Gdy spotkała Go po raz pierwszy,
kreślił na ziemi znaki, nie zwracając uwagi na rozhisteryzowany tłum,
który gotował się do roli kata, dumny z własnej pogardy dla kobiety
takiej jak ona.
Zdawał się nie zauważać kamiennego kręgu nienawiści,
odgradzającego ją od reszty świata, odbierającego jakąkolwiek nadzieję.
Zdawał się nie dostrzegać, że pozwolił zamknąć się w tym kręgu
razem z nią.
Tak był zajęty tym swoim pisaniem na ziemi...
Żądano jej krwi - w imię Prawa: "Mojżesz nakazał takie kamienować".
O Nim zaś mówiono, że to nowy prorok, który twierdzi,
że "przyszedł wypełnić Prawo".
Nie miała zatem żadnych szans.
Pamięta, że wdeptana w ziemię błyskawicami gniewnych spojrzeń,
myślała tylko o tym, by pierwszy kamień był wystarczająco mocny...
"Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci..."
Nie od razu zrozumiała.
Dopiero gdy wszystkie kamienie wróciły na swoje miejsca,
jej serce wróciło do życia.
Dopiero gdy rozeszli się wszyscy gniewni sprawiedliwi, usłyszała,
że On mówił do niej i zobaczyła, że On patrzył na nią.
Nikt nigdy tak do niej nie mówił.
Jeszcze nikt tak na nią nie patrzył.
W Jego obliczu jak w lustrze ujrzała własną ruinę i wyciągniętą dłoń,
wskazującą świat, jakiego nie znała.
"Już nie grzesz!"
Kamienie, które były po to, aby ją pogrzebać,
stały się kamieniami węgielnymi jej nowego życia.
Odtąd zawsze je miała pod stopami.
Przyszła po nich aż tu - do wykutego w skale grobu.
Do Jego grobu.
Po co, nieszczęsna, po co?
By usiąść na kamieniu i wypłakać smutek.
Patrząc w stronę grobu nie rozumie, co mówią aniołowie,
nie zwraca uwagi na ogrodnika.
Ogrodnik w ogrodzie - zwyczajna rzecz, a jej chodzi o Pana!
A Pana zabrano!... Nie wiadomo dokąd...
A ona nie pragnie niczego z wyjątkiem Pana.
Woli płakać nad Jego martwym ciałem, niż żyć w świecie,
w którym nie ma jej Pana.
Woli umrzeć, niż żyć bez Pana.
Ktoś musi otrzeć jej łzy, by w nich nie utonęła.
Ktoś musi dotknąć jej ramienia, by odwróciła twarz od grobu.
Ktoś musi pomóc jej spojrzeć jeszcze raz na Ogrodnika.
I stało się, że w ogrodzie rozległ się dźwięk, od którego wszystkie kwiaty zadrżały,
a najbardziej - jej serce.
Zna ten dźwięk... ten głos... ten głos i jej imię...
Ktoś już tak wymawiał jej imię...
Ogrodnik?...
Ten ogrodnik?!
Rabbuni!
Ty, która patronujesz wszystkim zapatrzonym w swoje prywatne groby,
powiedz, czego potrzeba, by w ogrodniku zobaczyć Pana?
Czego potrzeba, by usłyszeć swoje "Mario"
by wypowiedzieć swoje "Rabbuni"?
I móc potem rozkołysać serca wszystkich dzwonów, by opowiadały światu
o Ogrodniku...
* * *
"Widziałam Pana!"
Wiem Mario. Ja też.
I ja też powiem o tym innym...
Pomóż w rozwoju naszego portalu