Reklama

Polska

Nawróceni dłużnicy miłości

Nawrócenie może być deszczem, który spadnie z Nieba. Ale najczęściej jest uporczywym podlewaniem serca wodą noszoną w dziurawej konewce. Bolą kolana i ręce. Bolą oczy od płaczu. Nawrócenie zawsze ma smak czyichś łez i nieprzespanych nocy. Nawróceni są dłużnikami miłości

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Właścicielem tajemnicy nawrócenia grzesznika jest Bóg. To On nakłada na skronie swoich dzieci aureolę światła. Chciałby ukoronować każde. O każde walczy do końca, aż po krzyż. O wielu walczy przez modlitwę, post i wyrzeczenia najbliższych. To zwycięstwo zawsze jest triumfem miłości.

W historii św. Augustyna zatriumfowała miłość matki, w przypadku Feliksa Leseura – żony.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Łaska Boża szuka w nas dziury

Przed laty w Rosji wystawiano sztukę pt. „Chrystus w szlafroku”. Na scenie ustawiono atrapę ołtarza, na niej butelki wódki, a wokół pełno było osób grających pijanych księży i zakonnice. Jeden z aktorów, o nazwisku Rostowicz, miał wyjść na scenę, aby wyśmiać Osiem błogosławieństw. Zaczął czytać: „Błogosławieni ubodzy...”. I czytał dalej, aż wreszcie na końcu powiedział: „Wierzę”. Przedstawienie się skończyło. Nigdy już nie zagrano tego spektaklu.

Reklama

Abp Fulton J. Sheen, sługa Boży, który przytoczył tę historię w jednym ze swoich kazań, mawiał, że „w głowach wszystkich z nas znajdują się dziury, przez które łaska Boża może przedostać się do środka”. I że serce ludzkie nie ma kształtu walentynkowego serduszka, ale ma widoczny i odczuwalny – choć często nieuświadomiony – brak sporego fragmentu. Dlaczego? Bo ten fragment Bóg zachowuje dla siebie i oddaje wtedy, gdy po ziemskiej wędrówce człowiek wraca do swojego Domu. Część z nas jest „zdeponowana” w Niebie i dlatego „niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Panu”.

Łaska Boża chce być w nas

W tajemnicę Bożego Serca wpisane są miłosierdzie i sprawiedliwość. My, skażeni grzechem, myślimy, że gdy jesteśmy sprawiedliwi, to mniej miłosierni. I odwrotnie. Gdy przymykamy oko na fakty, to jesteśmy bardziej miłosierni. W Bogu sprawiedliwość i miłosierdzie są w całkowitej równowadze. Bóg, odsłaniając swoje miłosierne oblicze, nie założył maski na oblicze sprawiedliwe i od teraz występuje w innej, łagodniejszej odsłonie.

Bóg, ukazując swoje oblicze pełne miłości i wybaczenia, chciał pokazać, że mimo iż grzech oddala nas od Niego bezgranicznie, On się nami nie brzydzi i czeka, aż poranieni wrócimy. Miłosierdzie wchłania nasze winy i grzechy, które nas szpecą i cuchną. Bóg bardzo nas chce. Bardzo czeka. I bardzo tęskni.

Gdy ubrudzone błotem dziecko wspina się na kolana taty, wywołuje radość... i brudzi mu spodnie. I gdy robi tak ledwo chodzący maluch, to tato zaśmiewa się serdecznie. Jednak gdy maluch dorośnie i już wie, że jego Tato jest najpotężniejszym i najświętszym Królem wszechświata, to chce na tym spotkaniu wyglądać jak najpiękniej, jak najczyściej. I już nie wchodzi na kolana w ubłoconych butach.

Reklama

To dlatego do Nieba gotowi są ci, którzy „wykąpali swoje szaty we Krwi Baranka”. To dlatego św. Mała Tereska prosiła Maryję, by przystroiła jej duszę w klejnoty Chrystusowej Męki – bo wiedziała, że swoimi uczynkami nie jest w stanie upiększyć duszy, która pragnie Nieba.

Dopóki nie żyjemy z Nim, nie trwamy w Nim i nie poddajemy swojego życia Jego działaniu – zwłaszcza w sakramentach pokuty i Eucharystii – trwamy w niepokoju i w gruncie rzeczy nie jesteśmy szczęśliwi. Lecz dopóki żyjemy, oddychamy i myślimy, zawsze mamy szansę zmienić decyzję, odwrócić się od zła i poddać wreszcie swoje życie Jego działaniu. To poddanie jest nawróceniem. Czasem to cud, częściej długi proces. Zawsze jednak to wspólne działanie Boga i człowieka. On się nie męczy wybaczaniem nam – jak mawia papież Franciszek. Ale musimy przyjść, by nas umył. Albo ktoś musi nas przyprowadzić, a czasem nawet przynieść.

Modlitwa wierci dziurę

Reklama

Nawrócenie często rodzi się z miłosiernego upomnienia. Bardzo często, gdy ktoś uparcie trwa w grzechu, upominanie jest procesem długotrwałym. Zawsze musi być połączone z modlitwą, ofiarą Mszy św., postem i wyrzeczeniami. To jest walka o duszę, wydzieranie jej ze szponów zła. Nie jest łatwa i nie można walczyć o nawrócenie do Boga bez Boga. Niezwykłym przykładem jest tu św. Monika – matka św. Augustyna, jednego z największych intelektualistów wszech czasów. Niezwykle uzdolnionego mówcy, wybitnego myśliciela, ale przez wiele lat, od wczesnej młodości, żyjącego w rozpuście i miłującego ponad wszystko doznania cielesne. Augustyn swoją młodość opisał jako „piekielną lubieżność wieku dojrzewania”. Trwało to 16 długich lat. Wydawać się mogło, że był już stracony. Nałożnice, nieślubne dziecko, czarna rozpacz. A jednak dziś jest świętym i doktorem Kościoła. Jego nawrócenie było wyżebraną przez matkę łaską. Wołała do niego w niekończących się napomnieniach – i za nim do Boga – tak długo, aż wywierciła tę dziurę, przez którą łaska mogła wlać się do serca jej syna.

Dniami i nocami roniła łzy nad intelektualnymi i moralnymi błędami Augustyna. Pojechała za nim do Italii, wiedząc, że jeśli opuszcza Kartaginę w tak złym stanie duszy, to tam, daleko, zatraci ją całkowicie. I nie myliła się, ale też nie zrezygnowała. Najpierw pojechała za synem do Rzymu, potem do Mediolanu. Tam wybrała się do Ambrożego, biskupa, po radę. Co mam zrobić? Mój syn żyje tak, jakby Boga nie było. Robię, co tylko możliwe. On wie, że go kocham, ale nie mogę zaakceptować tego, co wybrał, tego, jak żyje, nie mogę...

Bp Ambroży powiedział zbolałej Monice to, co zapisały kroniki: „Niemożliwe jest, aby syn, za którego wylane zostało tak wiele łez, mógł pójść na zatracenie”.

Nawrócenie jest walką

Reklama

I biskup miał rację. Wyproszone przez matkę nawrócenie było jej największym dla niego prezentem. Najpierw urodziła jego ciało, potem, przez wiele lat, rodziła jego duszę. Śmierć matki św. Augustyn opisał w „Wyznaniach” w sposób tak czuły i poruszający, że powinna to przeczytać każda z matek, która załamuje ręce nad wyborami moralnymi swojego dziecka i traci wiarę, nadzieję i siłę w walce o zmianę jego życia. „Właśnie gdyśmy byli w Ostii u ujścia Tybru – pisał – matka moja umarła. Wiele rzeczy tu pomijam, bo czas nagli. Przyjąć racz, Boże mój, wyznanie i dziękczynienie także za niezliczone rzeczy, które pozostaną okryte milczeniem. Ale nie pomnę ani jednego ze słów, jakie dusza moja może zrodzić, dotyczących tej służebnicy Twojej, która mnie urodziła zarówno cieleśnie, wydając na światło dzienne, jak i duchowo – wprowadzając do światłości wiecznej. Ty ją stworzyłeś”.

Matka, która zna i kocha Jezusa, musi wiedzieć, że to na niej spoczywa obowiązek urodzenia duszy powierzonego jej w cudzie macierzyństwa dziecka. To jest jej zadanie do końca życia. Wiek dziecka nie ma tu znaczenia. Dorosłość metrykalna nie zawsze idzie w parze z dojrzałością duchową. Mądra miłość matki może ocalić dziecko od potępienia na wieki. I powinna podjąć ten trud.

„Zbyt późno Cię pokochałem, Piękno Odwieczne!” – wołał w ogrodzie oszołomiony odkryciem Augustyn. Płakał, nie potrafił znaleźć sobie miejsca. W Wielki Czwartek w 387 r. głośno wyrecytował Credo wobec zgromadzonych wiernych, a później aż do Wielkiej Soboty pościł i wreszcie wieczorem w Wigilię Paschalną wszedł do bazyliki mediolańskiej, a bp Ambroży odprawił nad nim ostatni egzorcyzm i udzielił mu chrztu św., który przypieczętował wymodlone przez Monikę nawrócenie.

Małżeństwo z ateistą

Reklama

W 1889 r. młoda, doskonale wychowana Elżbieta poślubia Feliksa Leseura, wybitnego lekarza, dziennikarza i znanego polityka. Małżeństwo zapowiada się szczęśliwie. Oboje kochają literaturę i muzykę, mają wiele wspólnych zainteresowań. Jednak po pewnym czasie okazuje się, że Feliks jest też znanym ateistą – ostrym piórem wojuje z Bogiem i Kościołem. Prowadzą dostatnie życie i otwarty dom, w którym spotyka się elita ateizujących paryskich intelektualistów. Feliks walczy z Bogiem nie tylko na łamach gazet – czyni to również w sercu żony. Robi wszystko, aby ją zniechęcić i zniszczyć jej wiarę. Podsuwa antyreligijne książki, drwi i wyśmiewa. Wreszcie w latach 1897-99 udaje mu się doprowadzić do załamania jej wiary.

Umowa z Bogiem

Trwa to jednak krótko. Staranne religijne wychowanie wyniesione z domu przynosi owoce i Elżbieta stawia opór naciskom męża. Od tej chwili rozpoczyna się cicha walka. Kobieta modli się nieustannie w ukryciu, czyta religijne książki, szuka pomocy i wszystkie uciążliwości ofiarowuje w intencji nawrócenia swojego męża. Paryska dama jest na zewnątrz światową kobietą, a w zaciszu serca rozmodloną mniszką zanurzoną w kontemplacji. Do zmagań duchowych w 1905 r. dołącza choroba. Elżbieta cierpi i coraz częściej nie może wstawać z łóżka. Jej mąż nie ustaje w antyreligijnych atakach przeciw niej. 17 marca 1911 r. chora Elżbieta, przykuta do łóżka, składa ślub. Prosi Boga, aby rozporządzał nią wedle swej woli w zamian za nawrócenie Feliksa. Nie wstaje z łóżka aż do śmierci w sierpniu 1914 r. Tuż przed śmiercią wyznaje mężowi: „Feliksie, gdy umrę, zostaniesz katolikiem i ojcem dominikaninem”.

Testament żony ateisty

„Elżbieto, znasz moje nastawienie, przysiągłem Bogu nienawiść, żyję tą nienawiścią i w niej umrę!” – krzyczał do umierającej żony Feliks.

Reklama

Po pogrzebie Amelia, siostra Elżbiety, wskazała mu niewielki schowek, w którym znalazł „Dziennik” swojej żony, „Zeszyt postanowień”, „Myśli dnia każdego” i „Testament duchowy”, a w nim zapis: „W 1905 r. poprosiłam Boga wszechmogącego, aby zesłał mi wystarczająco duże cierpienie, aby odkupić twoją duszę. W dniu, w którym umrę, cena zostanie zapłacona. Nie ma większej miłości nad tę, gdy żona oddaje życie za swojego męża”.

Spojrzenie Maryi

Feliks Leseur, ateista, poczuł się dotknięty do żywego. Postanowił napisać książkę przeciwko Lourdes. Pojechał tam nawet, jednak Bóg miał zupełnie inny plan. Jedno spojrzenie na figurę Maryi wystarczyło, aby otrzymał dar wiary. Dar pełny i całkowity. Wszystko zobaczył, w jednej chwili zrozumiał. Wrócił inny.

Rok po nawróceniu wydał pisma żony w postaci małego tomiku, a niedługo potem wstąpił do zakonu Ojców Dominikanów. Aż do śmierci w 1950 r., jako o. Maria Albert Leseur, głosił rekolekcje, propagował spuściznę duchową Elżbiety.

W 1934 r. rozpoczął się proces beatyfikacyjny Elżbiety Leseur. Dziś żona, która ofiarowała się cała w intencji nawrócenia swojego męża, jest służebnicą Bożą.

2016-07-13 09:00

Ocena: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Jan Nepomucen

Niedziela podlaska 20/2001

[ TEMATY ]

święty

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy
Św. Jan Nepomucen urodził się w Pomuku (Nepomuku) koło Pragi. Jako młody człowiek odznaczał się wielką pobożnością i religijnością. Pierwsze zapiski o drodze powołania kapłańskiego Jana pochodzą z roku 1370, w których figuruje jako kleryk, zatrudniony na stanowisku notariusza w kurii biskupiej w Pradze. W 1380 r. z rąk abp. Jana Jenzensteina otrzymał święcenia kapłańskie i probostwo przy kościele św. Galla w Pradze. Z biegiem lat św. Jan wspinał się po stopniach i godnościach kościelnych, aż w 1390 r. został mianowany wikariuszem generalnym przy arcybiskupie Janie. Lata życia kapłańskiego św. Jana przypadły na burzliwy okres panowania w Czechach Wacława IV Luksemburczyka. Król Wacław słynął z hulaszczego stylu życia i jawnej niechęci do Rzymu. Pragnieniem króla było zawładnąć dobrami kościelnymi i mianować nowego biskupa. Na drodze jednak stanęła mu lojalność i posłuszeństwo św. Jana Nepomucena. Pod koniec swego życia pełnił funkcję spowiednika królowej Zofii na dworze czeskim. Zazdrosny król bezskutecznie usiłował wydobyć od Świętego szczegóły jej spowiedzi. Zachowującego milczenie kapłana ukarał śmiercią. Zginął on śmiercią męczeńską z rąk króla Wacława IV Luksemburczyka w 1393 r. Po bestialskich torturach, w których król osobiście brał udział, na pół żywego męczennika zrzucono z mostu Karola IV do rzeki Wełtawy. Ciało znaleziono dopiero po kilku dniach i pochowano w kościele w pobliżu rzeki. Spoczywa ono w katedrze św. Wita w bardzo bogatym grobowcu po prawej stronie ołtarza głównego. Kulisy i motyw śmierci Świętego przez wiele lat nie był znany, jednak historyk Tomasz Ebendorfer około 1450 r. pisze, że bezpośrednią przyczyną śmierci było dochowanie przez Jana tajemnicy spowiedzi. Dzień jego święta obchodzono zawsze 16 maja. Tylko w Polsce, w diecezji katowickiej i opolskiej obowiązuje wspomnienie 21 maja, gdyż 16 maja przypada św. Andrzeja Boboli. Jest bardzo ciekawą kwestią to, że kult św. Jana Nepomucena bardzo szybko rozprzestrzenił się na całą praktycznie Europę. W wieku XVII kult jego rozpowszechnił się daleko poza granice Pragi i Czech. Oficjalny jednak proces rozpoczęto dopiero z polecenia cesarza Józefa II w roku 1710. Papież Innocenty XII potwierdził oddawany mu powszechnie tytuł błogosławionego. Zatwierdził także teksty liturgiczne do Mszału i Brewiarza: na Czechy, Austrię, Niemcy, Polskę i Litwę. W kilka lat potem w roku 1729 papież Benedykt XIII zaliczył go uroczyście w poczet świętych. Postać św. Jana Nepomucena jest w Polsce dobrze znana. Kult tego Świętego należy do najpospolitszych. Znajduje się w naszej Ojczyźnie ponad kilkaset jego figur, które można spotkać na polnych drogach, we wsiach i miastach. Często jest ukazywany w sutannie, komży, czasem w pelerynie z gronostajowego futra i birecie na głowie. Najczęściej spotykanym atrybutem św. Jana Nepomucena jest krzyż odpustowy na godzinę śmierci, przyciskany do piersi jedną ręką, podczas gdy druga trzyma gałązkę palmową lub książkę, niekiedy zamkniętą na kłódkę. Ikonografia przedstawia go zawsze w stroju kapłańskim, z palmą męczeńską w ręku i z palcem na ustach na znak milczenia. Również w licznych kościołach znajdują się obrazy św. Jana przedstawiające go w podobnych ujęciach. Jest on patronem spowiedników i powodzian, opiekunem ludzi biednych, strażnikiem tajemnicy pocztowej. W Polsce kult św. Jana Nepomucena należy do najpospolitszych. Ponad kilkaset jego figur można spotkać na drogach polnych. Są one pamiątkami po dziś dzień, dawniej bardzo żywego, dziś już jednak zanikającego kultu św. Jana Nepomucena. Nie ma kościoła ani dawnej kaplicy, by Święty nie miał swojego ołtarza, figury, obrazu, feretronu, sztandaru. Był czczony też jako patron mostów i orędownik chroniący od powodzi. W Polsce jest on popularny jako męczennik sakramentu pokuty, jako patron dobrej sławy i szczerej spowiedzi.
CZYTAJ DALEJ

Świadek miłości Boga: Życie i posługa ks. Bogusława Wermińskiego

2025-01-23 00:23

[ TEMATY ]

Wałbrzych

ks. Bogusław Wermiński

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Ks. prał. Bogusław Wermiński (1939-2025)

Ks. prał. Bogusław Wermiński (1939-2025)

Napełnieni bólem i smutkiem z powodu śmierci ks. prałata Bogusława Feliksa Wermińskiego, wspominamy jego pełne oddania życie i niezwykłą posługę kapłańską. Był człowiekiem, którego życie stało się świadectwem wiary, pokory i miłości do Kościoła oraz ludzi.

Ks. Bogusław Wermiński urodził się 14 stycznia 1939 roku w Stalowej Woli (obecnie diecezja sandomierska), w głęboko wierzącej rodzinie. Jego rodzice, Józef i Aniela z domu Latawiec, przekazali mu i jego rodzeństwu żywą wiarę i miłość do Boga. Bogusław został ochrzczony 2 lutego 1939 roku w kościele Matki Bożej Szkaplerznej w Rozwadowie, gdzie także przyjął pierwszą Komunię Świętą w 1948 roku oraz sakrament bierzmowania w 1953 roku z rąk bp Wojciecha Tomaki z Przemyśla.
CZYTAJ DALEJ

Jasnogórskie Rekolekcje Eucharystyczne

2025-01-23 19:43

[ TEMATY ]

rekolekcje

Jasna Góra

Eucharystia

Karol Porwich/Niedziela

Już w najbliższy weekend odbędzie się pierwszy w tym roku cykl rekolekcji „O uzdrawiającej mocy Eucharystii”. Spotkania są otwarte dla wszystkich zainteresowanych. Rozpoczną się w piątek Mszą św. w Kaplicy Matki Bożej o godz.18.30. Styczniowe rekolekcje potrwają od 24 -26 stycznia.

Każdego miesiąca w rekolekcjach bierze udział wiele osób z Polski i zagranicy. Państwo Kinalowie pochodzą z Bydgoszczy, ale od 16 lat mieszkają w Holandii. Po raz pierwszy uczestniczyli w nich miesiąc temu. Jak podkreślali, to dobry czas na odkrywanie tajemnicy Eucharystii nie tylko dla nich, ale i dla ich dzieci.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję