Reklama

Aspekty

Biskup Pluta nie tylko od święta

Z ks. Dariuszem Gronowskim rozmawia Katarzyna Krawcewicz

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 52/2016, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

Katarzyna Krawcewicz

Ks. Dariusz Gronowski

Ks. Dariusz Gronowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KATARZYNA KRAWCEWICZ: – Czy zgłębiając wspomnienia o bp. Wilhelmie Plucie, natknął się Ksiądz na opowieści z okresu okołoświątecznego?

KS. DARIUSZ GRONOWSKI: – Owszem, jest kilka takich historii. Jedna sięga czasów wojny. Ks. Pluta był wtedy proboszczem w Leszczynach. Przed świętami Bożego Narodzenia odwiedziła go siostra Bronisława, zatrzymała się oczywiście na plebanii. W nocy nie mogła zasnąć. Odkryła wtedy, że brat też nie śpi – najpierw coś pisał, potem się modlił. W pewnej chwili ktoś zapukał w okno. Ks. Pluta powiedział siostrze, żeby się nie bała, bo on idzie do chorego. Po latach okazało się, że poszedł wtedy spowiadać partyzantów, swoich parafian, którzy chcieli przystąpić do sakramentu pojednania przed świętami. Już jako biskup opowiadał: „To byli moi parafianie i ja musiałem się o ich rodziny troszczyć. Tym wszystkim, co mi się udało na czarno zabić, to żywiłem ich dzieci, bo ojców nie było w domu”.
Drugie wspomnienie świąteczne dotyczy kościoła w Kostrzynie. Trzeba wiedzieć, że była to szczególna świątynia. Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła był pierwszym w diecezji kościołem wybudowanym po wojnie od podstaw. Nasze ziemie bardzo się rozwijały, było coraz więcej ludzi, powstawały nowe osiedla, a kościołów brakowało. Władze komunistyczne nie chciały wyrażać zgody na budowę nowych świątyń. Dopiero na początku lat 70. udało się zdobyć pierwsze pozwolenie na budowę bardzo potrzebnego kościoła w Kostrzynie. Więcej pozwoleń władze wydały dopiero w okresie, gdy św. Jan Paweł II został papieżem. Prace nad kostrzyńskim kościołem trwały od 1974 do 1978 r. W 1975 r., dokładnie w Wigilię, bp Pluta poświęcił ukończony kościół dolny. Świątynia konsekrowana została 19 listopada 1983 r.
We wspomnieniach bp. Pawła Sochy i sióstr zakonnych, które za czasów bp. Pluty posługiwały w domu biskupim w Gorzowie, zachował się niezwykły sylwester. Było to w 1985 r., na krótko przed śmiercią bp. Pluty. Zaprosił wtedy domowników na czuwanie modlitewne przed Najświętszym Sakramentem. Było to wyjątkowo długie nabożeństwo. O północy bp Pluta pobłogosławił cały dom, idąc do każdego kącika. Za oknami trwało noworoczne szaleństwo, wybuchały fajerwerki, on zaś powiedział: „Niech tam strzelają, a my pomódlmy się jeszcze godzinę”. Może to długie nabożeństwo było konsekwencją tego, że jakoś przeczuwał, że już niedługo będzie pasterzował diecezji? Później, z okazji przypadających 10 stycznia imienin, odwiedzili go biskupi. Każdemu z nich indywidualnie dziękował, każdemu poświęcił ok. 10 minut przemowy – to się nigdy wcześniej nie zdarzyło. Po jego śmierci biskupi uświadomili sobie, że to było swoiste pożegnanie z jego strony.
Bp Wilhelm Pluta miał też taki zwyczaj, że w styczniu i w lutym odwiedzał księży w poszczególnych dekanatach, w ramach tzw. kolędy. Księża bardzo cenili sobie te jego wizyty, dawały im poczucie wsparcia w trudnych czasach. Z tego powodu spotkania te nie były dobrze widziane przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa. Spotkanie rozpoczynało się adoracją Najświętszego Sakramentu i konferencją bp. Pluty, a potem wszyscy spotykali się przy stole. Dodam, że właśnie na takie kolędowe spotkanie do Gubina jechał bp Pluta, kiedy zginął w wypadku.

– Z opowieści o bp. Plucie wyłania się obraz człowieka bardzo rodzinnego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– To prawda. Rodzina odwiedzała go przy różnych okazjach, również na Boże Narodzenie. Bp Pluta miał taki zwyczaj, że swoich gości prowadził najpierw do kaplicy. A później było już normalne, rodzinne spotkanie, na którym bp Wilhelm zawsze tryskał humorem i potrafił cały wieczór bawić gości swoimi wicami. Leokadia Pluta tak wspomina: „Dziś po latach rysuję obraz Wujka Biskupa z tych spotkań od rozmodlonego, zatopionego wręcz w modlitwie pokornego kapłana, poprzez pełnego powagi i dostojeństwa biesiadnika przy stole, po rozbawionego, tryskającego radością i śmiechem – po prostu Wujka”.
Gabriela Malec opowiada, że zdarzało się, że na spotkaniach rodzinnych biskup śmiał się do łez: „Wtedy jego słynna górna złota piątka błyszczała. Wujek bardzo często się uśmiechał, a gdy się serdecznie śmiał, łzy mu ciurkiem kapały spod okularów”.

– Taka rodzinna atmosfera charakteryzowała chyba wszystkie miejsca, w których mieszkał.

– Już jako proboszcz na Śląsku starał się, by na plebanii zawsze panowała rodzina atmosfera. Jego siostry, Klara i Bronisława, opowiadały, jak na plebanii w Wirku zawsze troszczył się o to, by wikariusz miał wszystko, czego potrzebuje, żeby był dobrze traktowany, mimo że zaraz po wojnie panowała naprawdę wielka bieda. Z kolei w Załężu mówił siostrze jadwiżance zajmującej się kuchnią, by spiżarnia nigdy nie była zamknięta zarówno dla współpracowników, jaki i dla księży uczących się w tamtejszym kolegium. Mówił: „To są nasi domownicy, mają się wszyscy tutaj czuć jak w rodzinie, bo to jest ich dom”. Nic dziwnego, że księża współpracownicy bardzo go lubili, a on sam zaś twierdził, że nigdy nie miał złego wikariusza.

Reklama

– Stąd już tylko krok do zatroskania o wszystkie rodziny w diecezji.

– Odnowa życia w rodzinie bardzo mu leżała na sercu. Widział wyraźnie symptomy kryzysu rodziny. Jeszcze będąc kapłanem na Śląsku, wiele lat poświęcił na opracowanie materiałów do prowadzenia kursu przedmałżeńskiego. Z tym przyszedł do diecezji gorzowskiej. Już 1 lutego 1960 r. wydał rozporządzenie w sprawie kursów przedmałżeńskich i nauczania przedślubnego, w którym ustalił m.in., że „w każdej parafii musi się odbywać dłuższe szkolenie przedmałżeńskie, przynajmniej jedno na 2 lata dla młodzieży żeńskiej od lat 15, dla męskiej od lat 18”. W trosce o rodzinę podkreślał, że przygotowanie do życia w małżeństwie powinno właściwie zacząć się już od dziecka. Mówił również o potrzebie specjalnego duszpasterstwa dla młodych małżeństw. Nie ograniczał się do wydawania rozporządzeń, ale dbał o przygotowanie osób do zajęcia się tą sferą duszpasterstwa. Polecił otwierać przy parafiach poradnie rodzinne.
Należy podkreślić, że w tamtych czasach były to działania pionierskie. Nic dziwnego, że zostały zauważone i docenione na płaszczyźnie ogólnopolskiej. W konsekwencji poproszono go o tworzenie Komisji Episkopatu ds. Duszpasterstwa Rodzin.
Bardzo zależało mu na tym, żeby powstawały zdrowe katolickie rodziny. W swoich listach niejednokrotnie poruszał taką tematykę, jak: dbałość o miłość małżeńską, ofiarna miłość w rodzinie, obchodzenie niedziel i świąt, modlitwa w rodzinie, katolickie wychowanie dzieci, troska o rodziny wielodzietne i zaniedbane, a także obrona życia nienarodzonych.

– W jeszcze jednej sferze dał się szczególnie zapamiętać. Chodzi o dobroczynność. Jego zatroskanie o biednych objawiało się nie tylko od święta.

– Tu warto znów wrócić na plebanię w Wirku. Po wojnie było tam tak biednie, że gdyby nie pomoc dobrych ludzi, ks. Pluta miałby naprawdę ciężko. A mimo to próbował zawsze coś zaoszczędzić z tacy czy odłożyć z tego, co mu przyniesiono, i podzielić się z biednymi. Jego siostra Bronisława opowiada: „Wiedział, w których domach panowała bieda, choroby, gdzie ojcowie nie wrócili z wojny lub byli w obozach. Kupowałam zawsze 10 bochenków chleba i brat wieczorami chodził ze mną do ubogiej dzielnicy Wirku i ja zanosiłam chleby do osób potrzebujących. W domu nie ma, a my chodzimy do obcych – tak sobie myślałam. A brat czuł, że tak myślę, i mówił wtedy do mnie: Popatrz, tutaj jest tyle dzieci, ojciec nie wrócił z wojny; tutaj jest gruźlica i sami chorzy. I to tak trwało długo, jak długo tam był”.
Jako biskup troszczył się o rozwój duszpasterstwa dobroczynnego. W latach 60. i 70. nadał mu nowy kształt. Wydawał różne rozporządzenia, m.in. o planowaniu pracy charytatywnej w parafii. Akcentował tworzenie zespołów charytatywnych. Zależało mu na tym, żeby rozbudzić ducha czynnej miłości bliźniego w każdej parafii. Dawał konkretne wskazówki, np. zachęcał do zaopiekowania się dziećmi, których matka jest chora, a także prosił o umożliwienie dzieciom z biednych rodzin wyjazdu na wakacje. To również on jest pomysłodawcą umieszczania w kościołach skarbonek z napisem „Mój 1 zł miesięczny dla najbiedniejszych”. Również bp. Plucie diecezja zawdzięcza utworzenie Domu Samotnej Matki.
Do końca życia osobiście angażował się w pomoc bliźniemu. Ks. Władysław Sygnatowicz, jego bliski współpracownik, pisał: „Najbardziej ma na sercu tych, którzy cierpią, potrzebujących pomocy, także materialnej. Nikt od niego nie odszedł bez wsparcia. Wiedzą o tym rodziny wielodzietne, ubogie dzieci przystępujące do I Komunii św., klęską żywiołową dotknięci itp. Przy skromnym swoim osobistym życiu każdy grosz zaoszczędzony śle na cele dobroczynne, a czyni to dyskretnie, bez rozgłosu, tak że najbliżsi współpracownicy przypadkowo tylko o tej hojności się dowiadują”.

– Czego bp Pluta życzyłby nam na Boże Narodzenie?

– Może tego, by każdy z nas potrafił wiernie realizować swoje powołanie do świętości, patrząc, jak to było w Świętej Rodzinie z Nazaretu.

2016-12-21 09:59

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

M. Kondrat: Pamięć o Janie Pawle II jest szargana za publiczne pieniądze

[ TEMATY ]

wywiad

Warszawa

spektakl

spektakl "Klątwa"

facebook.com

- Pamięć o Janie Pawle II, który jest szanowany na całym świecie, jest szargana w jego własnej ojczyźnie, za publiczne pieniądze. To bulwersujące - uważa warszawski radny Michał Kondrat. W rozmowie z KAI na temat spektaklu "Klątwa" w reż. Olivera Frlijića, wiceszef Komisji Kultury i Promocji Miasta, stwierdził, że widowisko nie sposób nazwać sztuką. - To raczej rodzaj dewiacji - powiedział.

Michał Kondrat, filmowiec, warszawski radny, wiceszef Komisji Kultury i Promocji Miasta: W tym przypadku nie mówimy o sztuce. To raczej rodzaj dewiacji. Uważam, że człowiek, który odpowiada za takie inicjatywy, jest chory, zboczony i wymaga pomocy. Nie można mu pozwalać na tworzenie czegoś, co jest szkodliwe społecznie. Nie chodzi tu wyłącznie o kwestie związane z wiarą katolicką, ale ze zwykłym człowieczeństwem.
To nie pierwszy skandal na koncie tego reżysera. Wcześniej skandal wywołała jego sztuka w Bydgoszczy, podczas której aktor grający Jezusa zszedł z krzyża, po to żeby zgwałcić muzułmankę. Jeszcze wcześniej aktorzy zabijali żywe kurczaki na scenie.
Uważam, że skandalem jest również to, że nie ma nadzoru nad tym, co się dzieje w Teatrze Powszechnym. Mimo potężnego budżetu w wysokości ponad 8 mln zł, który dostaje on z dotacji z miasta, dzieją się takie rzeczy.. Najgorsze jest to, że nasze pieniądze z podatków są przeznaczane na rzeczy, które mają charakter dewiacyjny i obrażają uczucia religijne wielu osób.
Podczas tego spektaklu odbyła się imitacja seksu oralnego z figurą Jana Pawła II, z tabliczką z napisem "obrońca pedofili". Pamięć o Janie Pawle II, który jest szanowany na całym świecie, jest szargana w jego własnej ojczyźnie, za publiczne pieniądze. To bulwersujące. Na pewno, jako wiceszef komisji ds. kultury, będę żądał wyjaśnień jak mogło do tego dojść, będę też składał w tej sprawie interpelacje.
Jeśli idzie o kwestie zbierania pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego, to prokuratura powinna z urzędu wszcząć śledztwo w tej sprawie.

CZYTAJ DALEJ

Bp Przybylski: wystarczy, że weźmiemy od Maryi Jezusa

– Maryja chce nam wszystko wyprosić, ale najpierw mówi: weź ode Mnie Jezusa, weź Go na serio do każdego fragmentu swojego życia – powiedział bp Andrzej Przybylski. 16 kwietnia hierarcha przewodniczył w parafii św. Rocha w Naramicach Mszy św. na powitanie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.

Wierni zebrali się przy szkole podstawowej, gdzie odbyło się nabożeństwo oczekiwania. Po przybyciu obrazu z parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego Kapłana i Męczennika w Chojnych-Hucie, przy akompaniamencie strażackiej orkiestry, wyruszyli w procesji do kościoła.

CZYTAJ DALEJ

Chór z Bielska Podlaskiego w Watykanie

2024-04-17 18:28

[ TEMATY ]

Watykan

chór

Vatican News

Chór z Bielska Podlaskiego w Watykanie

Chór z Bielska Podlaskiego w Watykanie

Biskup drohiczyński Piotr Sawczuk wraz z Chórem Polskiej Pieśni Narodowej z Bielska Podlaskiego pielgrzymuje do Rzymu. Po środowej audiencji generalnej chór koncertował na placu św. Piotra w obecności Ojca Świętego.

Po Audiencji Generalnej bp Piotr Sawczuk miał okazję do rozmowy z Papieżem Franciszkiem. Chór wykonał koncert w obecności Papieża. W wydarzeniu uczestniczyli również właściciele i reprezentanci firmy Suempol z Bielska Podlaskiego, który jest patronem chóru.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję