Reklama

Komentarze

Z Mefistofelesem to sprawa

Niedziela Ogólnopolska 13/2018, str. 17

[ TEMATY ]

komentarz

Krzysztof Białoskórski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Napięcie między uprawianiem polityki a etyką jest niejako immanentnie wbudowane w świat. Czy zatem uprawianie zawodu polityka jest już na starcie obarczone zgodą na rezygnację z kodeksu etycznego? A może jest tak, że nie da się działać w sferze publicznej bez kompromisu z zasadami? To w istocie ciekawe dylematy, które brzmią zgoła faustowsko.

Oto przed młodym człowiekiem zawsze pojawia się postać mentora, który tłumaczy mu, jak stąpać drogami kariery. Młody człowiek musi właściwie podjąć tylko jedną decyzję i ma się pokłonić swojemu mentorowi, oddać mu cześć. Dziś, oczywiście, nie dokonuje się tego w jakiś archaiczny sposób. Nikt nie składa ofiar całopalnych, nie bije widowiskowych pokłonów, nie całuje po rękach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pewien znany krakowski profesor, wpływowy adwokat i człowiek bardzo majętny, uwielbia zabierać swoich magistrantów do knajp i stawiać im trunki, potem organizuje im rozmaite wyjazdy studialne, a dla tych najbardziej zapatrzonych w niego przewiduje staże w swojej kancelarii i w efekcie uproszczony start w życie wyższych sfer prawniczych. Jest jednak jeden warunek: taki „wychowanek” musi żarliwie deklamować poglądy swojego guru – jako swoje. Pan profesor jest w istocie maszynką do produkcji antykonserwatywnych i antykatolickich bon motów. Później te sformułowania nabożnie powtarza cały wydział uniwersytetu. Prawnicza kariera w Krakowie ma oblicze pana profesora, nie trzeba się wiele starać, wystarczy po prostu oddać mu cześć.

Takich sytuacji i miejsc w całej Polsce jest bez liku. Nikt z młodych ludzi uczestniczących w takim „urabianiu” nie ma nawet poczucia obcowania z Mefistofelesem.

Przyznaję, że trochę uwznioślam te nasze współczesne dylematy, jednak na przykładzie polityków i polityki warto rozważyć takie odwieczne napięcie między rozumem i sumieniem. Faust nie był przecież zły z natury, był wykształcony, wrażliwy, skłonny do głębszych refleksji. Co zatem zdecydowało o straszliwej drodze, którą wybrał? Nic, tylko delikatna zmiana kierunku życia. Miast nieustannie badać swoje działania, mierzyć je busolą związku z Najwyższym, miast gotowości do upadania, kajania się i wstawania zaufał swojemu umysłowi. Najgorsze w jego historii jest jednak to, że nie tylko przywiódł do upadku samego siebie, ale także stał się powodem upadku istoty niewinnej – Małgorzaty.

Reklama

Jego przypadki opisują dylemat, który tkwi w każdym z nas, nie do każdego jednak zostanie wysłany czarny pies, który przemieni się w Mefistofelesa. Ale polityk, człowiek, który wybiera działanie dla innych i jednocześnie realizowanie pewnych ideowych zamysłów, jak magnes przyciąga do siebie właśnie Mefista. Młody polityk nie zważa na pieniądze, nie działa z nadzieją na władzę i zaszczyty – on naprawdę chce ulżyć znanym sobie ludziom, chce nieco odmienić świat zgodnie z tym, w co wierzy. Pojawia się jednak Mefisto i zabiera go do gospody wszelkich rozkoszy. To przecież niesłychany przywilej zaznać najwymyślniejszych rozkoszy cielesnych.

Załóżmy jednak, że nasz młody polityk się otrząśnie, że cielesne rozkosze nie stanowią dla niego aż takiej pokusy, aby wytrącić go z obranej drogi. Wtedy zostanie mu dana „miłość”. Jednak nie ta czysta, święta – zupełnie inna: miłość do samego siebie, chęć oglądania w lustrze potęgującej się własnej doskonałości. W imię takiej właśnie „miłości” będzie usidlał ludzi, aby przeglądać się w ich oczach.

Może jednak i ta pokusa okaże się chwilowa, młody polityk po raz kolejny zapłacze i zechce powrócić do początku swojej drogi. Wtedy objawi mu się królestwo, którym może dowolnie rządzić. Będzie czynił ludziom dobro, zabiegał o ich poparcie. Wszelako nie z czystości serca, tylko z powodu umocnienia swej władzy. Itd., itd. Będzie wymyślnie – po herbertowsku – kuszony, bo zakładamy, że nasz polityk nie jest człowiekiem tuzinkowym.

Reklama

W tym momencie widzę, jak zawiedzeni kiwacie głowami. Hm... ja też wiem, że większość znanych nam polityków nie przeszłaby już pierwszych pokus. Utknęliby albo w gospodzie, albo w studni miłości własnej, albo też upajając się bezwzględną grą o władzę dla samego jej posiadania.

Ale nasz polityk jest mocniejszy, bardziej subtelny, ma wgląd do własnego serca. Czy to oznacza, że jest już bezpieczny? O nie! Właśnie dla takich Mefisto przygotował swoje najbardziej wyrafinowane sztuczki. Co prawda jest tą „istotą, która chcąc zła, na końcu dobro jednak sprawia”, tym niemniej nie należy go nie doceniać. On potrafi tak ukręcić sprawy, że nasz polityk do końca będzie przekonany o tym, ile to dobra uczynił i jak wydoskonalił swoją istotę wewnętrzną.

– Świat jest już tak skonstruowany, że chcąc sprowadzić na ludzi dobro, czasem trzeba uczynić mały kompromis z zasadami. Wobec przeciwników, tych złych, należy zastosować ich metody, a wtedy tryumf naszego dobra będzie prawdziwy i co najważniejsze – skuteczny! – rzecze Mefisto do naszego zamyślonego, ostrożnego i dbałego o formy polityka.

– Nie można być ciapą, fajtłapą, wtedy grzeszy się brakiem skuteczności, a idee, które chcemy urzeczywistniać, stają się swoją własną karykaturą – odpowiada sobie w myślach nasz polityk.

I tak, krok po kroku, realizuje swoje zamierzenia. Początkowo jedynie nie mówi ludziom całej prawdy, bo przecież i tak nie są w stanie jej pojąć. Potem zatrudnia sztab specjalistów zajmujących się tym, aby prawda jak najlepiej wyglądała. Nawet nie zauważa, jak prawda, zniechęcona i obrażona, opuszcza jego wykwintną formę. Pozostaje jednak sama forma, za jej pomocą można przecież dokonywać cudów o wiele bardziej spektakularnych niż za pomocą tej starej nudziary – prawdy. W pewnym momencie nasz – rosnący we wpływy, skuteczny – polityk wydaje polecenie usunięcia niebezpiecznego młodzieńca, który pojawił się na rogatkach miasta i jął wykrzykiwać, że spotkał prawdę w polu, poza miastem, uciekała i opowiedziała mu, co się wydarzyło. Ten niebezpieczny wichrzyciel musi być natychmiast zlikwidowany, inaczej jego opowieści osłabią miasto, podzielą je wewnętrznie i w konsekwencji wydadzą na żer barbarzyńcom.

Reklama

Cóż może z nim począć człowiek uczciwy i honorowy, za jakiego uważa się nasz polityk – który jednakże jest także odpowiedzialny, a troska o dobro ogółu nakłada na jego barki szczególne zobowiązania. Wyzna później swojemu spowiednikowi, że chętnie zamieniłby się z księdzem miejscami, bo siedzenie w konfesjonale nie niesie tak szalonych obowiązków jak bycie politykiem. – Wziąłem to życie na swoje sumienie, bo gdybym tego nie zrobił, życie straciłoby wielu ludzi. To ekonomia polityki, z którą prosta moralistyka nie ma wiele wspólnego – wyjaśnił.

Opisałem tu kilka strzępów z biografii człowieka wymyślonego i niepospolitego. Pomyślmy jednak o tych politykach, których takie dylematy nawet nie dotykają. Zastanówmy się zatem, czy polityka w ogóle może być wolna od ustępowania Mefistowi bądź czartom mniejszego płazu (w zależności od rozmiaru kapelusza noszonego przez polityka).

Wierzę w to, że tak być może, jednak taki polityk będzie miał bardzo trudną drogę, musi zatem mieć i zahartowany charakter. Powinien także znaleźć swojego przewodnika duchowego, a więc ocalić w sobie pokorę otwierającą na słuchanie – serio – rad płynących od takiej osoby. Polityk nie powinien też przywiązywać się do niczego, co dane mu było w życiu osiągnąć. Takie „nieprzywiązywanie się do niczego” jest najtrudniejsze, ale tylko ono daje wolność. Polityk musi być wolny, aby można było mu zaufać i powierzyć swój los. Nie jest to łatwe, ale warto, aby katolicy biorący się za polityczne rzeczy zdawali sobie sprawę ze skali trudności i prawdziwych zagrożeń, które ich czekają.

2018-04-04 10:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Hymn Dobra w czasach pogardy”

[ TEMATY ]

komentarz

Adobe Stock

Swój (planowany na tryumfalny) powrót do polskiej polityki Donald Tusk rozpoczął od słów „Dostaję furii”. Z dystansu kilku tygodni, aby też samemu nie ulec emocjom, wzburzeniu czy mylnej interpretacji, zanim zasiadłem do skreślenia kilku słów komentarza, sięgnąłem do źródła - Wielkiego Słownika Języka Polskiego, który definiuje furię jako gwałtowny i silny napad złości, objawiający się agresją oraz tym, że dana osoba nie panuje nad tym, co robi i mówi.

Ciekawe, że właśnie to słowo zostało użyte przez powracającego z saksów byłego przewodniczącego Rady Europejskiej, dla opisania stanu, w jakim się znajduje z powodu tego, że – konkurencyjna co prawda, ale aktualnie rządząca partia polityczna - … coś dobrego zrobiła dla Polski. Nie chcę tego głębiej interpretować, bo to już nie rola publicysty, niemniej chyba dość osobliwym i w pewnym sensie odważnym było przyznanie się do własnych, poza racjonalnych stanów zachowania p/o Przewodniczącego PO.

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Weigel o 1. pielgrzymce Jana Pawła II do Polski: 9 dni, które popchnęły XX w. na nowe tory

2024-05-13 18:50

[ TEMATY ]

George Weigel

Ks. Tomasz Podlewski

Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w czerwcu 1979 r. to było 9 dni, które popchnęły XX w. na nowe tory - mówił w poniedziałek biograf Jana Pawła II George Weigel. Dodał, że była to rewolucja sumienia, która zapoczątkowała rewolucję polityczną.

Weigel, który napisał m.in. biografię polskiego papieża zatytułowaną "Świadek nadziei", wziął w poniedziałek udział w dyskusji w Centralnym Przystanku Historia im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Warszawie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję