowe, które pozostawia w nich tak głęboki żal, że ich emocjonalność stawia opór, uniemożliwiając doświadczenie poczucia zupełnego przebaczenia. Nie jest to już problem moralny, ale psychologiczny.

- Bardzo dziękuję za tę rozmowę i życzę Bożego błogosławieństwa w kształtowaniu ludzkich serc i umysłów.

2003-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prawdziwy cytat "GW"

2024-04-27 17:54

MW

15 kwietnia, a jeszcze wcześniej w wydaniu papierowym “Niedzieli Wrocławskiej” ukazał się artykuł krytykujący pomysły ustaw o liberalizacji aborcji. W artykule została zawarta wypowiedź wrocławskiego lekarza, która po decyzji naszej redakcji, została zacytowana anonimowo.

CZYTAJ DALEJ

Bp Andrzej Przybylski: co jest warunkiem wszczepienia nas w Kościół?

2024-04-26 13:12

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

28 Kwietnia 2024 r., piąta niedziela wielkanocna, rok B

CZYTAJ DALEJ

Jaworzyna Śląska. Ostatnie pożegnanie Tadeusza Papierza, taty ks. Krzysztofa

2024-04-27 15:48

[ TEMATY ]

bp Marek Mendyk

Jaworzyna Śląska

ks. Krzysztof Papierz

pogrzeb taty kapłana

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp Marek Mendyk

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp Marek Mendyk

Proboszcz parafii św. Jakuba Apostoła w Ścinawce Dolnej wraz z najbliższą rodziną i zaprzyjaźnionymi kapłanami odprowadził swojego ojca Tadeusza na miejsce spoczynku.

Uroczystości pogrzebowe odbyły się w sobotę 27 kwietnia w kościele św. Józefa Oblubieńca NMP w Jaworzynie Śląskiej. Mszy świętej przewodniczył bp Marek Mendyk. W modlitwie i żałobie ks. Krzysztofowi towarzyszyła nie tylko rodzina i kapłani, ale także siostry zakonne oraz wierni, którzy przybyli z parafii, gdzie posługiwał syn zmarłego: ze Świebodzic, Strzegomia i Ścinawki Dolnej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję